Deniss Rakels jest kolejnym piłkarzem Zagłębia Lubin, który zebrał łomot od chuliganów. Wczoraj informowaliśmy, że pobity został Robert Jeż i że zniszczono samochód Michała Gliwy. Jak się okazuje, tego samego dnia niemiłe odwiedziny zanotował też Łotysz. Bęcki dostał po treningu rezerw.
Chłopak przeżywa dość ciężkie tygodnie. Najpierw odsunięto go od pierwszej drużyny Zagłębia za brak profesjonalizmu, później wyrzucono go z reprezentacji do lat 21 za pijaństwo, następnie jeszcze oklepali go kibice, za całokształt. Istny hat-trick, chociaż chyba nie dla takich hat-tricków lubiński klub sprowadzał tego zawodnika i nie dla takich hat-tricków płaci gostkowi 56 tysięcy złotych miesięcznie.
Jak tak dalej pójdzie, to piłkarze Zagłębia zaczną chodzić z gazem pieprzowym. Zastanawiamy się tylko, czy lubińskie bydlaczki (tu mamy na myśli kibiców napadających na ludzi) okażą się na tyle mocne, by podskoczyć do Widanowa. Na ich miejscu byśmy nie próbowali – nie tylko dlatego, że to przemoc fizyczna jest godna pogardy, ale też dlatego, że w świat mógłby pójść komunikat: „trzech kibiców Zagłębia Lubin zostało pobitych przez zawodnika tego klubu”.