Prawdziwa demonstracja siły, czyli… jak piłkarze Bayernu uciszyli Sammera

redakcja

Autor:redakcja

18 września 2013, 18:21 • 2 min czytania

To był mecz, który miał być testem charakteru. Sprawdzianem, jak piłkarze zareagują na mocną, publiczną zjebkę od jednego z przełożonych. Ale piłkarze z Monachium test, przed którym Matthias Sammer wdeptał ich w ziemię, zdali. I teraz, gdy piłeczka jest po ich stronie, mogą zapytać: Coś jeszcze, Panie Dyrektorze?
O tym, jak Sammer przejechał się po drużynie Bayernu, pisaliśmy w poniedziałek. Po czwartym ligowym zwycięstwie w piątej kolejce dyrektor sportowy nie pozostawił na piłkarzach suchej nitki. Krytykował styl gry, zaangażowanie, brak pasji, brak ambicji i zarzucał brak odpowiedzialności („Czy piłkarze chowają się za Guardiolą?”). W niemieckiej prasie zawrzało, wypowiedziały się dziesiątki osób – jedni go krytykowali, że nie załatwia tych spraw w szatni, drudzy przypominali kontynuację zachowań po Ulim Hoenessie. Pep Guardiola przyznawał, że w Hiszpanii nigdy tego nie doświadczył, nawet sam Hoeness dawał delikatnie do zrozumienia, że ktoś tu chyba trochę przesadził. – Sammer się denerwuje. I to dobra rzecz. (…) To człowiek, który widzi każdy, będący nawet dopiero w zarodku, problem i rozmawia z drużyną, zanim stanie się to prawdziwym zagrożeniem. Ł»eby im to przekazać, użyje najmocniejszych słów – napisał z kolei Alfred Draxler, dziennikarz „Bilda”.

Prawdziwa demonstracja siły, czyli… jak piłkarze Bayernu uciszyli Sammera
Reklama

Musimy jednak przyznać, że widząc, jak wiele tekstów i opinii pojawiło się po tamtych słowach Sammera, jesteśmy w prawdziwym szoku. No, ale medialna maszynka przynajmniej się kręci.

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

„Zadowolony, Panie Sammer?” – dopytuje dziś niemiecka prasa. Dopytuje, bo wczorajszego wieczora Bayern wyjątkowo gładko rozprawił się z CSKA Moskwa (3:0) i zgarnia mnóstwo pochlebnych opinii („Oto prawdziwa demonstracja siły”). Dyrektor sportowy się cieszy, w końcu jego interwencja już przyniosła pierwsze skutki. A jeśli trudno ten wynik rozpatrywać w aż takich kategoriach, to przynajmniej obeszło się bez negatywnych reakcji. Chociaż… Czy aby na pewno?

Philipp Lahm przypomina wszystkim, że nie w każdym meczu da się grać na maksimum swoich możliwości i ostatnie zamieszanie nazywa „zbędnym”. Arjen Robben, ustawiony przed kamerami, decyduje się na lekką ironię pod adresem dyrektora sportowego i dodaje, że piłkarze sami wiedzą, co to znaczy „grać dobrze”. Thomas Mueller przekonuje, że nie zamierza dolewać oliwy do ognia, bo przecież gra Bayernu w końcu wyglądała nieźle. Niektórzy zawodnicy delikatnie dają do zrozumienia, że tym, co działo się przez ostatnie kilkadziesiąt godzin w mediach, są rozczarowani. Ł»e było to niepotrzebne. Nie będą rozpamiętywać, nie będą wylewali żali, ale… No właśnie, ale. Jeszcze przybiega wszystkim na ratunek Karl-Heinz Rummenigge („Dzisiejsza gra nie miała związku z ostatnim zamieszaniem i słowami Matthiasa”), próbując zakończyć tę dyskusję i przy okazji trochę odkręcić. Przy okazji zapowiada jednak, że z Sammerem m.in. o wyciąganiu niektórych rzeczy do mediów jeszcze sobie porozmawia.

Image and video hosting by TinyPic

Za późno. Niesmak, przynajmniej u części zawodników, pozostanie.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama