Fulham sprzedane Boratowi. Kilka rzeczy, z których zapamiętamy erę Al Fayeda

redakcja

Autor:redakcja

14 lipca 2013, 16:46 • 3 min czytania

Wydał na transfery 240 milionów funtów. Sprowadził prawie 300 zawodników. Nie wygrał niczego. Teraz odchodzi – egipski biznesmen Mohamed Al Fayed właśnie sprzedał za 200 milionów Fulham niejakiemu Shahidowi Khanowi, facetowi, który wygląda jak Borat, a jego majątek wycenia się na 2,5 miliarda dolarów. Jako, że kończy się pewna era – wybraliśmy kilka rzeczy, z których zapamiętamy szesnaście lat rządów Al Fayeda. Nie zabraknie oczywiście obciachowego pomnika Michaela Jacksona.

Fulham sprzedane Boratowi. Kilka rzeczy, z których zapamiętamy erę Al Fayeda
Reklama

1. Z prowincji na salony

Przejął klub w trzeciej lidze, zwolnił dotychczasowego trenera Micky’ego Adamsa i powiedział, że za pięć lat Fulham zagra w Premier League. Wszyscy patrzyli na niego jak na wariata, ale gdy na Craven Cottage zaczął ściągać Kevina Keegana albo Chrisa Colemana, który był najdroższym transferem w historii League One – zaczęto mu wierzyć.

Reklama

W sezonie 2000/2001 drużyna prowadzona przez Jeana Tiganę zdobyła 101 na 138 możliwych punktów i po raz pierwszy od 1968 roku awansowała do pierwszej ligi. Trzeba im oddać, że na salonach odnaleźli się znakomicie. Wciąż nazywani są „Wieśniakami”, nadal grają na swoim kameralnym, specyficznym stadionie, ale nie spadają, raz na jakiś czas walcząc nawet w górnej części tabeli. Na pierwszy wielki sukces Al Fayed liczył w 2010 roku, kiedy Fulham awansował do finału Ligi Europy. Niestety lepsze okazało się Atletico.

2. Marlet, Malbranque, Van Der Sar…

Narzekano na Al Fayeda, że nie sprowadza do Fulham gwiazd. Mówiono, że bez skoku jakościowego w kadrze, drużyna wiecznie będzie skazana na to samo. No i faktycznie – wielkich transferów na Craven Cottage raczej nie było, chociaż zdarzyło się okienko, w którym z konta poszło trochę ponad 50 milionów funtów. Sezon 2001/2002 to przede wszystkim zakupy Tigany – 17 milionów za przeciętnego Steve’a Marlet, 6,5 na Steeda Malbranque i 10 mln na Edwina van der Sara, któremu wszyscy dziwili się wtedy, że wybiera beniaminka Premier League.

3. Gol Murphy’ego

W sezonie 2007/2008 piłkarze z Londynu byli już praktycznie poza Premier League. Spadali razem z Birmingham, Reading i Derby County. Czternaście minut przed końcem meczu z Portsmouth prawie nikt już nie wierzył. Aż w końcu Bullard dośrodkował na głowę Danny’ego Murphy’ego i wszystko stało się jasne. To chyba najważniejszy gol przez te całe szesnaście lat ery Al Fayeda. Bramka, która pozwoliła Fulham utrzymać się w lidze, a sezon później zająć w niej siódme miejsce i awansować do Ligi Europy.

4. Pomnik Michaela Jacksona

Oczko w głowie egipskiego biznesmena. Jeden z największych absurdów w historii Premier League, bo Jackson dostał pomnik pod stadionem tylko dlatego, bo lubił sklepy Harrodsa, należące kiedyś do właściciela Fulham. Był nawet raz na meczu. Wyszedł po pierwszej połowie, bo w jego uznaniu ani to nie było ciekawe, ani porywające. Sam pomnik wygląda obciachowo, przypomina lalkę Barbie, ale Al Fayed zdania nie zmienia. Pomnik jest i będzie. Zanim podpisał papiery na sprzedaż klubu uzgodnił z nowym właścicielem, że co by się nie działo – Jackson jest nie do ruszenia.

5. Billy the Badger

Klubowa maskotka, z którą Al Fayed lubił pogadać o pierdołach, a my z ciekawością czytaliśmy albo oglądaliśmy, co też nowego ten Billy the Badger wymyślił. A to raz podszedł do Avrama Granta i zaczął go pocieszać, a to zatańczył breakdance’a w narożniku boiska, albo po prostu został wyrzucony z boiska przez sędziego. Piękne.

Najnowsze

Anglia

Kolejne zwycięstwo Aston Villi! Błąd Casha nie przeszkodził [WIDEO]

Wojciech Piela
0
Kolejne zwycięstwo Aston Villi! Błąd Casha nie przeszkodził [WIDEO]
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama