Bez wątpienia Zlatan Ibrahimović jest legendą szwedzkiego futbolu. Piłkarzem najwybitniejszym w historii kraju, o czym świadczą liczby – 116 występów i 62 strzelone gole dla reprezentacji Trzech Koron. Nigdy jednak nie zdołał poprowadzić swojej drużyny do sukcesu, a miał ku temu kilka okazji, bo wystąpił na dwóch mundialach (2002, 2006) i czterech Euro (2004, 2008, 2012, 2016). Kolejny szansy już nie będzie, a wszystko przez pychę i arogancję zawodnika Los Angeles Galaxy.
Były piłkarz Manchesteru United odszedł z reprezentacji po blamażu na Euro 2016. Reprezentacja Trzech Koron pakowała walizki już po fazie grupowej, a tamtejsze media winą za klęskę obarczyły trenera, Erika Hamrena. Na jego miejsce przyszedł Janne Andersson, który miał zbudować nową drużynę. Zadanie wydawało się trudne, bo Szwedzi po raz pierwszy od 2001 roku musieli sobie radzić bez Zlatana. Eliminacje pokazały jednak, że strach miał tylko wielkie oczy. Maszyna Anderssona w eliminacjach pokazała się z dobrej strony i zajęła drugie miejsce w grupie. Następnie wygrała baraż z Włochami, a tym samym zapewniła sobie bilety do Rosji. Właściwie od tamtego momentu zaczęły się spekulacje mediów, czy “Ibra” wróci do kadry? Długo nie trzeba było czekać, a głos zabrał sam zainteresowany: – Drzwi do występów na mistrzostwach świata w Rosji nie są dla mnie zamknięte. Bardzo tęsknie za reprezentacją. Chcę grać zarówno w klubie, jak i kadrze Szwecji.
Cóż, wypowiedź całkiem normalna, ale selekcjoner nie zadzwonił do 36-latka, co zapewne go rozzłościło. Kolejne słowa Ibrahimovicia były już więc zupełnie inne, a najbardziej z nich biła arogancja i brak szacunku do sztabu i zawodników reprezentacji. W wywiadzie dla Eurosportu powiedział: – FIFA nie może mnie zastopować. Jeżeli będę chciał pojechać do Rosji, to zrobię to. Z reprezentacją Szwecji jest identycznie. Jeśli zechcę wrócić, to wrócę.
– Mistrzostwa beze mnie to nie mistrzostwa. Nie mogę powiedzieć wiele, bo ludzie mnie zabiją. Muszę ostrożnie dobierać słowa. Powtarzam jednak: będę na mundialu – dodał w talk-show Jimmy’ego Kimmela.
Co na to kibice? Sonda przeprowadza przez “Expressen” pokazuje, że kibice w większości nie chcą powrotu byłego zawodnika Milanu do reprezentacji. Aż 63% fanów powiedziało, iż nie chce Zlatana w Rosji, 32% widziałoby go w Rosji, a 5% nie miało zdania.
Co na to piłkarze? Głos zabrał bramkarz Trzech Koron, Karl-Johan Johnsson: – Oczywiście decyzja należy do trenera. Przeszliśmy jednak przez eliminacje i wywalczyliśmy awans do mistrzostw bez jego udziału, dlatego uważam, że na mundialu też poradzimy sobie bez jego pomocy. Jeśli jednak selekcjoner uzna, że powinien jechać, to jestem pewny, że rozegra dobry turniej. Naszą siłą jest teraz kolektyw. Zlatan jest indywidualistą zarówno jako człowiek i jako piłkarz. Wszystko zawsze musi być podporządkowane pod niego, a my teraz gramy bardziej zespołowo. Kiedy masz takich zawodników jak Zlatan, Cristiano Ronaldo czy Leo Messi, zmienia się sposób gry na taki, by wykorzystać ich największe atuty. Nie wiem, czy selekcjoner chciałby tak dużych zmian. Musielibyśmy zmienić cały nasz system, którym graliśmy w eliminacjach.
Co na to selekcjoner? Wygląda na to, że również nie widzi legendarnego piłkarza w swojej drużynie: – Zlatan i kilku innych piłkarzy zdecydowało się zakończyć przygodę z kadrą po Mistrzostwach Europy we Francji, co oczywiście rozumiałem. Nie będę teraz odnosił się do medialnych spekulacji i tego, co mówi sam piłkarz. Odnoszę się tylko do tego, co ustaliliśmy wcześniej. Sprawa była postawiona jasno i ja nie mam wątpliwości. W przypadku, gdy ktoś zmienia zdanie, możemy zawsze porozmawiać. Nikt się jednak ze mną nie kontaktował w tej sprawie… Czy Zlatan jest w moich planach na mundial? Absolutnie nie. Nie ma w nich również innych zawodników, którzy zrezygnowali z dalszej gry w kadrze Szwecji. Uwzględniam tylko tych piłkarzy, którzy chcieli w niej występować i jasno o tym mówili.
Co na to federacja? Napastnik Los Angeles Galaxy strzelił bramkę w meczu z Chicago Fire (14.04.2018), a później napisał coś takiego:
The chance of me playing in the World Cup is skyhöga #FifaWorldCup2018
— Zlatan Ibrahimović (@Ibra_official) 15 kwietnia 2018
W tłumaczeniu na polski słowa te oznaczają – “Moje szanse na mundial są niebiańsko wysokie”. Oczywiście szwedzkie media i kibice żyli tym postem, ale poniedziałek przyniósł nieoczekiwany finał. Otóż okazało się, że była to tylko zagrywka marketingowa firmy bukmacherskiej, której piłkarz jest udziałowcem. Pod wpisem pojawiło się mnóstwo wyzwisk w stronę “Ibry”. Co ciekawe niektóre z nich “lajkował” oficjalny profil federacji. Sprawę starał się tłumaczyć jeden z rzeczników prasowych, Staffan Stjernholm, który wziął winę na siebie. Podobno dawał “serduszka” przez przypadek, bo ma słaby wzrok i nosi okulary progresywne.
Co na to FIFA? Nawet ona ma problem z występem byłego zawodnika Barcelony na mundialu w Rosji. Wszystko przez udziały w firmie bukmacherskiej.
Kodeks Etyczny FIFA, w rozdziale czwartym, zasadzie 25. głosi: – “Kodeks zabrania piłkarzom udziału bezpośrednio, bądź pośrednio, czy jakichkolwiek związków z obstawianiem rezultatów spotkań, hazardem, loteriami i innymi podobnymi zakładami związanymi z meczami piłki nożnej. Tym samym kodeks zabrania posiadania udziałów, zarówno aktywów, jak i pasywów w zakładach bukmacherskich, koncernach i organizacjach promujących, pośredniczących, aranżujących, bądź prowadzących taką działalność”.
***
Być może sprawę powrotu dałoby się jakoś załatwić, ale obecnie jest już pozamiatane. Gdyby Ibrahimović schował dumę w kieszeń i podszedł do sprawy inaczej, to pewnie zagrałby w Rosji. Przecież wystarczyło przekręcić do selekcjonera, kapitana i innych piłkarzy, a dopiero później w mediach powiedzieć, że chciałby wrócić. Robienie z siebie Boga w tej sytuacji było nietaktowne, a także niewskazane. W końcu Zlatan nie zrobił nic, by walczyć awans na mundial. Nie wyobrażamy sobie, by po tej burzy medialnej, Szwed tak po prostu pojechał z kadrą do Rosji Nie ma wątpliwości, że atmosfera w kadrze mocno ucierpiałaby po takim ruchu. A powiedźmy sobie też wprost, że 36-letni piłkarz występujący w MLS nie jest już snajperem, który podbijał najlepsze ligi Europy.
Fot. NewsPix.pl