„Mikołajkowa” kolejka był bardzo dziwnym prezentem dla kibiców – jednych meczów nie było widać, drugich nie dało się oglądać, murawa na wielu stadionach prezentowała się bardziej rzygliwie niż gra piłkarzy, bramek padło mało, najlepszym spotkaniem było to, które zakończyło się remisem, największym wydarzeniem – zakończenie kariery przez pewnego sympatycznego ligowca, a ledwie tylko kolejka się skończyła, przestało padać, rozwiały się chmury i zaświeciło słońce. Co w naiwności swojej proponuję przyjąć jako wróżbę zwycięstwa czyli zapowiedź tego, co się będzie działo w ostatniej tegorocznej kolejce.
Piast Gliwice – Korona Kielce 1:1
– Chłopaki, piłka to jest to takie białe – tłumaczył kierownik drużyny.
– Co ty nie powiesz? – wściekali się zawodnicy – Mało tu masz białego? Samo, kurde, białe!
– To największe białe! – kierownik pokazał palcem – Jedyne białe, które porusza się poziomo.
W tym momencie sędzia wymienił piłkę na pomarańczową i piłkarze pogubili się znowu.
– Gdy się kwiatków dobrze najem, grudzień znów się stanie majem – śpiewał pan Ambroży Kleks.
– Nie mamy Maja, mamy Kwietnia – stwierdził sztab Korony, wysyłając młodego piłkarza do gry.
– Kwiecień? W grudniu? Bez sensu – uznał arbiter i natychmiast wyrzucił zawodnika boiska.
Mecz się odbył, obie bramki zapisano Sylwestrzakowi, fioletową koszulkę „dla najaktywniejszego” powinien dostać trener Jose Rojo Martin, a Jacek Kiełb boleśnie stłukł sobie lansik.
Lech Poznań – Wisła Kraków 2:0
Poznaniacy wreszcie znaleźli sposób na brzydką i głodną Szelobę Murawę – nakarmili ją śniegiem, przysypali, udeptali… i wzbudzili podziw całej Europy, gdy okazało się, że w sytuacji kryzysowej mają do dyspozycji trzy miotły, dwie szufle, ale do obsługi całego tego parku maszynowego mają tylko jednego pana Zenka i do odśnieżania trzeba robić łapankę. Na szczęście piłkarze Lecha na śniegu radzili sobie znakomicie i tylko kwestią czasu było, aż wkopią (a raczej wlepią) Wiśle bramkę. No i wkopali nawet dwie, obie efektowne i obie pokazujące, że dobrej baletnicy nie tylko rąbek kiecki nie przeszkodzi, ale nawet „anomalia pogodowa”, śnieg po pas i Moskal we wsi. Wisła zestrachana, bez pomysłu (dzida na Brożka to nie pomysł, to desperacja), zmiany trenera Smudy… przepraszam, nie potrafię znaleźć dobrego przymiotnika.
Widzew Łódź – Śląsk Wrocław 0:0
Po godzinie gry łódzkie bandy reklamowe poinformowały, że Rawa Mazowiecka kibicuje Widzewowi. Rawa Mazowiecka prawa miejskie otrzymała w roku 1321, ma aż dwa kody pocztowe, przy czym oba zaczynają się od „96”, a na ichnim zamku straszy podobno duch księżnej Eufemii.
– Ale jak się to ma do meczu?
Tak jak mecz miał się do Ekstraklasy.
– Łódź kreuje emocje – dodały bandy reklamowe.
W sobotę były to emocje wyłącznie negatywne.
Pogoń Szczecin – Jagiellonia Białystok 1:1
Jagiellonia i Pogoń miały ułatwione zadanie – po meczu w Łodzi pasjonujące mogło być nawet obieranie ziemniaków i wymiana worka w odkurzaczu. Na szczęście piłkarze nie poszli na łatwiznę i zagrali naprawdę niezły mecz. Nie żeby od razu jakiś wielki futbol – ot, dwadzieścia parę strzałów, z dziesięć okazji, dwie bramki, niezłe tempo. Solidne ligowe rzemiosło, doprawione ambicją, ciekawymi podaniami… Najważniejszym punktem meczu było pożegnanie Ediego Andradiny – szkoda tylko, że tak mało kibiców przyszło pożegnać Brazylijczyka i że wielu z tych, którzy przyszli, nie chciało się dźwignąć tyłka z krzesełek, gdy schodził z murawy.
Ruch Chorzów – Górnik Zabrze 2:1
Echt śląskie derby – szybkie, twarde, emocjonujące do samego końca, ze zwrotem akcji, marnowanymi setkami, ucieczką spod gilotyny, fantastyczną bramką Starzyńskiego i efektowną oprawą i fajerwerkami, za które nikt nie beknie, bo były daleko, a miasta zamknąć się nie da (odpukujemy przez lewe ramię?), a na deser dostaliśmy jeszcze możliwość pobluzgania na liniowego, a nic tak dobrze nie robi atmosferze meczu, jak wydarte spod przepony „Sędzia do… do telefonu!”
