Analizowanie sytuacji kadrowej klubów Ekstraklasy nie należy do najprzyjemniejszych rozrywek, jakie znamy. Przede wszystkim dlatego, że przed oczami mamy wszystkich tych kopaczy, dla których miejsca w najwyższej klasie rozgrywkowej powinno zabraknąć. Choć na liście płac klubów figuruje z reguły grubo ponad 20 nazwisk, trenerzy tłumaczą każdy Eurowpierdol – i wszystkie inne wpadki – wąskimi kadrami i w tym przypadku ciężko się z nimi nie zgodzić, bo gdy przyjdzie co do czego i trzeba grać mecz ligowy, to przykładowy coach rozgląda się po szatni z grymasem na twarzy i musi dumać, kogo by tu wystawić.
Korzystając z tego, że okno transferowe jest już od jakiegoś czasu uchylone (patrząc na dotychczasowe ruchy, ciężko napisać, że otwarte), postanowiliśmy przypomnieć klubom, za kim powinny się rozejrzeć. Przypomnieć również dla własnego zdrowia, bo oglądanie kwiatków w stylu: Norambuena na lewym skrzydle czy Tomasz Hołota na prawym, nie działa zbyt dobrze na naszą kondycję psychiczną.
Cracovia: środkowy obrońca
Skoro palący problem, kim zastąpić bramkostrzelnego Nowaka, kiedy ten złapię 753. kontuzję w karierze, został ugaszony ściągnięciem Denissa Rakelsa, Stawowemu pozostało już tylko znalezienie środkowego obrońcy (zabrzmiało, jakby miał coś do gadania). Przynajmniej takiego na miarę Kosanovicia. Albo najlepiej dwóch, by zluzować przy okazji elektrycznego Ł»ytkę. Przyjście Wawrzynkiewicza daje tu pewne pole manewru (np. Kuś na stoperze), ale tak czy siak wakat na środku obrony jest.
Górnik Zabrze: napastnik
Tu do ostatecznej rozgrywki weszły dwie pozycje, które niedługo mogą być osierocone przez dotychczasowych pewniaków – prawa obrona i środek ataku. O ile na tyłach dalibyśmy szansę 21-letniemu Michałowi Płonce lub trzy lata starszemu Maciejowi Mańce, o tyle jakoś ciężko nam uwierzyć, że wyczyn Zachary powtórzyć może Oziębała czy Skrzypczak. Chyba że kontrakt podpisze Dawid Jarka. A tak poważnie, to ktoś do dostawiania nogi i gry tyłem do bramki by się w Zabrzu przydał.
Jagiellonia Białystok: ofensywny pomocnik/skrzydłowy
W Białymstoku potrzebny jest piłkarz, którego bez wstydu można wystawić obok Dawida Plizgi i Daniego Quintany. Na początku sezonu był jeszcze Kupisz, który zawsze robił sporo wiatru, a później zaczęły się eksperymenty – trochę pogrywał Gajos, trochę Dżalamidze na zmianę z Mackiewiczem, aż doszło do wspomnianego na wstępie Alexisa. Nawet rozumiemy taktykę Stokowca, który chce odsunąć Palestyńczyka jak dalej od własnej bramki, ale sugerujemy by nie bawić się w półśrodki. Norambuena poza boiskiem stanowi jeszcze mniejsze ryzyko utraty bramki.
Korona Kielce: defensywny pomocnik
W Koronie po rundzie jesiennej panuje nie tylko największa stagnacja, ale też i mamy chyba najbardziej wyrównany skład w lidze. Nikt się zbytnio nie wyróżnia, nikt strasznie nie odstaje. Ot, w sam raz na w miarę bezpieczne miejsca 11-13. Jeśli kogoś w tej szatni brakuje, to defensywnego pomocnika, który przejmie część obowiązków w destrukcji od Jovanovicia, by ten mógł dołożyć cegiełkę w ofensywnie. Kogoś na miarę Vuko, ale to bardziej sfera marzeń i pobożnych listów do św. Mikołaja.
Lech Poznań: –
Patrząc na zastępy wojsk Mariusz Rumaka, zastanawialiśmy się, czy nie dorzucić mu jakiegoś skrzydłowego albo zmiennika dla Teodorczyka, ale uznaliśmy, że to nie ma sensu. Lech ma wszystkie pozycje obstawione, a szastanie kolejnymi tysiącami euro może zakrawać o snobizm. Z Rumakiem na kadry zamieniłoby się czternastu trenerów w tej lidze, a i pewnie Berg by się przez moment nad tym zastanowił, a potem grzecznie odmówił. Jeżeli trenera poznaniaków nie stać w tym towarzystwie na nic więcej niż czwarte miejsce, to właśnie na jego pozycji trzeba szukać wzmocnień.
Lechia Gdańsk: napastnik
Po pierwsze, Machajem Matsuiego nie zastąpisz, więc potrzebny jest na Wybrzeżu rozgrywający. Po drugie (i o wiele ważniejsze), nawet jak już dostarczysz piłkę w pole karne, to tam czekać będą na nią Buzi, Wiśnia albo Grzelczak. Co prawda, gdyby zsumować ich osiągi to wyszedłby całkiem niezły napastnik, lecz każda szanująca się drużyna powinna mieć w swoich szeregach strzelca, dla którego granica 10 bramek na sezon nie będzie pozostawała w sferze marzeń. Takiego też życzymy Probierzowi.
Legia Warszawa: napastnik
Jeżeli w kluczowym meczu sezonu najlepszy snajper zasiada na trybunach, to jest to głośne wołanie o pomoc. Jeżeli w przeciętnej grupie Ligi Europy napastnik nie daje zespołowi chociażby gola, to jest to już rozpaczliwy krzyk. Lekkim pocieszeniem jest jedynie to, że w blokach gotowy do wystrzału czeka już Michał Efir. Mimo to jednak napastnik z prawdziwego zdarzenia musi się pojawić na Łazienkowskiej, bo Legia bez snajpera wygląda jak Adam Małysz bez wąsa – zdecydowanie nieswojo.
Piast Gliwice: lewy obrońca
Już sam pomysł by tę pozycję oddać na wyłączność Krzysztofowi Królowi, był ze strony Marcina Brosza ekstrawagancją, której wcześniej byśmy się po trenerze nie spodziewali. Były Madridista wygrał rywalizację sam ze sobą i miał jesienią pewny plac. Gdy go zabrakło, trzeba było się posiłkować Klepczyńskim. Mówiąc wprost – na lewej stronie Piasta jest taka pustynia, że nawet Piotrek Malinowski mógł myśleć, że uda mu się tamtędy przemknąć i znaleźć drogę do bramki.
Podbeskidzie Bielsko-Biała: wiele
Wskazać jedną pozycję, na której przydałyby się w Bielsku wzmocnienia, to tak jakby mocno poharatanemu pacjentowi założyć dwa szwy, a resztę ran zostawić. Pięć wzmocnień (wzmocnień, a nie uzupełnień) potrzebnych od zaraz. W innym wypadku Podbeskidzie będzie chwalić się nowym stadionem już na antenie Orange Sport.
Pogoń Szczecin: lewy obrońca
Średnio potrafimy zrozumieć decyzję Dariusza Wdowczyka, który postanowił zrezygnować z usług Przemysława Pietruszki. Wybitny piłkarz to jak wiemy nie jest, ale przy deficycie lewych obrońców na polskim rynku i zainteresowaniu innych klubów osobą Mateusza Lewandowskiego, dawał on szczecinianom względne poczucie bezpieczeństwa. Rozwiązania są dwa – albo prezes Smolny w ogromnej tajemnicy szykuje dobre wzmocnienie na tę pozycję, albo bezgranicznie wierzą w Szczecinie w Lewandowskiego. Oba mocno dyskusyjne.
Ruch Chorzów: skrzydłowy
Obostrzenia związane z transferami i wdrażany plan naprawczy wyszły Ruchowi zdecydowanie na dobre. W tym samym duchu oczekujemy łatania dziury, jaka powstała po odejściu do Lubina Łukasza Janoszki. Chodzi o kogoś bez nazwiska, bez królewskich wymagań finansowych, a gryzącego każdy centymetr murawy. I nie obrazimy się wcale, jak będzie to młody Polak, a nie Ormianin czy inny Słowak, o którym prędzej czy później będziemy musieli napisać: szrot.
