Mówi po polsku, chociaż od urodzenia mieszka i gra w Austrii. Nigdy nie sprawdzano go w reprezentacji, ani austriackiej, ani polskiej, choć ma już 25 lat. Samym nazwiskiem mógłby załatwić sobie wejście do większości polskich klubów, chociaż akurat z Jerzym Gorgoniem nie łączą go żadne więzy krwi. Jest za to synem Wojciecha Gorgonia, byłego piłkarza Wisły, o którym choćby pisał w swojej książce Andrzej Iwan. Pytanie tylko, czy Alexander to farbowany lis, czy po prostu Polak na emigracji? Sami nie jesteśmy przekonani, tym bardziej, że 10 goli i 7 asyst w barwach mistrza Austrii to świetny dorobek, ale nie dla 25-letniego, w pełni ukształtowanego pretendenta do gry w kadrze… Niezależnie od naszego stosunku do pomysłu “Gorgoń znów w kadrze” – przeczytajcie co ma do powiedzenia Alexander Gorgon, świeżo upieczony mistrz Austrii w barwach Austrii.
Masz w tym sezonie bardzo imponujące liczby jak na skrzydłowego – 10 goli i 7 asyst.
Dla mnie osobiście był to bardzo dobry rok. Jest to dopiero mój drugi sezon, w którym regularnie grałem w pierwszym składzie. Mogę powiedzieć, że taki wynik to rewelacja.
Austria Wiedeń odzyskała tytuł mistrzowski.
Ostatnie mistrzostwo zdobyliśmy w 2006 roku, więc teraz radość kibiców i nasza jest ogromna. Przez wiele lat nie za bardzo było się z czego cieszyć.
Nie jesteś spokrewniony z Jerzym Gorgoniem, lecz można powiedzieć o twojej pasji do piłki, że wszystko zostało w rodzinie. Twój ojciec grał w polskiej lidze i zdobył z reprezentacją Polski U-20 medal Mistrzostw Świata w 1983 roku.
Na pewno jest duża zasługa taty w tym, że zostałem piłkarzem. Jak byłem mały, to wiele czasu spędzałem na boisku, bo tata grał jeszcze w piłkę. Spodobało mi się to. Nie chcę też pominąć mamy, której jestem tak samo wdzięczny. Poświęciła bardzo dużo czasu dla mnie, jeżdżąc ze mną na treningi i mecze.
Dochodziły do ciebie jakieś sygnały z Polski o możliwości gry dla naszej kadry?
Wiem od rodziny, że w polskiej telewizji była dyskusja o Polakach grających za granicą i padło tam też moje nazwisko. Rozmawiałem telefonicznie z trenerem Fornalikiem, ale jak miał przyjechać na obserwację, to byłem akurat kontuzjowany.
Powiedziałeś, że wybierzesz tę reprezentację, która zgłosi się jako pierwsza. Podtrzymujesz tę deklarację?
Może niektórzy zrozumieli moją wypowiedź nie do końca tak, jak chciałem ją wyrazić. Absolutnie nie chciałem wzbudzić takiego wrażenia, że mam o sobie tak duże mniemanie i tylko czekam na to, aby reprezentacje się o mnie biły. Chciałem tylko powiedzieć, że taka decyzja nie byłaby łatwa, bo czuję się tak samo związany z Austrią i Polską. Jeżeli zagram dla jednej reprezentacji, to nie mogę już grać dla drugiej. Jestem realistą i wiem, jak klasowi zawodnicy grają w obu drużynach narodowych. Na takie wyróżnienie muszę sobie zasłużyć, grając dobre mecze przez dłuższy okres czasu.
Radosław Gilewicz powiedział w jednym wywiadów, że jesteś piłkarzem wartym obserwowania, jednak to ty powinien zrobić pierwszy krok i zadeklarować chęć gry w naszej reprezentacji.
Odpowiedź na to pytanie nie jest taka łatwa i nie chcę rozwijać tego tematu, ale słowa Radosława Gilewicza są bardzo miłe i zawsze się cieszę, gdy ktoś honoruje moją grę.
Czujesz się Polakiem?
Czuję sie w 50% Austriakiem i w 50% Polakiem. Urodziłem sie w Wiedniu, ale we mnie płynie polska krew. W domu rozmawiamy zawsze po polsku. Prawie cała nasza rodzina mieszka nad Wisłą. Rodzice wychowali mnie kompletnie po polsku, ale faktem jest też, że posiadam tylko obywatelstwo austriackie.
Rozmawiałeś z ojcem o wyborze kadry?
Naturalnie rozmawiamy też o takich rzeczach, ale w tym sezonie miałem inne cele – mistrzostwo i Puchar Austrii – i koncentruję się na ich realizacji. Pokazanie się na arenie międzynarodowej – to z pewnością będzie dla mnie kolejny krok w rozwoju
Wiesz kim są farbowane lisy?
Słyszę to określenie po raz pierwszy, ale domyślam się o co chodzi.
Wielu osobom w Polsce nie podoba się to, że nasza reprezentacja jest traktowana jako drużyna drugiego wyboru. Czy w twoim przypadku nie byłoby podobnie?
Nie wiem, jakie byłyby reakcje. Myślę, że żadnemu zawodnikowi, który ma polskie korzenie, a urodził się gdzieś indziej, nie jest łatwo przekonać do siebie ludzi w Polsce. Najlepszy sposób na to żeby to zrobić, to pokazać, co się umie na boisku! Spójrzmy na przykład na kadrę niemiecką. Ilu tam znajdziemy zawodników z innymi korzeniami?
Słyszałeś zapewne o sprawie Ludovica Obraniaka, który zrezygnował z gry w reprezentacji. Zarzucano mu między innymi to, że przez 4 lata w ogóle nie nauczył się języka.
Tak naprawdę, to bardzo mało o tym słyszałem. Ale potrafię zrozumieć obie strony. Ludovic Obraniak jest bardzo dobrym zawodnikiem i myślę, że on oczekuje więcej respektu i wsparcia. Jednak ludzie w Polsce też mają prawo oczekiwać, aby zawodnicy polskiej reprezentacji mówili po polsku.
Sądzisz, że byłbyś wzmocnieniem naszej reprezentacji? Rywalizację na skrzydłach mamy bardzo dużą.
Nie lubię odpowiadać na takie pytania. Wolę jak przemawiają za mnie inne osoby, które się na tym znają. Polska ma dużo bardzo dobrych zawodników, w szczególności właśnie na skrzydle.
Śledzisz polską ligę? Austriacka Bundesliga jest mocniejsza od Ekstraklasy?
Szczerze mówiąc nie śledzę na bieżąco polskiej ligi, ale interesuję się wynikami reprezentacji. Wyniki ligowe sprawdzam oczywiście w internecie, ale to tylko tyle.
W eliminacjach Champions League możecie trafić na Legię.
Byłby to bardzo ciekawy pojedynek. Legia też zagrała dobry sezon i walka w eliminacjach byłaby interesująca. Wtedy można by było bezpośrednio porównać poziom obu lig.
Masz kontrakt do 2015 roku. Do tego czasu zostaniesz w Austrii?
Jak na razie to wszystko na to wskazuje, ale w piłce wszystko się bardzo szybko zmienia i nigdy nie wiadomo, co będzie następnego dnia.
Rozmawiał MATEUSZ ROKUSZEWSKI