Do wiosny na Śląsku rządzi Ruch…
– Chyba do jesieni? To już runda rewanżowa.
Do wiosny – wiosną mecze w grupie mistrzowskiej, a wiele wskazuje, że obie śląskie drużyny w niej zagrają
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Zawisza Bydgoszcz 0:0
Bardzo dobry początek, średni środek, niezła końcówka, a bilans Podbeskidzia w ostatnich meczach u siebie to dwie wygrane i cztery bezbramkowe remisy.
– Czyli jesteśmy niepokonani – ucieszyli się bielscy optymiści.
– Czyli jesteśmy osiem punktów w plecy – wyliczyli pesymiści
Wniosek estetyczno-racjonalizatorski: w związku z radosnym ciepełkiem Dropsik Trybuny za „lewą” bramką, wnoszę o wydanie przepisu, by wpuszczać tam tylko kibiców ubranych w barwy przypisanego im krzesełka. Widok kibiców w czarnych kurtkach na pomarańczowo-żółtej trybunie przypominał film przyrodniczy o inwazji chrząszczy na brzoskwinię, zakłócał, zaburzał i wywoływał.
Lechia Gdańsk – Legia Warszawa 2:0
– Sędzia nie wyrzucił Pazio! Nie podyktował! Podyktował! Nie widział! Zobaczył! Kibicuje Wiśle! SPIZEG!
Nie wyrzucił, nie podyktował, podyktował, nie widział, zobaczył i być może kibicuje. Ale Legia mecz przegrała nie przez sędziego, tylko na własne życzenie. Sędzia nie zabronił warszawiakom strzelać (4 celne strzały, wszystkie w II połowie, z czego 3 w wykonaniu Juniora Dossy, z czego jeden groźny), nie namawiał do nonszalanckich gierek i zabaw przed własnym polem karnym, nie chwytał za gacie, sycząc do ucha „Przestań pan biegać, co się pan będziesz męczył?” i nie łapał za warszawskie nogi, by okładać nimi lechistów po ścięgnach. Lechii chciało się biegać od pierwszej do ostatniej minuty, wygrać mogła wyżej i bez sędziego. W części artystycznej wystąpiło zielone koło na białym tle i przepraszam, to jakieś ekologiczne nawiązanie do flagi Japonii czy po prostu na środku grzałki lepiej działają?
Cracovia – Zagłębie Lubin 2:0
— Budowaliśmy, budowaliśmy… – cieszył się Kiwaczek – …aż zbudowaliśmy. Hura!
Piłkarze Cracovii długo bawili się w Kiwaczków (posiadanie piłki 69%, jeden celny strzał w I połowie), ale w końcu zbudowali, strzelając dwie bramki. Bez większego trudu – Zagłębie dzieliło się na tych, których się chciało, bo mają nadzieję na nowy kontrakt w innym klubie i może znajdzie się ktoś, kto nie zauważy ich poziomu, ale doceni ambicję i na tych, którzy tej nadziei nie mają. Znaczy, nadziei także. Zaskakująco długo trzymał się Michał Gliwa, próbowali szarpać Przybecki i Piech, Bonecki korzystał z okazji do pokazania się, a Kwiek wyłącznie irytował – a to nie trafił w wolno lecącą piłkę, a to trafił w wolno biegnącego przeciwnika (i widać było, że trafia celowo)… Zasłużona wygrana „Pasów”, zasłużona przegrana Zagłębia, ale mecz wyłącznie do odfajkowania.
Bramka kolejki
— Filip Starzyński, oczywiście – uznała Opinia Publiczna.
Dobra, niech będzie Starzyński, ale doceńmy gola Luisa Henriqueza. Także dlatego, że Luisa Henriqueza.
Kiks kolejki
W kategorii indywidualnej – Jacek Kiełb z gracją skaczący na poprzeczkę i ześlizgujący się z niej bez gracji, za to z głuchym łomotem.
W kategorii instytucjonalnej – włodarze stadionu w Gdańsku, którzy postanowili zaoszczędzić 50 złotych, na skutek czego meczu nie dało się ani porządnie rozegrać, ani porządnie obejrzeć.
Ranking sędziowsko-okulistyczny
Pan sędzia Frankowski (PG-KK) dużo lepiej niż ostatnio, choć szczerze mówiąc, ostatnie 20 minut przyjmuję na wiarę i głównie z powodu braku jakichś energiczniejszych protestów piłkarzy. Jedna wątpliwa żółta kartka, parę dziwnych wolnych i początkowo nadmierne „ja tu jestem sędzią, a to jest mój autorytet!”. Minus dwie dioptrie.
Pan sędzia Gil (LP-WK) minus dwie dioptrie – tylko, bo warunki były nienormalne.
