Wiecie, ile znaczy presja ze strony opinii publicznej? Sytuacja, gdy media bez skrupułów patrzą na ręce? Jedna nieprzemyślana, wyjątkowo głupia wypowiedź Łukasika, na której paradoksalnie Legia może akurat skorzystać. – Przecież my te rzuty wolne ćwiczymy, tylko robimy to wtedy, jak wy nie widzicie – upierali się piłkarze, a sztab szkoleniowy nabierał wody w usta, wysyłając dyskretne aluzje, że legioniści – zwłaszcza ci młodsi – zadowolili się tym, co już osiągnęli. Świetne zarobki, rozpoznawalność. Wszystko to, o czym marzyli przez kilka lat treningów w akademii. Chwilowo odechciało się im chcieć. Brakowało nie tylko bramkarza (ha, ha), ale przede wszystkim determinacji i zawziętości. A skoro lenili się młodzi, starsi na wszelki wypadek postanowili nie wychodzić przed szereg…
Dziś strona oficjalna Legii zamieściła wideo z treningu. Ustawiona za bramką kamera sfilmowała konkurs rzutów wolnych. Strzał za strzałem, choć może nawet bardziej pasowałoby napisać: gol za golem. To taki sygnał w kierunku czepialskich – tak, odebraliśmy go personalnie – że „my strzelamy i mamy się dobrze”. Gratulacje, żywimy jedynie nadzieję, że kiedy już zajęcia opuścił operator, w ślad za nim nie poszli zawodnicy. Bo jeszcze wypadałoby te gole przełożyć na mecze, na przykład w czwartek, prawda? Cztery mecze, zero punktów, zero zdobytych bramek…
Gdyby tylko w lidze prezentowali taką skuteczność jak na filmiku (śmiech), to sama Legia wbijałaby w niej 20 bram z wolnych.
Fot. FotoPyK