Reklama

Wisła Płock okradziona w 37. kolejce, Wisła Płock okradziona w całym sezonie

redakcja

Autor:redakcja

22 maja 2018, 15:57 • 3 min czytania 134 komentarzy

Sędziowskim antybohaterem ostatniej kolejki ekstraklasy był oczywiście Piotr Lasyk, który w absurdalny sposób wypaczył rywalizację nie tylko pomiędzy Wisłą Płock i Jagiellonią, ale także w dosyć istotny sposób wpłynął na cały wyścig o ostatnie wolne miejsce w europejskich pucharach.

Wisła Płock okradziona w 37. kolejce, Wisła Płock okradziona w całym sezonie

Jako że nie lubimy się powtarzać, napiszemy tylko, że przy bramce na 2:1 dla Wisły Płock nie było żadnego faulu Stilicia na Romanczuku (więcej na ten temat TUTAJ). Co więcej, nie była to jedyna błędna decyzja Lasyka w tym meczu, ponieważ w 82. minucie gry arbiter niesłusznie sięgnął po drugi żółty kartonik i odesłał do szatni Dominika Furmana – w tym przypadku kara była zupełnie niewspółmierna do przewinienia. W myśl zasad niewydrukowanej tabeli do końca meczu zostało jednak zbyt mało czasu, by ten błąd również łączył się ze zmianą wyniku, ale fakty są takie, że Lasyk skrzywdził Wisłę dwa razy, w tym raz w najbardziej ewidentny sposób ukradł jej gola. U nas ten mecz kończy się zatem wynikiem 2:2.

Słabo pod względem sędziowania było także w Poznaniu, gdzie Daniel Stefański – przy stanie 1:0 dla gości – nie zauważył ewidentnego faulu Jędrzejczyka na Vujadinoviciu w polu karnym Legii. Kolejorzowi należała się jedenastka, która mogłaby odmienić przebieg dalszej części meczu i nie tylko meczu. Jako że w niewydrukowanej tabeli oceniamy wyłącznie kwestie boiskowe, u nas starcie na szczycie kończy się wynikiem 2:1 dla Legii i wprowadzamy odpowiednie zmiany w kolumnach “sędzia pomógł”, “sędzia zaszkodził”.

Reklama

Ostatnim poważniejszym błędem, który zepsuł jednak najmniej, był przegapiony faul Bartkowiaka na Wietesce w meczu Górnika z Wisłą Kraków – zabrzanom należała się jedenastka. Jako że i tak spokojnie wygrali ten mecz, wpisujemy w naszej tabeli pomoc dla wiślaków i szkodę na rzecz górników. Natomiast bez zmian pozostawiamy starcie Lechii z Sandecją, w którym pan Dobrynin z pomocą VAR-u najpierw z powodu spalonego nie uznał trafienia Haraslina, później po analizie wideo uznał trafienie Flavio. Obie decyzje były z gatunku tych, z których arbiter spokojnie się wybroni.

* * *

Jako że za nami ostatnia kolejka także w niewydrukowanej tabeli, spójrzmy jak mogłyby się ułożyć rozstrzygnięcia, gdyby panowie z gwizdkiem się nie mylili. Pocieszające, że sytuacja w dole się nie zmieniła i z ligi i tak lecą Bruk-Bet oraz Sandecja. Jedyną różnicą w dolnej ósemce jest tak naprawdę pozycja Piasta Gliwice, który w rzeczywistości zajął 14. miejsce, u nas jest 10., a tak naprawdę powinien być jeszcze wyżej, bo na boisku zapracował sobie na awans do grupy mistrzowskiej. Mając na uwadze, że każda pozycja wyżej w lidze wiąże się z określoną premią z budżetu pochodzącego z praw TV, sędziowie stuknęli gliwiczan na naprawdę porządną kwotę.

W górnej części tabeli również nie mamy zbyt wiele zmian, ale tam modyfikacje niosą ze sobą zdecydowanie większe konsekwencje. Przede wszystkim Górnik Zabrze nie wywalczył sobie u nas miejsca w europejskich pucharach, bo zajął dalekie 7. miejsce, a tak naprawdę powinien występować w grupie spadkowej. Natomiast największym poszkodowanym sezonu – podobnie jak w ostatniej kolejce – zostaje Wisła Płock. U nas Nafciarze zostają wicemistrzami Polski i pewnie wbijają do Europy – ich przewaga nad piątym miejscem wynosi 9 punktów. Wiadomo, niewydrukowana tabela to w gruncie rzeczy zabawa, bo alternatywnych rozstrzygnięć przewidzieć się nie da, ale jedno wynika z niej jednoznacznie – Wisła Płock po tym sezonie zasłużyła na o wiele więcej, niż w rzeczywistości udało się jej wywalczyć.

4

O kompromitacji sędziego Lasyka i faulu Jędrzejczyka w polu karnym rozmawialiśmy również w magazynie Weszłopolscy.

Reklama

Najnowsze

Komentarze

134 komentarzy

Loading...