Piszczek na dzień dobry Piłkarzem Kolejki, czyli… Jak to się ma do polskiej ligi?

redakcja

Autor:redakcja

18 grudnia 2013, 13:38 • 2 min czytania

To się nazywa comeback. فukasz Piszczek ma za sobą poważną kontuzję, mecze o stawkę opuszczał przez pół roku, dopiero co powrócił do gry, a z miejsca znów staje się czołowym elementem Borussii. Mało tego, w tej kolejce w meczu z Hoffenheim wypadł na tyle dobrze, by zostać jednym z kandydatów na Piłkarza Kolejki i w tym głosowaniu wygrać.
Dla tych, którzy nie wierzą nam na słowo, screen ze strony “bundesliga.com”.

Piszczek na dzień dobry Piłkarzem Kolejki, czyli… Jak to się ma do polskiej ligi?
Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Piszczek wrócił do składu Borussii w ekspresowym tempie – szybciej, niż wszyscy się spodziewali. Po raz pierwszy zagrał cztery tygodnie temu z Bayernem, choć przecież miał w tamtym spotkaniu w ogóle nie grać. Kilka dni wcześniej jedynie raz wystąpił w rezerwach. – Gdyby nie wiele urazów w drużynie, to trener na pewno nie zdecydowałby się na wystawienie mnie w takim meczu. Pojechałbym normalnie na spotkanie rezerw i tam dostawał czas do spokojnego powrotu – mówi „PS” Piszczek.

Reklama

Po meczu z Bayernem zaraz rozegrał 90 minut z Mainz, potem wchodził na końcówki i w lidze, i w Champions League, by w ten weekend znów zagrać od początku. I tak – nam się przynajmniej wydaje – to był optymalny moment jego powrotu do gry. Z Hoffenheim prezentował się bardzo dobrze, pomagał drużynie w obronie, pomagał też w ataku i strzelił gola. Przede wszystkim jednak ogromne wrażenie robią jego statystyki:

– Przebiegł 12,04 km, co jest drugim wynikiem w Borussii
– Zanotował 39 sprintów, najwięcej ze wszystkich piłkarzy
– Miał 63 „szybkie biegi”, również najwięcej
– Przy piłce znajdował się najczęściej, 92 razy
– Zanotował 52 podania, z czego 37 celnych. Większą liczbę podań wymienił jedynie Sahin.

Oficjalny kanał Bundesligi przygotował nawet wideo „Player of the Week – Lukasz Piszczek”, ale… nie jest on udostępniony dla ludzi z Polski. Tutaj możecie natomiast obejrzeć bramkę z Hoffenheim.

Patrzymy na te statystyki Piszczka, słyszymy nadbiegające ze wszystkich stron pochwały, czytamy o wyróżnieniu dla Piłkarza Kolejki i przecieramy oczy ze zdumienia… Gdzie w tym wszystkim miejsce na jakieś alibi? Gdzie szukanie wymówek, opowieści o braku formy i niezbędnym czasie, by powrócić do pełni dyspozycji? No nie ma, Piszczek się wyleczył i na dzień dobry pozamiatał. Typowy polski ligowiec po półrocznej absencji przez drugie tyle kopałby się po czole, zresztą ze społecznym przyzwoleniem.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama