Puchar Tysiąca Drużyn w całej okazałości – fiku-miku w okręgu myślenickim

redakcja

Autor:redakcja

16 września 2013, 18:54 • 3 min czytania

PZPN walczy desperacko o podniesienie prestiżu Pucharu Polski, lepsze kluby stwarzają nawet pozory zdeterminowanej walki, telewizje starają się transmitować rozgrywki w profesjonalny sposób, a trenerzy sugerują, że wystawiony skład to wcale nie trzeci garnitur, ale młodzi-zdolni, którym KONIECZNIE trzeba się przyjrzeć. Najlepiej właśnie w pucharze. Generalnie to trochę jak malowanie trawy na zielono, każdy wie, jaką renomę ma w Polsce krajowy puchar, każdy czuje podskórnie, że boje o statuetkę szczególnie w średnich i słabych klubach są równie potrzebne jak rękawice bramkarskie Ladislavowi Rybansky’emu, ale trzymamy fason.
No, nie wszyscy, bo Wisła Płock puszcza na pucharowy mecz juniorów, a sama gra w tym czasie sparing. Pewnie podobnych sytuacji jest w kraju więcej, ale zasadniczo większość udaje spiętych i napiętych, podkreślając, że to wszystko bardzo serio. Tymczasem warto się przyjrzeć fundamentom „pucharu tysiąca drużyn”, bo to właśnie tam dzieją się największe jaja, gdzie nawet malowanie trawy na zielono nie jest szczególnie pomocne. Kwiatki z okręgowego grania o udział w Pucharze Polski, w pełnej krasie, w całej okazałości.

Puchar Tysiąca Drużyn w całej okazałości – fiku-miku w okręgu myślenickim
Reklama

Pierwsze kilka z brzegu, odnalezione przez serwis futbol.malopolska.pl. Redaktorzy portalu spędzili parę minut na 90minut.pl i wykryli parę ciekawych wyników w meczach pucharowych na szczeblu lokalnym.

Staw Polanka – Sokół Borzęta, II runda eliminacyjna, wynik 5:1 dla Stawu i pewny awans. Potem w III rundzie – według 90minut.pl – znowu 5:1 dla Stawu. Znowu z Sokołem Borzęta. Sprawdzamy stronę Stawu, takiego meczu nie odnotowano, po pierwszym pucharowym starciu z Sokołem mamy od razu mecz z Orłem Myślenice w IV rundzie. Kto powinien być rywalem Stawu w rundzie trzeciej i dlaczego Polanka otrzymała wolny los – nie wiadomo. To jednak nic wielkiego, ot, trafili dziką kartę. Ciekawiej jest troszkę dalej, w Brzączowicach.

Reklama

Tamtejsza Iskra ugadała się z Orłem Nowa Wieś, że zamiast grać puchar i ligę osobno, zagrają raz, o trzy a-klasowe punkty i jednocześnie awans do kolejnej rundy Pucharu Polski. Wynik? 1:1. Karne? Sędziowie nie pozwolili. Werdykt związku? Awans obu zespołów, a co.

Dalej kolejny Orzeł, tym razem z Myślenic, gospodarz meczu z Hejnałem Krzyszkowice. Niedoszły gospodarz meczu. Spotkanie nie zostało rozegrane, bo sędziowie oraz piłkarze Orła pojechali do Krzyszkowic, z kolei gracze Hejnału… udali się do Myślenic. Jak wybrnąć z patowej sytuacji? MZPN zastosował sprawdzoną receptę, przepuścić dalej bez gry oba zespoły.

Jeśli więc marzy wam się wielka przygoda w ogólnopolskich rozgrywkach o Puchar Polski doradzamy kombinować – łączyć mecze, jeździć na wyjazdy, gdy trzeba grać u siebie, pozostawać u siebie, gdy trzeba jechać na wyjazd i inne tego typu. Trochę szczęścia, ze dwa zwycięstwa i można przyjmować u siebie II-ligowe zespoły. Mówiąc już jednak zupełnie serio – to co wyrabia się w niższych ligach to jakaś ciężka groteska. To zaledwie jeden okręg, których jest w Polsce kilkadziesiąt. Co dzieje się w miejscach, gdzie diabeł mówi dobranoc (i o których kręci się filmy takie jak „u Pana Boga za piecem”)?

Puchar Tysiąca Drużyn w pełnej krasie.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama