Odludek w labiryncie podań. Skromność Casillasa (recenzja)

redakcja

Autor:redakcja

17 września 2013, 12:52 • 2 min czytania

Napisałem o nim kiedyś, że w labiryncie podań, jakie serwują nam Hiszpanie, wygląda jak odludek, którego koledzy nie zaprosili do tańca. Fundament. Ostatnia instancja. Bramkarz, który w wieku trzydziestu lat wygrał wszystko, co może wygrać piłkarz. Akurat jestem świeżo po jego biografii, więc poniżej kilka refleksji.
Nie będę ściemniał, że biografia Ikera Casillasa to książka, którą połkniecie w kilka godzin, a potem zapytacie o dokładkę. Nie są to opowieści Mersona o wciąganiu koko spod lady, o robieniu klocka na balkonie Seamana albo o brandzlowaniu się przed meczem reprezentacji Anglii. To zupełnie inny typ książki, ale warto dać jej szansę, bo raz, że mówimy o wielkiej postaci, dwa – Ortego wykonał kawał solidnej roboty, by nam o niej opowiedzieć.

Odludek w labiryncie podań. Skromność Casillasa (recenzja)
Reklama

Mamy więc w książce historie z dzieciństwa, o tym jak w wieku sześciu lat Iker dostał od wujka małe rękawiczki albo o włączeniu do pierwszego zespołu Guusa Hiddinka, kiedy dojeżdżał na treningi trzema środkami transportu i kombinował, czy lepiej wydać pięć tysięcy peset na bilet miesięczny, czy codziennie 300 peset na autobus. To jest generalnie opowieść o sumiennej pracy, o stopniowym dochodzeniu na szczyt. Można mówić, że w książce jest mało anegdot, ale z drugiej strony liczba faktów, wypowiedzi różnych osób i zdjęć trochę to rekompensuje.

Reklama

Tak, zdjęcia przede wszystkim. Autor wygrzebał chyba całe prywatne archiwum Ikera. Raz oglądamy więc dwuletniego szkraba w ogrodniczkach, a za chwilę nastolatka siedzącego w metrze, który wygląda jakby właśnie opędzlował kontener z napisem „pomoc dla powodzian”. Dalej są już tylko fotki z coraz szybciej rozwijającej się kariery w Realu. Z przeskakiwania kolejnych etapów, ze stawania się kluczowym piłkarzem Królewskich, aż po dostanie opaski kapitana i okrzyknięcie ikoną klubu.

Laurka? Na pewno. Wątki o pobitym rekordzie Zubizarretty (126 meczów w kadrze), o mistrzostwie świata, o triumfach w Champions League – w pewnym momencie jest trochę tego za dużo. Z biografii zupełnie została wymazana sfera prywatna. Sara Carbonero? No jest. I na tym się kończy. Dobrym pomysłem są rozdziały pt. jedenastka życia albo opowieści kolegów z dawnych lat, ale tam ciągle krążymy wokół tego samego. Prosty. Naturalny.

Skromny…

To słowo przewija się w każdym rozdziale. Na pytanie, czy jest nr 1 na świecie, odpowiada: „Nie jestem galaktyczny, jestem z Mostoles”. Cały Casillas.

Książka jest dostępna w naszej księgarni>>

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama