Ostatnio duży szum zrobił się wokół Zagłębia Lubin. Bardzo wielu publicystów i krytyków przyjęło dziwną taktykę. Twierdzą mianowicie, że kiepskie wyniki miedziowego klubu wynikają z tego, że w klubie jest za dobrze. Uważają, że piłkarze źle grają, bo zarabiają za dużo i w dodatku pensje te płacone są na czas. Ł»e jest po prostu za profesjonalnie. Czytam też, że do tej tezy przyłączył się prezes Piasta, wskazując prezesowi Zagłebia jako przyczynę porażek pensje zawodników. Według niego piłkarze powinni zarabiać po 12, a nie po 40 tysięcy miesięcznie. Wtedy im się chce i mają motywację, żeby trenować i dobrze grać. Ciekawa teoria.
Trzymając się tego możemy śmiało stwierdzić, że Robert Lewadnowski lada moment przestanie strzelać bramki. Przecież ma na stole gigantyczny kontrakt z Bayernem Monachium. Aż dziwne, że jeszcze coś kopie po tym, jak dostał podwyżkę w Dortmundzie. Idąc dalej musimy się zastanowić nad sensem gry piłkarzy w klubach niemieckich, angielskich, włoskich, nie mówiąc już o Realu czy Barcelonie. Przecież to tam właśnie płacą najwyższe kontrakty. Założę się również, że nie ma tam poślizgu w pensjach. Jaką więc motywację do gry mają zawodnicy tych klubów? Powinni przecież dawno już się rozpić, utyć, skończyć grać…
Jak to się stało, że jeszcze całkiem niedawno w Lubinie świętowano mistrza Polski? Jak to możliwe,że ten zespół jeszcze całkiem niedawno ogrywał najsilniejsze zespoły naszej Ekstraklasy? Czy nikomu nie przyjdzie do głowy, że aktualne wyniki klubu to nie zasługa dobrobytu i profesjonalizmu Zagłębia? Jeśli by tak było, to liderem ligi powinien być Widzew czy Podbeskidzie. Tam zawsze znajdą się jakieś problemy.
Czy nie uważacie, że postawa drużyny to wynik złego zarządzania? Ł»e to wynik zatrudniania nieodpowiednich ludzi. Przecież tych piłkarzy ktoś do klubu sprowadził. Przecież ktoś się pod tym podpisał. Ktoś zaaprobował te transfery. Idę o zakład, że nie sami zawodnicy. Nie jest błędem płacenie za zawodnika 400 tysięcy euro, jeśli się ma pieniądze. Błędem jest płacenie takiej kasy za tak kiepskich zawodników. Nie trzeba być Mourinho, żeby zobaczyć, że Wilczek to nie jest gość, z którym Lubin zawojuje Ligę Mistrzów czy choćby boisko przy Łazienkowskiej w Warszawie.
Jeśli ktoś wyskoczy mi z argumentem, że byli dobrzy a w Lubinie nie są, bo pensja wysoka i na czas, powiem, że nie zna się na piłce.
Oczywiście są zawodnicy, którzy zadowalają się małymi sukcesami. Są tacy, co przysiądą na laurach nawet mając pensję 15 000. Pewnie znajdą się i tacy, którym starczy 5. Ale czy nie na tym polega skauting, aby wyszukiwać piłkarzy również pod względem charakterologicznym? Na Zachodzie dla skautów, trenerów, prezesa ważne jest to, czy piłkarz ma żonę, ważne jest to czy jest imprezowy, czy ma ambicję td. Nie tylko, czy prosto i daleko kopie.
Zagłębie mając pieniądze powinno zatrudnić ludzi, którzy zagwarantują sprowadzanie do klubu odpowiednich piłkarzy. Takich, którzy nie zadowolą się trochę wyższą pensją płaconą na czas. Powinni postawić na piłkarzy ambitnych. Takich właśnie powinni szukać i kupować. Klub powinien zatrudnić ludzi, którzy nie będą sprowadzali szrotu po 300-400 tys euro.
A jeśli nawet nie ma w klubie człowieka, który jest w stanie sprowadzić takich zawodników, to dlaczego nie wprowadzić wynagrodzeń motywacyjnych? Pensja 20 tysięcy, ale wejściówka za każdy wygrany mecz 10 tysięcy, albo nawet 15 tysięcy. Klub płaci bardzo dobrze, ale wyłącznie za dobre wyniki. Nie trzeba być chyba filozofem, aby wprowadzić taki system.
Dlaczego Bełchatów zrobił wicemistrza Polski kilka lat temu? Przecież tam też było małe eldorado. Mimo to udało się zbudować fajną ekipę i zrobić wynik. Pochwalę się, że działał tam system premiowania, który wymyśliłem. Zaczynaliśmy od 70 tysięcy za wygrany mecz. Przy remisie zostawaliśmy na tej kwocie. W przypadku wygranej premia za następny mecz rosła o 20 tysięcy. Jeśli przegraliśmy, spadaliśmy do pułapu 70. Tyle, że my nie przegrywaliśmy. W którymś kolejnym meczu graliśmy więc za 270 tysięcy. Jak na tamte czasy była to bardzo duża kwota. Prezes płacił z uśmiechem, bo klub też na tym zyskiwał.
W piłce nożnej sukcesy odnoszą zespoły najbogatsze. Stać ich na najlepszych i najdroższych piłkarzy, a tacy właśnie wygrywają trofea dla klubu. Zagłębie Lubin jak mało który klub może rywalizować z Legią czy Lechem. Z prostego powodu. Ma kasę. I uwierzcie mi, to nie jest minus. To jest wielki plus. Potrzeba tylko im ludzi, którzy będą potrafili odpowiednio spożytkować ten budżet. Dobry dyrektor sportowy i skuteczny skauting to podstawa.
Słyszę, że Zagłębie przestaje płacić dobre kontrakty i kupować piłkarzy. Prezes lubinian pójdzie drogą wyznaczoną mu przez kolegę po fachu z Gliwic… Oj, źle. Bardzo źle. Nie tędy droga prezesie. Wcale nie chodzi o to, że płaci pan dobrze i na czas. Chodzi o to, że ma pan kiepskich piłkarzy, a najbardziej o to, że miał pan kiepskich ludzi, którzy tych piłkarzy panu sprowadzili.
Chciałbym pogratulować panu, że Zagłębie jest poukładanym klubem. Chciałbym pogratulować tego, że wywiązuje się pan na czas z ustaleń wynikających z kontraktów. I tego, że stwarza profesjonalne warunki do treningu i gry w Lubinie. Moim zdaniem inne kluby powinny pana naśladować, a nie odwrotnie. Niech pan tylko poszuka odpowiednich ludzi, którzy znają się na swojej robocie.
***
W sobotę w programie „Kontratak” wyraziłem negatywną opinię o grze Legii Warszawa. Na Twitterze zaatakowało mnie kilka osób, pytając jak mam czelność mówić krytycznie o Legii. Kim jestem i co osiągnąłem, aby krytykować mistrza Polski. Odpowiadam: jestem kibicem, któremu zależy aby nasza eksportowa drużyna grała na miarę naszych oczekiwań. Tylko tyle i aż tyle.