Śląsk Wrocław: skrzydłowy
Po bocznych pomocnikach, którzy półtorej roku temu świętowali ze Śląskiem mistrzostwo, zostało już tylko we Wrocławiu wspomnienie i trochę ponad milion euro za Sobotę (choć już pewnie się rozeszło). W tym sezonie grali tam głównie Plaku z Patejukiem, a obraz nędzy i rozpaczy dopełniali męczący się na nie swojej pozycji Hołota i Socha. Nic dziwnego, że włodarze zaczęli podpisywanie nowych kontraktów od Flavio Paixao, choć dziś jeszcze nie wiadomo, czy Portugalczyka zobaczymy na wiosnę we Wrocławiu. Potrzebny więc jest jeszcze jeden skrzydłowy, choć od razu podpowiadamy, że Petteri „nie jestem szybki” Forsell to nie jest najlepszy wybór w tej sytuacji.
Widzew Łódź: wiele
Taka sama sytuacja jak w Podbeskidziu, tylko rany są jeszcze bardziej rozległe. Generalnie każdy, kto nie ma platfusa i potrafi przyjąć piłkę, będzie wzmocnieniem. Najbardziej na miejscu trenera Skowronka rozglądalibyśmy się za piłkarzem, który potrafi ze stojącej piłki trafić kolegów w głowę. Stałe fragmenty to może być dla Widzewa ostatnia deska ratunku.
Wisła Kraków: defensywny pomocnik
O tym, że Smudzie do szczęścia wiele nie potrzeba wiedzą chyba wszyscy. Swojego najlepszego Lecha zbudował na 13 piłkarzach, a co się stało, gdy coś go kiedyś podkusiło, by w meczu z Udinese wpuścić na boisku 14. w kolejce do gry Kikuta, pamiętamy chyba wszyscy. Ta Wisła jest jak domek z kart – wypadnie Brożek, bramki będzie musiał strzelać Boguski. Wypadnie Garguła, jego miejsce zajmie pewnie przesunięty wyżej Chrapek. Co jednak zrobić wtedy z pozycją numer 6? Prócz bezbarwnego, ale w miarę solidnego Stjepanovicia nie ma pola manewru. No chyba że jeszcze odpali Burdenski, ale zbytnio byśmy na to nie liczyli.
Zagłębie Lubin: bramkarz
W Lubinie podobnie jak w Lechu – zachowując oczywiście odpowiednie proporcje – największym problemem nie jest brak potencjału ludzkiego, lecz to, że kolejni trenerzy nie potrafią tego kapitału wykorzystać. Wszystkie zachcianki Hapala zostały w letnim oknie spełnione. Do Lubina przyjechali czołowi zawodnicy innych drużyn i dalej nic. Tyle o zawodnikach z pola, bo pozycja bramkarza to materiał na zupełnie inną książkę. Mamy nawet dla niej roboczy tytuł – „Świat się pomylił. Michał Gliwa: prawdziwa historia”. Złośliwi twierdzą, że gdyby w bramce lubinian zawiesić ręcznik, to Zagłębie otarłoby się o grupę mistrzowską. My jednak złośliwi nie jesteśmy i Michałowi życzymy wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia. Nie będziemy tęsknić. Boimy się nawet zapytać, jak na treningach musiał wyglądać Tomasz Ptak, który z Gliwą przegrywał rywalizację. KGHM oddałoby pewnie pół kopalni za bramkarza.
Zawisza Bydgoszcz: ofensywny pomocnik
Bydgoska drużyna była dla nas największym wygranym letniego okienka, a to oznacza tylko tyle, że jej włodarze sami sobie zajebiście wysoko zawiesili poprzeczkę. Przeskoczą ją pewnie, gdy do obecnej ekipy dołączy jakiś kreatywny zawodnik, który mógłby wypełnić lukę po ewentualnym odejściu Masłowskiego lub stać się jego zmiennikiem. Najlepiej by był na tyle uniwersalny, by w razie potrzeby mógł również występować na skrzydle.
Fot.FotoPyk