Prawidłowy sposób gry w piłkę nożną – tak możemy określić postawę Salzburga w starciu z Borussią Dortmund. Mistrz Austrii wywiózł z Niemiec cenne zwycięstwo 2:1, choć to BVB było faworytem tego starcia. Wysoki pressing, błyskawiczne przejście z obrony do ataku i umiejętność wykorzystywania błędów obrońców rywala – trener Marco Rose świetnie przygotował swój zespół do gry na trudnym terenie. Teraz przed dortmundczykami tydzień prawdy – w niedzielę mecz z Eintrachtem Frankfurt, a za tydzień rewanżowe starcie 1/8 LE.
Pozornie faworyt tego dwumeczu był jasny i była nim Borussia. Trzecia drużyna poprzedniego sezonu Bundesligi, gwiazdy w składzie, zespół walczący o wicemistrzostwo Niemiec – ktoś interesujący się futbolem głównie za pośrednictwem livescore’a nie miał wątpliwości, że BVB jest pewniakiem do awansu. Ale FC Salzburg to klub niepokonany w tej edycji Ligi Europy, który w fazie grupowej zostawił za plecami chociażby Olympique Marsylia. To też drużyna, która dobrze radzi sobie na wyjazdach, bo spośród ostatnich dziewięciu meczach granych na stadionach rywali nie przegrała ani razu. Dortmundczyków czekał w czwartek czekał zatem mecz-pułapka, w którym pozornie słabszy rywal może wywinąć niespodziankę na boisku teoretycznie lepszej ekipy.
W osiemnastce meczowej Borussii zabrakło niestety Łukasza Piszczka, który nie doszedł do pełni zdrowia po meczu z RB Lipsk. Peter Stoeger nie zdecydował się nawet na posadzenie reprezentanta Polski na ławce rezerwowych. Jego miejsce na prawej obronie zajął Gonzalo Castro, nominalny środkowy pomocnik.
Przed samym spotkaniem oglądaliśmy sympatyczne pożegnanie Marca Bartry z kibicami BVB. Hiszpan zimą trafił z Niemiec do Betisu Sevilla i dopiero teraz mógł wpaść na Westfalenstadion. – Jesteście wzorem. Nie sądziłem, że można dostać tyle wsparcia od fanów. Fani BVB to jedna z najwspanialszych rodzin piłkarskich na świecie – mówił Bartra przed przylotem do swojego byłego klubu. Jego emocjonalny związek z dortmundczykami zawiązał się po zamachu na piłkarzy wicemistrza Niemiec w poprzednim sezonie. To właśnie Hiszpan doznał wtedy najpoważniejszy obrażeń.
#nowordsneeded #bvb #bartra pic.twitter.com/TOo7FbA06N
— Julia ⛷❄️☀️ (@7juli4) 8 marca 2018
I właśnie wbrew przewidywaniom to goście byli stroną zdecydowanie lepszą. Salzburg ustawiał wysoki pressing, ofensywni pomocnicy Borussii nie mieli nawet krzty swobody w okolicach linii środkowej boiska. Co więcej – mistrz Austrii powinien prowadzić do przerwy dwoma golami. Jednak w 40. minucie Burki najpierw obronił strzał Hee-Chang Hwanga, a dobitkę Munasa Dabbura tuż przed linią bramkową zatrzymał Marcel Schmelzer. Bardzo aktywny w tym meczu Hwang mógł zdobyć bramkę sekundę przed końcem pierwsze połowy, gdy zdecydował się na strzał tuż zza pola karnego, ale tym razem gospodarzy uratował słupek.
Zespół Stoegera był stłamszony. Do przerwy gospodarze wypracowali sobie zaledwie jedną dobrą okazję strzelecką, gdy gapiostwo obrońców Salzburga przy rzucie rożnym powinien wykorzystać Andre Schuerrle, ale Niemiec postawił na siłę zamiast na precyzję i paskudnie przestrzelił.
Hwang po przerwie nie przestał nękać obrońców Borussii. Efekt przyszedł w 49. minucie, gdy Koreańczyk minął Omera Topraka, ten zaczął go ściągać do ziemi za ramię. Ciągnął, ciągnął, a Hwang przesuwał się z piłką wzdłuż linii bramkowej. Napastnik Salzburga przewrócił się dopiero tuż za linią okalającą pole karne, a sędzia wskazał na „wapno”. Do rzutu karnego podszedł Valon Berisha i pewnym uderzeniem dał swojemu zespołowi prowadzenie.
Wydawało się, że po strzeleniu gola Salzburg cofnie się na swoją połowę i będzie pilnował wyniku. Ale ci narzucili jeszcze wyższe tempo i przycisnęli BVB wyższym pressingiem. Minęło sześć minut i Berisha zdobył drugą bramkę. Akcja-obrazek jeśli chodzi o grę „Byków” – przechwyt Schlagera na połowie rywala, szybki atak prawym skrzydłem, wycofanie piłki przed bramkę i Kosowianin strzałem odbitym od poprzeczki podwyższył prowadzenie.
Stoeger musiał reagować – zdjął Mitchy’ego Batshuayia i Mario Goetze, wpuścił na boisko Maximiliana Phillipa oraz Ivana Pulisicia. Amerykanin już minutę po wejściu na boisko zaliczył asystę przy trafieniu Schuerrle. Borussia wróciła do gry, choć początek drugiej połowy kompletnie tego nie zapowiadał.
Dortmundczycy przez ostatnie pół godziny wreszcie grali tak, jak na faworyta przystało. Ale mimo szans Phillipa i Sokaratisa nie zdołali odrobić strat. Nastroje panujące w Borussii doskonale obrazowała mina Hansa-Joachima Watzke złapanego przez realizatorów w końcówce spotkania. Dyrektor sportowy BVB wyglądał na zasępionego, zirytowanego i zaskoczonego. Przed Borussią teraz dwa kluczowe spotkania – w niedzielę zagrają z Eintrachtem Fankfurt, który sąsiaduje z w tabeli i ma tyle samo punktów. A już cztery dni później rewanżowe starcie w Salzburgu. Nadchodzi tydzień prawdy dla ekipy Petra Stoegera.
Borussia Dortmund – FC Salzburg 1:2 (0:0)
Bramki: Andre Schuerrle (62.) – Valon Berisha (49. i 56)
fot. newspix.pl