Ostatni, poniedziałkowy mecz pasuje nam do schematu „trzy rzeczy, których nie zobaczymy” jak żaden inny. W zasadzie nie zdziwi nas żaden wynik. Przecież Cracovia u siebie potrafi zdominować każdego rywala, ale też na przykład przyjąć szóstkę w plecy od Lecha. Zagłębie z kolei, klub z polskiego Detroit, gdzie w ostatnich dniach trup ściele się gęsto, po wyjazdowym remisie z rzeczonym Lechem, Arkadiusz Piech wygrał kluczowy dla drużyny mecz z Podbeskidziem. W Krakowie przez całą noc padał deszcz, który zaraz zamarznie. Guldan zderzy się głową z Bilkiem, a Ł»ytko z Kosanoviciem zadbają, żeby kolejnych ofiar wśród gości już nie było. No, tyle że miało być o tym, co się nie wydarzy…
1. Napastnik strzeli gola.
Sprecyzujmy od razu: nie, nie chodzi o tych zamaskowanych. To imponująca passa, na którą w tej kolejce ciężko zapracowali ligowi napastnicy. W Anglii pasjonują się skutecznością Aguero, w Hiszpanii również ładują jak źli, z kolei we Francji Zlatan ociera się o futbolowy geniusz po kilka razy w meczu. Ekstraklasa postanowiła jednak zawstydzić bardziej renomowane rozgrywki i snajperzy nie zabrali ze sobą amunicji. Czujemy, że dziś będzie podobnie – przecież gdyby Piech strzelał co tydzień, wciąż grałby w Turcji. Trener Stawowy ciut utrudnił zadanie, gdyż znów wyjdzie z przodu trzema. Utrudnił, ale i tak nie ma opcji, żeby coś wpadło do siatki. Nowak każdym następnym występem śrubuje rekord bez dłuższej kontuzji, a że ślisko, to wiadomo – dzisiaj „dziękuję, postoję”. I tylko ten Saidi, taki nie wiadomo jaki… Najwyżej – w razie czego – sklasyfikujemy go na skrzydle!
2, Zagłębie wystawi wychowanków.
Haha, mamy chichot losu. To Cracovia wystawi wychowanków Zagłębia – Danielewicza i Dąbrowskiego, podczas gdy w wyjściowej jedenastce gości – o ile znów w pierwszym składzie wyjdzie Bonecki – od biedy moglibyśmy do niego dobrać co najwyżej Rymaniaka, w Lubinie od kiedy miał 19 lat, tyle że bieda nas akurat nie dotyczy. Tu jeden wychowanek, tam dwóch z tego pierwszego klubu. Komuś, kto odpowiadał za decyzje personalne w Zagłębiu proponujemy grzecznościową formułkę prezesa Bońka: „Weź koło i uderz się w czoło”.
3. Bilek zyska na zmianie pozycji.
To przykre, gdy pozorant, leń największy, który by grać w środku pomocy biega w meczu po pięć kilometrów za mało i ogólnie żwawo nie wyglądałby nawet w oldbojach, nagle staje się stoperem. Czujecie ten sprytny zabieg Lenczyka? Potrzebujemy twojego doświadczenie, Jiri. Będziesz środkowym obrońcą. Problem w tym, że kariera Czecha – dość długa już – wiąże się jednak z nie najlepszymi doświadczeniami. Zresztą powiedzmy wprost: Bilek ma za sobą w Polsce wyłącznie żenujące momenty, dlatego doświadczenie w jego przypadku nie powinno być atutem…

Fot. FotoPyK