Definitywnie skończył się okres ochronny dla uczestników Ligi Mistrzów. Teraz jeden indywidualny błąd może sprawić, że zamiast gigantycznych premii za wyjście z grupy i awans do fazy pucharowej, pozostanie wyłącznie poszukiwanie na mapach rywali z Ligi Europy. Dziś głównym daniem będzie oczywiście starcie Borussii Dortmund z Napoli, ale nie uświadczymy tak naprawdę ani jednego meczu bez stawki. Nawet pierwsza z brzegu Austria Wiedeń ma o co walczyć, a mianowicie o pierwszą bramkę. Oto najważniejszych pięć pytań, które warto zadać przed wtorkowymi starciami.
Czy Borussia zawali pucharowy sezon?
Finalista Ligi Mistrzów, który już w piątej kolejce fazy grupowej walczy o życie? Cóż, jeśli trafia się do grupy śmierci trzeba się z takim scenariuszem liczyć. Dlatego dla Borussii dzisiejszy mecz z Napoli to mały finał. Tylko zwycięstwo przedłuża ich szanse na awans. Ze względu na gorszy bilans bezpośrednich spotkań z Włochami, tracą do nich „trzy i pół punktu”. Jeśli zanotują remis, to będzie to ich tydzień wstydu: najpierw klęska z Bayernem, później skreślenie szans na awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Ostatnie mecze z Włochami na własnym stadionie to głównie porażki bez zdobycia gola, ale z drugiej strony – to wciąż Borussia. To wciąż maszyna Juergena Kloppa, gotowa do rywalizacji z najsilniejszymi. Nawet w zestawieniu mocno szpitalnym, z obroną układaną ze strzępków zdrowych graczy – to nadal ścisły top Bundesligi, jeden z dwóch najsilniejszych niemieckich klubów i ubiegłoroczny finalista LM.
Dlatego też w Neapolu nie mrożą szampana, gitar do Dortmundu też nikt nie wiezie. Ostatnio mało przekonująco wypadli z outsiderem grupy, Marsylią, w lidze też wpadli w dołek. Zdeklasowało ich Juve, a ostatnio skarciła Parma. Pamiętajmy również, że zagrają bez swojego lidera, Marka Hamsika. Co na to Benitez? – Musimy rozegrać przeciwko BVB perfekcyjny mecz. Na pewno nie wyjdziemy na boisko z myślą o remisie, bo wtedy gralibyśmy ze strachem w nogach. Szanujemy Borussię, mają znakomity zespół, ale znamy swoją wartość.
Naszym zdaniem Benitez powinien mówić wprost – znamy aktualną wartość defensywy BVB…
Czy Milanowi wyczerpał się limit kompromitacji?
Nawet Galliani, CEO Milanu potwierdza, że sezon ligowy został już przegrany. Jedyną szansą na choćby częściowe odkupienie grzechów jest osiągnięcie przyzwoitego wyniku w Lidze Mistrzów. Ale przed kluczowym meczem z Celticiem wciąż w Mediolanie dominują tematy okołopiłkarskie. Nie może być inaczej, skoro po meczu z Genoą kibice „Rossoneri” zatrzymali autobus z zawodnikami i przeprowadzili z nimi twardą rozmowę. Allegri przestał też odpowiadać na pytania dotyczące jego zwolnienia, uznając, że… już go to nudzi. W ostatnich dniach wypowiadał się głównie na temat tropienia kreta w szatni, który rzekomo miałby zdradzać tajemnice drużyny prasie. Oliwy do ognia dolał Balotelli, który raptem kilkadziesiąt godzin po tym, jak znowu zmarnował jedenastkę i był jednym z głównych autorów złej gry z Genoą, spóźnił się na trening.
Celtic też jest pod ścianą, jeśli nie wygra dzisiejszego meczu, może powoli żegnać się z Ligą Mistrzów. Pamiętajmy bowiem, że w ostatniej kolejce Szkoci jadą na Camp Nou. Na Milan wrócili do składu Forrest i Stokes, u rywali natomiast braknie Muntariego i Mexesa. Powrócił tylko El Shaarawy, ale i on przewidywany jest tylko na ławkę. Właściwie jedyne, co przemawia za Milanem, to historia i statystyka: z dziewięciu dotychczasowych potyczek tych drużyn, Celtic wygrał tylko raz. W lidze jednak podopieczni Lennona nie przegrali od szesnastu spotkań, podczas gdy „Rossoneri” czekają na zwycięstwo już ponad miesiąc. Pytaniem otwartym pozostaje – ile na zwycięstwo w lidze włoskiej czekałby Celtic i jak mocno ligę szkocką masakrowałby Milan.
Faworytem (nieznacznym!) bukmacherów zdają się być ciągle Włosi.
Czy Atletico podtrzyma perfekcyjną formę w LM?
Bayern i Atletico to póki co dwie najlepsze drużyny w Champions League. Jako jedyne po czterech kolejkach zachowują idealny bilans punktowy. Co ciekawe, w tej kolejce zarówno jedni jak i drudzy jadą do Rosji. Monachijczycy zmierzą się z CSKA, Atletico z Zenitem. Ekipa z Moskwy już tak naprawdę straciła szanse na awans, ale Zenit realnie może myśleć o kolejnej fazie, dlatego wydaje się, że przed Hiszpanami trudniejsze zadanie. Ale Simeone w prasie zapowiada, że pewny awans dalej nikogo w Atletico nie demotywuje: – Chcemy wygrywać każdy mecz. Jeśli Zenit nas zlekceważy, słono za to zapłaci.
Guardiola i spółka będą musieli jednak rywalizować nie tylko z rywalem, ale także z beznadziejną murawą na stadionie Chimki. – Jest żałosna. To wstyd, że mecz tej rangi jest rozgrywany na takim pastwisku – tak opisywał ją Wiktor Gusew, komentator Russia Channel One. Guardiola w mediach więcej miejsca niż rywalom poświęcał – podobnie jak Allegri – tropieniu kreta w szatni, który miał ujawnić plan taktyczny Bayernu na mecz z BVB.
Którzy Francuzi lepsi, czyli Arsenal – Marsylia
Każdy inny wynik, niż wygrana Arsenalu, byłby w gruncie rzeczy sensacją. Pożądaną przez wszystkich, którzy liczą na jak największe emocje w grupie F, bo nawet remis wyraźnie skomplikowałby sytuację. Ale fakty są dla Marsylii druzgocące: przegrali ostatnich siedem spotkań w Lidze Mistrzów, w Ligue 1 tracą już dziesięć punktów do PSG, poza tym mają bardzo trudny terminarz, w konsekwencji którego rozegrają osiem spotkań w 24 dni. Wielu zapowiada wręcz, że Marsylia wyjdzie na mecz rezerwami, bo i tak nie ma szans na awans.
Motywacji nie braknie na pewno Sagnie, Flaminiemu, Giroudowi i Koscielnemu, którzy będą chcieli udowodnić wyższość nad rodakami. W Marsylii warto zwrócić uwagę na Thauvina (jeśli zagra), wschodzącą gwiazdę francuskiej piłki, która jeśli dalej będzie się tak dobrze prezentować, to niewykluczone… że niedługo przywdzieje barwy Arsenalu.
Czyje młode wilki głodniejsze pierwszego składu? Przegląd ławek w Amsterdamie
Przetrzebiona kontuzjami Barca w ostatnich dniach testowała na treningach zaciężną armię z rezerw: Dongou, Babunski, Banuz, Sandro, Calvet, Patric, Lucas czy też Traore bynajmniej nie podawali kolegom piłek. W pierwszym składzie na Ajax ma wystąpić choćby Sergi Roberto, przez niektórych zapowiadany jako drugi Alcantara, ale póki co mający o wiele większe trudności ze znalezieniem miejsca w składzie. Bardzo możliwe, że po obiecującym występie z Granadą znowu szansę dostanie siedemnastoletni Adama Traore, na którego na pewno warto zwrócić uwagę, bo chłopak talent ma nieprzeciętny.
Ajax też będzie musiał głębiej sięgnąć na ławkę, bo kontuzjowani są Sigthorsson, De Jong czy też Krkić. Duża odpowiedzialność za grę ofensywną będzie więc spoczywać na zaledwie dziewiętnastoletnim Fischerze, w obronie kolejną okazję na zwrócenie uwagi skautów dostaną Blind czy Van Rhijn. Ale poza nimi na murawie życiową szansę dostaną goście, których kojarzą tylko ci śpiący ze skarbem kibica Eredivisie pod poduszką.
Inny wynik, niż wysokie zwycięstwo Katalończyków będzie sensacją, ale właśnie dlatego warto oglądać ten mecz. Ajax już udowodnił, że nie zamierza w tej grupie pełnić roli holenderskiej panny z dzielnicy czerwonych latarni – dość łatwej do zaliczenia, zamiast tego stawiając naprawdę trudne warunki wszystkim wychodzącym na nich faworytom.
Fot.FotoPyk
