Legia Warszawa będzie miała nowego właściciela. Prawdopodobnie jeszcze dzisiaj zostaną podpisane dokumenty i właścicielami stu procent akcji klubu zostaną dwie osoby prywatne. Uwaga: Legię kupują od ITI Bogusław Leśnodorski oraz Dariusz Mioduski! Wszystko więc potoczyło się w sposób nadzwyczajny: prezesowi klubu tak bardzo spodobało się prezesowanie, tak bardzo wkręcił się w codziennie zarządzanie klubem, że aż postanowił pójść krok dalej – namówił kolegę na wspólną inwestycję. “Kolega” nie jest jakimś tam kumplem z bloku czy kolegą ze szkolnej ławki, tylko bardzo poważnym biznesmenem.
Bogusława Leśnodorskiego przedstawiać nie trzeba. Dariusz Mioduski natomiast – a to on będzie posiadał większość udziałów Legii – przez ostatnie lata był prezesem Kulczyk Investments, a teraz władzę w holdingu przejmuje syn Jana Kulczyka, Sebastian. Mioduski, kibic Legii, znalazł jednak sposób, by się nie nudzić.
Oto co na jego temat możemy wyczytać na stronie Forbes:
“Dariusz Mioduski to menedżer, prawnik. Absolwent Uniwersytetu Harvarda. Pracował w kancelarii Vinson & Elkins LLP w Houston oraz w nowojorskim i warszawskim biurze White & Case LLP. Od 1997 r. był partnerem zarządzającym obszarami energetyki i infrastruktury w CMS Cameron McKenna w Warszawie. Został uznany za jednego z najlepszych prawników specjalizujących się w sektorach energetyki i infrastruktury w Europie Centralnej. 
Od 2007 r. jest prezesem zarządu międzynarodowego domu inwestycyjnego Kulczyk Investments, a w 2008 r. został powołany na stanowisko prezesa zarządu Polenergia Holding S.à r.l.
Dariusz Mioduski jest członkiem Komitetu ds. Energetyki przy Centrum Studiów Strategiczno-Międzynarodowych w Waszyngtonie oraz Rady Dyrektorów Stowarzyszenia Central Europe Energy Partners z siedzibą w Brukseli”.
Jest bardzo duża szansa, że jeszcze dzisiaj Legia zorganizuje konferencję prasową, w trakcie której transakcja zostanie oficjalnie zakomunikowana. Co te zmiany oznaczają dla Legii? Należy je uznać za korzystne – klub nie będzie już splątany korporacyjnym węzłem, będzie mógł być zarządzany w sposób jeszcze bardziej dynamiczny. To właśnie przede wszystkim sprawiło, że Leśnodorski porwał się na tak zaskakujący ruch: uznał, że trudno jest zarządzać klubem, który nie jest w pełni samodzielną firmą.
Pod rządami Leśnodorskiego klub rozwija się na każdym polu, dywersyfikuje źródła przychodów i już w 2013 roku jego sytuacja finansowa wyglądała bardzo dobrze. Można chyba przyjąć, że obecny prezes Legii – a od teraz współwłaściciel – przyjrzał się bardzo dokładnie możliwościom generowania zysku przez klub i kupił go między innymi dlatego, że wierzy, iż do tego interesu nie trzeba dokładać. Trzeba przyznać, że Leśnodorski połknął bakcyla w całości: jest chodzącą reklamą produkowanych przez Legię ubrań, identyfikuje się ze swoim miejscem pracy (o ile wciąż można używać tego sformułowania) w sposób niebywały.
10.30
O Mioduskim i jego pasjach trochę dowiedzieć można się było z wywiadu, jakiego udzielił półtora roku temu “Pulsowi Biznesu”. Fragment…
Od młokosa na fancie po prezesa na dobrym winie. Jest pan dowodem na spełnienie american dream.
Zabrzmi banalnie, ale tak jest: w tamtym czasie Ameryka dawała poczucie, że można wszystko osiągnąć. Talentem i ciężką pracą. To było dla mnie nie lada odkrycie, czas zmiany myślenia o życiu. Ameryka nauczyła mnie, że bez demonstracyjnej wiary we własne możliwości nie możesz oczekiwać od innych, że będą na ciebie stawiali.
Odkrycie, jak to jest być specem od hamburgerów, nie musiało chyba smakować zbyt słodko.
Przede wszystkim uczyłem się, i to nieźle, bo dostałem stypendium. Poza tym pracowałem po 20-30 godzin tygodniowo. Nie oczekiwałem, że ktoś mnie będzie utrzymywał. Przekopywałem ogrody, remontowałem domy, pracowałem w piekarni, w sklepie. Pierwsza praca nie na “czarno” była w McDonald’s. Mianowano mnie hamburgerowym, osiągnąłem lokalne mistrzostwo w tej dziedzinie. Czyściłem podłogę, wynosiłem odpadki. I wtedy poczułem ten wzrok rodziców, to powątpiewanie, czy wyjazd z Polski miał sens…
Podobno w Polsce miał pan do wyboru: zostać księdzem albo kibolem.
Ciekawe, kto wam to powiedział?
Tajemnica spowiedzi.
Jak miałem 6 lat, to rzeczywiście wydawało mi się, że fucha księdza jest najlepsza pod słońcem. To marzenia z czasów wczesnego dzieciństwa, gdy nie do końca rozumiałem, o co chodzi w życiu. Ot, pod koniec mszy ksiądz przejdzie się z tacą i jest szczęśliwy. Ma za co żyć. A przy tym, jaki autorytet i skuteczny model biznesowy.
A z czego miałby żyć stadionowy łobuz?
Zaraz łobuz. Kibic, szalikowiec.
Zawisza Bydgoszcz pany?
Wtedy jak najbardziej tak. Ale wcześniej byli żużlowcy Polonii Bydgoszcz mieszkałem nieopodal ich stadionu. Byłem dumny z tego, że mogę braciom Ziarnik, ówczesnym mistrzom Polski, uścisnąć rękę, wyczyścić motor, dostać w nagrodę gogle. To wyznaczało pozycję wśród kolegów, o dziewczynach nie wspominając.
A co z tym kibolowaniem. Zadymy były?
Zawisza nigdy nie miał wybitnych wyników w piłce, ale na jego mecze w latach 70. i tak przychodziło kilkadziesiąt tysięcy widzów. Kibicowanie miało drugie dno, nie łobuzerskie, lecz polityczne. Pamiętam jak po jednym z meczów wiosną 1981 r., tuż po pobiciu Jana Rulewskiego, przeszliśmy pochodem przez całe miasto pod siedzibę bydgoskiej Solidarności. Zrodził się emocjonalny wieczór nad Brdą, milicja robiła swoje, my walczyliśmy o swoje. Miałem 17 lat, byłem idealistą z antykomunistycznej rodziny.
Podobno do dzisiaj pozostał pan idealistą, ale jeśli o kibicowanie chodzi, to co nieco się zmieniło.
Teraz jestem blisko związany z warszawską Legią, gorąco namawiałem Jana Wejcherta, by zgodził się zainwestować w klub. Poza tym jestem kibicem Realu, co w Polsce jest dość trudnym doświadczeniem. Wszyscy kibicują Barcelonie, żadnego kumpla nie mam za Realem. W domu wiedzą, że jak gra Legia lub Real, to obowiązkowo oglądam, a córki ze mną.
A sam pan się rusza czy tylko pilotem klika?
Trochę golfa, trochę biegania, trochę tenisa. Wszystkiego nieco za mało. W licealnych czasach grałem intensywnie w kosza, nawet załapałem się do szkolnej drużyny Bel Air Cardinals.
Białym Jordanem pan nie został…
Za to w nauce było nieźle. Dostałem stypendium, trafiłem na niewielki, lecz całkiem dobry Uniwersytet św. Tomasza w Houston. Zrobiłem specjalizację z filozofii, nauk politycznych, a nawet zgłębiałem teologię. W tle była ambicja skończenia dobrych studiów prawniczych. Koniec końców byłem pierwszą osobą z tej uczelni, która dostała się na Harvard, a do tego Polak. Szok, spełnienie marzeń.
Tutaj możecie zobaczyć, jak się wypowiada (chociaż nie na temat futbolu, rzecz jasna):
11.02
Kibice Legii z wielkim entuzjazmem przyjęli zmiany właścicielskie w Legii Warszawa. Zastanawiamy się, czy równie entuzjastycznie podszedł do nich… Mariusz Walter. Od dłuższego czasu mówiło się, że nie jest on już panem i władcą w ITI, ale wciąż go tak przedstawiano.
Zaledwie pół roku temu Walter udzielił wywiadu “Gazecie Wyborczej”, w którym kategorycznie wykluczył możliwość sprzedaży klubu.
– A gdyby do ITI przyjechał szejk i zaproponował za Legię 100 mln euro? – zapytał dziennikarz.
– Poprosilibyśmy, by poczekał, aż zagramy w półfinale Champions League. Legia nie jest na sprzedaż. Tak, przydałby się silny wspólnik, ale nie na poziomie kwalifikującym go do zarządzania klubem.
Zdawało nam się, że ostatnie miejsce w grupie w Lidze Europy to jednak mniej niż półfinał Champions League, ale najwyraźniej Walter ma inną optykę… Cóż, jeszcze jeden dowód na to, jak niewiele znaczą dzisiaj słowa – nawet te wypowiadane przez niby poważnych ludzi – i jak nie należy się nimi w żaden sposób sugerować. W lipcu Walter wykluczał sprzedaż, a dwa miesiące później rozpoczęły się rozmowy w tej sprawie…
11.17
Niebywała jest bezpośredniość, z jaką porusza się po piłkarskim rynku Bogusław Leśnodorski. Rozmawialiśmy z nim w grudniu, dość luźno. Fragment tej pogawędki:
– Trudno się zarządza klubem, który jest częścią korporacji. Tak się nie da. Dlatego zrzuciłem się z kolegą i kupujemy ten klub.
– Tak po prostu? Zrzucił się pan?
– No tak po prostu. Zrzucimy się, zapłacimy i będzie nasz. Ten kolega to Dariusz Mioduski, kibic Legii, bardzo poważny człowiek.
Zrzucili się. Zazwyczaj ludzie zrzucają się na pizzę, ale to jak widać tylko kwestia skali.
11.35
Wiele osób pyta: kto teraz będzie pompował pieniądze w Legię? Najbardziej prawdopodobna odpowiedź brzmi: nikt. Legia jest pod względem finansowym samowystarczalna. Pieniądze z Canal+, z transferów, z europejskich pucharów, do tego liczni sponsorzy wykładający coraz więcej i więcej, dość wysoka frekwencja w połączeniu z drogimi biletami, sprzedaż do nazwy stadionu (aktualny kontrakt – z Pepsi – kończy się latem, kolejny będzie jeszcze bardziej lukratywny), zyski ze sprzedaży pamiątek, które już – rocznie – idą w miliony, wynajem lóżâ€¦ W grudniu Legia podpisała umowę sponsorską z PGNiG Termika i patrząc na CV Mioduskiego, mógł on mieć z tym coś wspólnego.
Pod względem sportowym od 1989 roku najlepszym właścicielem Legii był Janusz Romanowski, natomiast pod względem organizacyjnym – chociaż to kibicom nie w smak – jednak ITI. To za czasów panowania tego właśnie koncernu klub wykonał największy jakościowy skok, co jednak nie do końca wiązało się z wynikami sportowymi. Mioduski i Leśnodorski nie przejmują drużyny piłkarskiej rozgrywającej co dwa tygodnie meczu na trawniku w obecności 7 tysięcy osób, ale bardzo potężną spółkę.
11.49
Oficjalna strona klubu potwierdza nasze informacje i podaje więcej szczegółów:
Dariusz Mioduski, dotychczasowy Członek Rady Nadzorczej Legii Warszawa oraz Bogusław Leśnodorski, który od ponad roku pełni funkcję Prezesa Klubu, ogłosili dzisiaj, że kupili od Grupy ITI 100 proc. udziałów w spółce Legia Warszawa S.A. Na skutek transakcji Dariusz Mioduski został właścicielem 80 proc., a Bogusław Leśnodorski 20 proc. udziałów Spółki.
– Jestem bardzo szczęśliwy, bo kupno Legii jest połączeniem moich osobistych pasji i marzeń z kompetencjami, które zbierałem przez 24 lata kariery zawodowej jako prawnik, menedżer i inwestor. Mam długoterminowe i bardzo ambitne plany wobec Legii. Od ponad roku aktywnie wspieram działania Zarządu jako członek Rady Nadzorczej i zamierzam wraz z Bogusławem Leśnodorskim kontynuować tworzenie nowego standardu zarządzania klubem piłkarskim w Polsce – powiedział Dariusz Mioduski.
Bogusław Leśnodorski będzie dalej pełnił funkcję Prezesa Zarządu, a Dariusz Mioduski zostanie Przewodniczącym Rady Nadzorczej Legii.
Strony transakcji uzgodniły, że nie będą upubliczniać jej wartości i warunków.
12.10
Michał Kołodziejczyk z “Rzeczpospolitej” porozmawiał dziś już z Dariuszem Mioduskim. Poniżej fragment wywiadu, który na papierze zostanie opublikowany jutro.
Kto kupił Legię – Roman Abramowicz, szejk? Czy teraz zaczną się wielkie inwestycje?
Dariusz Mioduski: Od półtora roku byłem członkiem Rady Nadzorczej warszawskiego klubu. Nie jestem ani szejkiem, ani Abramowiczem. Myślenie, że do polskiego klubu ktoś taki przyjdzie, jest nierealne. Ł»eby poważne pieniądze chciały się tu pojawić, cała liga ma dużo do zrobienia, trzeba poprawić jej atrakcyjność. Mamy nadzieję, że naszej Legii uda się coś takiego osiągnąć. Potrzebujemy trzech, może pięciu lat na budowę poważnych struktur, zaczęliśmy już to robić w ostatnim roku. Z każdym miesiącem będziemy starać się być lepsi, bardzo poważnie myślimy o rozwoju akademii. Polska jest dużym krajem, w którym nie ma choćby jednego klubu, który byłby w stanie powstrzymać nastolatka przed wyjazdem zagranicę.
Kupił pan Legię i jest gotów, by klub nie zarabiał pieniędzy?
Od jakiegoś czasu pracujemy nad tym, by Legia zamykała się w swoim budżecie i nie zamierzamy tego zmieniać. Oczywiście w biznesie jest ryzyko dodatkowych kosztów i jestem w stanie je na siebie wziąć, ale nie chcę wyciągać pieniędzy z klubu. Jeśli uda się zwiększyć budżet, to co zarobimy, zostanie w kasie. Ten projekt ma dla mniej charakter bardziej społeczny, niż biznesowy. Przy takich możliwościach, jakie ma Legia, jesteśmy w stanie zrobić coś dużego na skalę europejską.
Mamy uwierzyć, że jest pan altruistą?
Pomysł z zakupem Legii nie urodził się wczoraj, ani rok temu, lecz dużo wcześniej. Zawsze chciałem być właścicielem klubu, chociaż 30 lat temu, kiedy mieszkałem w Stanach Zjednoczonych i pasjonowałem się NBA, na pewno nie myślałem o piłce nożnej i Legii. i dojrzewałem do decyzji o jego przejęciu. Pochodzę ze środowiska biznesowego i gdybym inwestował, założyłbym sobie, jakie poniosę straty i jaki będzie czas na osiągnięcie zysku. Tutaj jest inaczej. W telewizji oglądam tylko sport, to moja pasja, a że lubię rzeczy, które zmieniają rzeczywistość, uznałem, że kupno Legii to świetny pomysł. Podkreślam – nie przychodzę tu, żeby zarabiać, chcę coś stworzyć, zmienić, poprawić…
12.22
ITI kupiło Legię w kwietniu 2004 roku, czyli niedługo mielibyśmy okrągłą, dziesiątą rocznicę. Przez dziesięć lat udało się doprowadzić do budowy nowego stadionu (ale z pieniędzy miasta – to kluczowa informacja), rozwinięcia akademii czy wzmocnienia klubu na polu organizacyjnym. Bilans sportowy był jednak słabiutki: zaledwie dwa mistrzostwa Polski (2006, 2013).
Najdroższymi kupionymi w tym czasie zawodnikami byli:
1. Ivica Vrdoljak – 1 000 000 euro
2. Miroslav Radović – 800 000 euro
3. Maciej Iwański – 650 000 euro
Marcin Burkhardt – 650 000 euro
4. Bartłomiej Grzelak – 600 000 euro
Najdrożej sprzedani w tym czasie zawodnicy:
1. Łukasz Fabiański – 3 300 000 euro
2. Maciej Rybus – 3 100 000 euro
3. Dawid Janczyk – 2 900 000 euro
4. Rafał Wolski – 2 700 000 euro
5. Artur Jędrzejczyk – 2 200 000 euro
13.05
Przy okazji, zmiany właścicielskie dziś nie tylko w Legii…
Firmy Hasco-Lek SA, Inter-System SA i Supra Invest SA będą nowymi współwłaścicielami Śląska Wrocław. Każda z nich otrzyma pakiet 16,88 procent akcji sportowej spółki (co stanowi łącznie 50,63 procent wszystkich udziałów), za które miasto Wrocław otrzyma blisko 4 mln zł.
Miasto zdecydowało, że pozbędzie się większościowego pakietu akcji pod koniec grudnia, a oferty na zakup trzech pakietów akcji piłkarskiego Śląska można było składać do środy. W sumie wpłacone zostały cztery wadia, ale tylko trzy oferty spełniły wszystkie wymogi formalne.
13.25
Sporo zamieszania w polskiej piłce, nie tylko w Legii. Dzisiaj w trojmiejskiej “Gazecie Wyborczej” taki fragment:
Przed laty zawodnikiem FC Koeln był Tomasz Kłos (w 2003 r.), jedna z niewielu osób w polskiej piłce, która Wernzego zna osobiście. Kiedy Trojmiasto.sport.pl zapytało Kłosa, co wejście Wernze do Lechii może oznaczać dla klubu z Gdańska, odpowiedź była zaskakująca:
– Doszło do sporego nieporozumienia. Pan Wernze na pewno nie będzie jednym z właścicieli Lechii – mówi nam Kłos. – Jego firma została po prostu poproszona przez pewne konsorcjum o tzw. rozpoznanie terenu. Wiem o tym, że jest on tylko i wyłącznie ciałem doradczym, nie ma mowy o tym, żeby stał się jednym z udziałowców gdańskiego klubu – podkreśla były reprezentant Polski.
Cóż, to jest dopiero spore nieporozumienie. Wernze będzie jednym z właścicieli Lechii Gdańsk i będzie dysponował solidnym pakietem udziałów. Nie jest tylko ciałem doradczym.
14.30
Na łamach sport.pl o przejęciu Legii wypowiada się Zbigniew Boniek:
– Formuła zarządzania Legią przez ITI wyczerpała się po śmierci jednego z właścicieli koncernu. Przejęcie klubu przez Dariusza Mioduskiego i Bogusława Leśnodorskiego to sygnał dla innych klubów, że przy inteligentnym zarządzaniu da się prowadzić ten biznes w Polsce. Koncernowi ITI trzeba podziękować, jak wiele wniósł w Legię. Mam na myśli wiedzę, formułę zarządzania, infrastrukturę. A przejęcie klubu przez panów Mioduskiego i Leśnodorskiego odbieram jako ciekawą transakcję. Wydaje mi się, że może to być początek i za pół roku, rok dołączą do grona właścicielskiego inni ludzie z wielkimi pieniędzmi, np. biznes azjatycki. Nie znam szczegółów transakcji – ani za ile kupili Legię, ani jaką część długu przejęli, jednak uważam, że może być z tego coś wielkiego.
14.35
Bogusław Leśnodorski dalej będzie w stu procentach zarządzał Legią, Dariusz Mioduski nie będzie ingerował w codzienną działalność klubu. O 16.00 na Łazienkowskiej konferencja prasowa, którą oczywiście dla was zrelacjonujemy.
16.05
Rozpoczęła się konferencja prasowa.
Cóż, Bogusław Leśnodorski na wstępie słusznie zapowiedział, że prawdopodobnie nie będzie wielu niespodzianek, bo Weszlo.com rano już wszystko napisało. Ale mimo wszystko spróbujmy, jedziemy z tym koksem na bieżąco, minuta po minucie…
16.10
Zaczął Mioduski:
Wybaczcie, jeśli strzelę jakąś głupotę, ale nie jestem przyzwyczajony do takich wystąpień. Rzadko zdarza się, że człowiek może robić coś, co lubi, a jeszcze rzadziej coś, co kocha. Teraz mogę z pasją pracować nad rzeczami, które lubię i wykorzystać ponad dwadzieścia lat doświadczeń. Chcemy by Legia stała się topowy klubem w Europie.
16.16
Dalej Mioduski:
– Przez ostatnie lata zajmowałem się inwestycjami. Ale jeżeli ktoś myśli, że przez najbliższe lata będzie można zarobić w Polsce na klubie piłkarskim, to jest niestety w błędzie. Zawsze robiłem jednak rzeczy, dzięki którym mogłem spróbować zmienić rzeczywistość wokół mnie. To, co wspólnie zamierzamy, to podejść do Legii biznesowo. Każde pieniądze, które będą trafiały do Legii, zostaną reinwestowane. To, co Legia zarobi, będzie inwestowane na konkretne działania. Mam bardzo zdecydowane zdanie, czego potrzeba w Legii i w ogóle w polskiej piłce. Paradoksalnie, wcale nie pieniędzy. W poprzednich latach inwestowano ich sporo, lecz nie przełożyło się to na wymierne wyniki. Budowa kultury klubu, kultury organizacji, tego żeby się nie poddawać i nie przegrywać, to kluczowa sprawa.
16.20
– Dla mnie oczkiem w głowie jest akademia. Nie taka, żeby sobie była. Taka, żeby najlepsze dzieciaki nie tylko z Polski chciały tutaj trafiać. Jedna z największych w tej części Europy. Pewnie za jakiś czas nadejdzie taki moment, że będą potrzebne większe pieniądze, że zbliżymy się do ściany. Wtedy będę wiedział, skąd te pieniądze wziąć, z kim rozmawiać. Wiele razy już to robiłem i to mi się udawało. Swoją obecność w Legii i przyszłość klubu opieram na tym, co zobaczyłem tutaj przez poprzedni rok. Zmiany, musicie przyznać, są widoczne gołym okiem. Z punktu widzenia organizacji jest lepiej. A możemy i chcemy być jeszcze lepsi. Dajemy sobie od trzech do pięciu lat, by zbudować organizację, która powinna wprowadzić nas do Ligi Mistrzów.
16.24
Leśnodorski i Mioduski nie poinformują, ile warty był produkt, który zakupili. Powołują się na tajemnicę handlową. Leśnodorski dość oględnie określił transakcję jako “rynkową”.
Dariusz Mioduski mówi dalej:
– Przejęcie Legii to był projekt, który był w mojej głowie już od jakiegoś czasu. Znaliśmy się, od ponad pół roku wspólnie pracowaliśmy, żeby nastąpiło to, co dziś zostało ogłoszone. ITI być może czuło, że to już czas, by przygodę z Legią zakończyć. My odwrotnie – żeby tę przygodę zacząć. Pieniędzmi w Europie nie wygramy, dlatego musimy mieć swój pomysł.
16.27
– Podstawą ma być zrównoważony budżet. Nie będziemy zadłużać się na wielkie kwoty, żeby tylko odnieść sukces – mówi nowy współwłaściciel Legii. – Nie znam się na piłce wystarczająco, patrzę jak kibic. To, czego mi brakowało do tej pory, to kwestia pewnej mentalności. Sprowadziliśmy nowego trenera, żeby ją wprowadził. Będziemy szukać piłkarzy i członków całej organizacji, którzy będą pasować do nas mentalnością. Jednocześnie uważam, że mamy najlepszy zarząd w Polsce i nie zamierzam ingerować w jego skład. Wierzę w grę zespołową. Ja zajmuję swoją pozycję, ale zamierzam wszystkich wspierać. Będę aktywny. Jeżeli chodzi natomiast o decyzyjność, ten zarząd robi konkretną robotę.
16.35
Wywołano temat bezpieczeństwa na stadionie…
– Jeszcze nigdy nie byłem na pustym stadionie. Mecz z Apollonem z mojej perspektywy, jako kibica, był przykrym doświadczeniem. Uważam, ze prezes wykonuje bardzo dobrą robotę, jeśli chodzi o dialog z kibicami i wojewodą. My jako zarząd wierzymy, że miasto nam odpuści czynsz. Ł»e w końcu będziemy traktowani jak inne polskie kluby. Samo utrzymanie stadionu dużo nas kosztuje. I wysiłku, i pieniędzy. Jeżeli tak się stanie, każda złotówka z tego czynszu zostanie przekazana na rozwój akademii – mówi dalej Dariusz Mioduski.
16.45
Na tym koniec konferencji. Pozytywnej, dość luźnej, krótkimi fragmentami również żartobliwej, na której jednocześnie – jak to zwykle – padło wiele dużych słów o wchodzeniu w nową erę, inne realia organizacyjne, z nowymi pomysłami, wizją i siłami. Po słowach pora spróbować te zapowiedzi zrealizować.