Reklama

Wszyscy widzą problemy, tylko nie Czerczesow

redakcja

Autor:redakcja

24 marca 2018, 21:02 • 5 min czytania 13 komentarzy

Pamiętacie, jak Stanisław Czerczesow, będąc jeszcze trenerem Legii, uparcie przekonywał, że w jego słowniku nie ma słowa „problem”? Od kiedy sympatyczny szkoleniowiec prowadzi kadrę Rosji nic się w tej kwestii nie zmieniło. W Warszawie broniły go wyniki, więc wszystkie bon-moty można było uznać za element show i specyficzne podejście do zawodu. Teraz jest jednak dużo gorzej, a szeroko rozumiane środowisko piłkarskie coraz głośnej mówi, że powierzenie „Sbornej” w ręce Czerczesowa, było chybionym wyborem. Wczorajsza wysoka porażka z Brazylią tylko zaogniła kiepską atmosferę wokół reprezentacji.

Wszyscy widzą problemy, tylko nie Czerczesow

Rosjanie, którym przygotowania do mundialu ogólnie idą raczej średnio, największy problem mają właśnie z reprezentacją. Gra nie powala, wyniki są dalekie od oczekiwań, a perspektywy na najbliższą przyszłość właściwie żadne. Oczywiście nikt nie spodziewa się, że Akinfiejew w lipcu podniesie nad głowę Puchar Świata, ale we własnym domu mimo wszystko dobrze byłoby pokazać się z dobrej strony. Tymczasem czające się na horyzoncie widmo kompromitacji staje się coraz wyraźniejsze.

Odpowiedzialność za to nie leży tylko po stronie Czerczesowa, ale to właśnie pod adresem szkoleniowca „Sbornej” formułowane są najpoważniejsze zarzuty. Przede wszystkim chodzi o brak elastycznego podejścia do gry drużyny narodowej i jego kłótliwy charakter. Były trener Legii na pewne rzeczy nie ma wpływu, ale fakt, iż w wielu sprawach – od taktycznych po personalne – pozostaje nieugięty, każe postawić duży minus przy jego nazwisku.

Co dokładnie zarzuca się Czerczesowowi? Po pierwsze, brak pomysłu na ustawienie reprezentacji na wypadek nieplanowanych zdarzeń losowych. Szkoleniowiec uparł się, że na grę w systemie 3-5-2 i nawet wydłużająca się lista zawodników, którzy przez kontuzje Mistrzostwa obejrzą w telewizji nie jest w stanie odwieść go od tej koncepcji.

Sytuacja jest naprawdę poważna, bo Rosjanie w krótkim odstępie czasu z powodu zerwanych wiązadeł w kolanie stracili aż trzech kluczowych piłkarzy – Wiktora Wasina, Gieorgija Dżikiję i Aleksandra Kokorin. Wasin i Dżikija na mundialu mieli tworzyć 2/3 trzyosobowego bloku obronnego, Kokorin z kolei był przymierzany do gry w ataku u boku Fiodora Smołowa. Na mundialu jednak na pewno nie zagrają, co – biorąc pod uwagę mizerię wśród ewentualnych zastępców – jest kolosalnym osłabieniem. Powstałe luki dałoby się jednak uzupełnić w sensowny sposób, gdyby nie argument numer dwa przeciw Czerczesowowi – wrodzone zamiłowanie do toczenia wojen z zawodnikami.

Reklama

Teoretycznie środek obrony reprezentacji Rosji mogli znów stworzyć bracia Bieriezuccy. Oczywiście zawodnicy CSKA mają już swoje lata i coraz bardziej odstają od poziomu międzynarodowego, ale w „Sbornej” i tak byliby wyróżniającymi się postaciami. Obaj kategorycznieodmówili jednak powrotu do gry w narodowych barwach. Powód? Oficjalnie inny etap kariery i koniec przygody. Nieoficjalnie – napięte relacje z Czerczesowem, przez którego wcześniej zakończyli reprezentacyjną karierę.

Idąc dalej, idealnym, i właściwie jednym możliwym, zastępcą Kokorina mógłby być Artiom Dziuba. Problem w tym, że i jego Czerczesow nie darzy szczególną sympatią. Dziuba nie jest do końca bez winy, bo przy użyciu swojego wielkiego ego, rozmontował już niejedną szatnię, ale od selekcjonera reprezentacji należy wymagać umiejętności radzenia sobie z takimi charakterami. Szkoleniowcowi Rosjan napastnik Arsenału Tuła jednak nie pasuje, więc od dłuższego czasu pomija go przy wysyłaniu powołań, tłumacząc to okrągłymi słówkami w stylu „znamy go i cały czas monitorujemy”.

Najpoważniejszy konflikt łączy Czerczesowa z Igorem Denisowem. Kilka sezonów temu obaj współpracowali w Dynamie Moskwa, co skończyło się karczemną awanturą. W dużym skrócie poszło o to, że gdy drużynie przestało żreć, Denisow ostro skrytykował decyzje personalne trenera, który zamiast najlepszych zawodników, na siłę pchał do składu Borysa Rotenberga, syna ówczesnego współwłaściciela klubu. Na powołanie od Czerczesowa nie ma więc co liczyć, choć w Lokomotiwie Moskwa osiągnął życiową formę. Zdaniem ekspertów, reprezentacji pozbawionej defensywnego pomocnika z prawdziwego zdarzenia, jest po prostu niezbędny, czego dowiodły słabe występy „Sbornej” z Argentyną i Brazylią. Denisow, został jednak definitywnie skreślony. Czerczesow, chłop z Kaukazu, gdzie zasady zawsze są na pierwszym miejscu, w tej kwestii na pewno pozostanie nieugięty.

Rosyjscy dziennikarze, którzy kręcą się wokół reprezentacji, nie mają wątpliwości, że hardy Osetyjczyk mocno się w swojej pracy pogubił. Z jednej strony, nieustannie pozuje na twardego lidera, u którego piłkarze chodzą jak w zegarku. Z drugiej, jego charakter, sposób bycia i trzymanie się za wszelką cenę jednej filozofii utrudniają mu odpowiednie przygotowanie zawodników. Z dyscypliną, o której tyle mówi, też ma zresztą problemy. Po meczu z Brazylią Konstantin Rausch i Roman Neustadter, dwóch farbowanych lisów, na których stawiał, postanowili skosztować uroków nocnego życia i wybrali się na balety. Dla Czerczesowa to kolejny problem, których oficjalnie przecież nie ma. Albo – zgodnie ze swoim wewnętrznym kodeksem – zrezygnuje z obu i jeszcze bardziej ograniczy sobie pole manewru, albo w końcu się ugnie, co będzie równoznaczne ze złamaniem obowiązujących w „Sbornej” zasad. Krótko mówiąc – sam wpędził się w sytuację, na której może tylko stracić.

Czerczesow, głównie ze względu na marny potencjał ludzki, na pewno nie dostał w reprezentacji idealnych warunków do pracy. Ale nawet jeśli nikt nie oczekiwał od niego cudów, to i tak ciężko oprzeć się wrażeniu, że większość przepracowanego czasu, została po prostu zmarnowana. Za jego kadencji lista problemów „Sbornej” tylko się wydłużyła. Nieustanne apele, by to słowo raz na zawsze wykreślić z leksykonu, przed coraz bardziej prawdopodobną mundialową katastrofą, wywołują u Rosjan śmiech przez łzy.

Fot. 400mm.pl

Reklama

Najnowsze

Komentarze

13 komentarzy

Loading...