Pan sędzia Jakubik (WŁ-ŚW) wiele pracy nie miał, z całych sił usiłował pomoc piłkarzom, do gry namawiał, pozwalał się kopać w granicach rozsądku, może ze dwa razy się pomylił, ale to pewnie dlatego, że – jak większość widzów – zasypiał. Zero dioptrii.
Pan sędzia Raczkowski (PSz-JB) bardzo chaotycznie: sporo decyzji sprawiających wrażenie wymuszonych krzykiem, albo spóźnionych, albo przedwczesnych, a często od czapy. Słabo, niepewnie i na minus 4 dioptrie.
Pan sędzia Marciniak (RCh-GZ) czuł spotkanie, nie pakował się z gwizdkiem tam, gdzie nie trzeba się było pakować, kartki rozdzielał sprawiedliwie, spalony był niewielki, a gdyby go odgwizdano, Ruch i tak by wygrał, ale być może Starzyński nie strzeliłby pięknego gola. Minus dwie dioptrie.
Pan sędzia Borski (PBB-ZB) pracy miał sporo, o dziwo – nie aptekarzył, dawał piłkarzom sporo swobody, a obserwatorom dostarczył sporo zadumy. Ł»e trzech żółtych nie pokazał – OK., „próg bólu”, te rzeczy, że parę innych „ale” – też pewnie „sędzia się wybroni”, ale karny w 51 minucie się Zawiszy należał. Minus sześć dioptrii.
Pan sędzia Musiał (LG-LW) bardzo słabo, zupełnie jak nie on, a momentami nawet – pardon my Klingon – jak sędzia Lyczmański. Chaotycznie, niekonsekwentnie, z puszczanymi bez reakcji brutalnymi dość faulami i jeśli na boisku w pewnym momencie zrobiło się niebezpiecznie dla kości, to ze 30% odpowiedzialności pan sędzia może wziąć na siebie. Ryczałtem za wszystko (z karnym włącznie, bo choć rozumiem, czemu się pomylił, to jednak się pomylił) minus dziesięć dioptrii.
Pan sędzia Stefański (C-ZL) nierówno, z paroma dziwnymi decyzjami (wolne w 46 i 88 minucie, kartka dla Rymaniaka) i zbyt częstymi decyzjami na krzyk”. Z drugiej strony – nieźle wpasował się w poziom mecz, więc tyko minus trzy dioptrie.
Cytat kolejki
Cezary Olbrycht: „Najlepszym aktorem tego meczu był Kaspar Hamalainen”
Najlepszym piłkarzem. Najlepszym aktorem był Luis Henriquez, wijący się w konwulsjach po znokautowaniu płatkiem śniegu.
Wojciech Jagoda: „Jeżeli strzela się po czubkach drzew, nie można upolować zająca”
Można – dzieci z czworaków widziały jednego w konarach prasłowiańskiej gruszy.
Franciszek Smuda: „Na początku było trudno, bo poznaniacy nie dopuszczają blisko cudzoziemców z innych miast. Ale szybko się… no, jakośâ€¦ współżyłem ze wszystkimi”
„Pamiętniki Frania Hill”?
Ł»elisław Ł»yżyński: „Drżyj, Franciszko… yyy… drżyj, Franciszku Smudzie!”
Kornerami.
Maciej Murawski: „Kiełb to zawodnik, który porusza się po boisku inaczej niż Kiełb”
Po takim upadku z poprzeczki, dobrze że w ogóle się poruszał.
Marcin Baszczyński: „Z mężczyznami czasem nie chcieliśmy – wiadomo, jak to jest po przegranym meczu, ale kiedy podchodziły reporterki, to każdy chętnie stawałâ€¦”
„Panie marszałku, Wysoka Izbo, nie po raz pierwszy…”
Jan Urban: „Nie graj mi tu!”
No i nie grali.
KS Orzeł
Wojciech Kaczmarek (Zawisza Bydgoszcz) – Mateusz Lewandowski (Pogoń Szczecin), Luis Henriquez (Lech Poznań), Ugochukwu Ukah (Jagiellonia Białystok), Christopher Oualembo (Lechia Gdańsk) – Łukasz Madej (Górnik Zabrze), Filip Starzyński (Ruch Chorzów), Radosław Sobolewski (Górnik Zabrze), Michał Pazdan (Jagiellonia Białystok) Kaspar Hamalainen (Lech Poznań) – Daisuke Matsui (Lechia Gdańsk)
LZS Łoś
Michał Miśkiewicz (Wisła Kraków) – Jakub Wawrzyniak (Legia Warszawa), Antoni Łukasiewicz (Górnik Zabrze), Bartosz Bereszyński (Legia Warszawa), Łukasz Burliga (Wisła Kraków) – Aleksander Kwiek (Zagłębie Lubin), Sebastian Mila (Śląsk Wrocław), Miroslav Radović (Legia Warszawa), Aleksiejs ViŁ¡niakovs (Widzew Łódź), Sebino Plaku (Śląsk Wrocław) – Patryk Mikita (Legia Warszawa)
Andrzej Kałwa
Fot. FotoPyk



