Dziś podaliśmy informację, że Henning Berg został nowym trenerem warszawskiej Legii. W tekście z jego sylwetką zapowiedzieliśmy dalsze analizy – oto pierwsza z nich, ta najbardziej naturalna, nasuwająca się od razu – co właściwie ma dać Berg? Co ma zmienić? Czego dokonać? Przed jakimi stanie problemami? Przyjrzeliśmy się bliżej, jak wygląda sytuacja Legii w momencie, gdy Norweg wkracza do gry i wymieniliśmy kilka największych zagwozdek, przed którymi postawiono byłego obrońcę Manchesteru United.
1. Zbudowanie atmosfery w szatni.
Berg przyzwyczajony do szalonej paczki z Manchesteru, gdzie z jednej strony miał bezkompromisowego Keane’a, a z drugiej dającego w nos Bosnicha, może się lekko zdziwić wkraczając do warszawskiej szatni. Po tym, jak wypadł z niej „Sagan“, nie jest tam za wesoło. Grupki, grupeczki… Tu pantoflarz Kuciak, tam indywidualista Kosecki, tu atleta Rzeźniczak, tam leniuchująca młodzież, a gdzieś w tle jeszcze Gruzin, Brazylijczyk, Hiszpan, dwóch Portugalczyków, Estończyk, Serb i Chorwat… Uff… Jak to wszystko połapać? Wspólny wypad do Sogo ani na paintballa może nie wystarczyć. W Enklawie też się szybko rozpierzchną.
2. Ogarnięcie warszawskich klinik, szpitali, przychodni i gabinetów.
Jedną z pierwszych czynności Norwega powinno być odpalenie Google Maps i wpisywanie po kolei – Carolina Medical Centre, Medicover i tak dalej aż do Rzymu włącznie. W przeciwnym razie, jeśli się w tym nie połapie, ciężko mu będzie o stały kontakt ze swoimi piłkarzami. Tym bardziej, jeśli jeden zerwie więzadła, drugi naciągnie mięsień, trzeci złamie rękę w windzie, a żona czwartego będzie miała problemy przy porodzie. Rzeczywistość Legii jest w tym sezonie brutalna. Na żaden uraz nie narzekali jedynie Furman i Skaba, a cała reszta swoje musiała odchorować. Zachęcamy zatem szanownego Henninga, by zaopatrzył się w indywidualną apteczkę. Pierwsza pomoc będzie często wskazana.
3. Nawiązywanie do czasów Premier League.
Choroba dotykająca wiele legend zjeżdżających do piłkarskiego trzeciego świata. Stąd nasz apel do Henninga – o Manchesterze zawsze warto wspominać, przyjemnie jest posłuchać anegdot o Schmeichelu, duecie Yorke – Cole lub o suszarkach Sir Aleksa, ale kontrowanie dziennikarzy/piłkarzy/ekspertów/kogokolwiek na zasadzie: „grałem w Anglii, a ty?“ jest raczej niewskazane. Potwierdzi jeden z byłych piłkarzy Schalke, który chyba wyciągnął z tego wnioski. Pewność siebie i pokora to trudny miks, ale warto się o niego postarać.
4. Znalezienie bramkarzy do stałych fragmentów.
Może być z tym problem, skoro już rozwiązano kontrakt z naczelnym ręcznikiem, zwanym Antolović, a Kuciak i Skaba chyba nie specjalnie się kwapili, by potrenować z Łukasikami. Przypominamy, że zawsze warto sięgnąć po Grześka Szamotulskiego, do którego sylwetki Radoviciowi brakuje kilkunastu miesięcy na bieżni i w saunie. Po angielsku też coś łapie, a i do budowania atmosfery się przyda.
5. Bariera językowa.
Stały problem w polskich klubach. Niech się Berg lepiej nastawi, że nie licząc obcokrajowców – szczególnie Pinto, Ojamyy i Dwaliszwiliego – z komunikacją może być kłopot. Radzilibyśmy tylko odpuścić nasze sztandarowe pytanie z Weszło z butami „do you speak English“, bo słysząc „yes, speak“ albo inne „yes, we don’t“ sympatyczny Norweg mógłby zabić swoich podwładnych śmiechem. Zadziałać może słowo „faken“, tylko nie z brytyjskim akcentem. Paru legionistów mogło już je słyszeć albo dopiero usłyszy w „Emiratach“. Nie można też go jednak nadużywać ani narzucać zbyt ciężkiego reżimu, bo może się skończyć, jak u pewnego byłego piłkarza Chelsea, którego wypędzili z tego kraju w podskokach.
6. Złe wspomnienia związane z Ł»ewłakowami.
W Legii od Michała zależy już coraz więcej, tymczasem Berg wciąż może do niego czuć żal za pewien mecz. Gimbaza Nasi młodsi czytelnicy pewnie nie pamiętają, ale 1 września 2001 Kryszałowicz, Olisadebe i Marcin Ł»ewłakow rozjechali norweską obronę, w której prym wiedli Andre Bergdolmo, Ronny Johnsen i właśnie Henning Berg. Efekt? Stoper Blackburn obejrzał mundial w telewizji. Przypomnijmy składy…
7. Wojewoda Kozłowski.
Bezkompromisowość Berga na nic może się zdać, kiedy do akcji wkroczy słynny pan Jacek.
8. Skład.
Vrdoljak, Furman, Dwaliszwili, Wawrzyniak. Proszę nie oczekiwać cudów.
