Reklama

Kto na zimową przerwę czeka z największym utęsknieniem?

redakcja

Autor:redakcja

15 grudnia 2017, 16:12 • 4 min czytania 26 komentarzy

Jeszcze tylko jeden meczyk. 90 minut. Tyle dzieli każdego polskiego ligowca od mniej lub bardziej upragnionej przerwy zimowej. Są tacy, których może ona wybić z rytmu. Którzy woleliby grać dalej, bo akurat zaczęło żreć, bo jeszcze dwa takie mecze, a może akurat zainteresuje się ktoś z górnej połówki 2. Bundesligi… Ale wielu jest też takich, dla których zbliżająca się pauza jest jak jajecznica na kaca. Jak panthenol na poparzenia. Kto wiedzie prym w tej drugiej grupie?

Kto na zimową przerwę czeka z największym utęsknieniem?

Nenad Bjelica

No bo ileż można czytać o samym sobie, że nie spełnia się oczekiwań? Że obietnica wstrzymania się z oceną pracy aż do końca sezonu może jednak zostać złamana? Że jego drużyna gra w stylu, od którego bolą zęby, dziąsła i okolice?

Chorwat będzie mógł odpocząć od tego wszystkiego, nie powinien przez tych kilka tygodni pauzy zyskać zbyt wielu siwych włosów, bo nikt w tym czasie nie powinien się zająknąć o skandalozach, cirkusach, sędziach, niepodyktowanych karnych czy VAR, A przy okazji potwierdzić, że jeśli chodzi o przygotowanie zespołu do odpalenia po zimie, to fachowiec z niego pierwszorzędny. Przypomnijmy bowiem, jak startował Lech w 2017 roku:

Lech – Bruk-Bet 3:0
Piast – Lech 0:3
Pogoń – Lech 0:3
Lech – Lechia 1:0
Arka – Lech 1:4

Reklama

A przecież po drodze wygrał też w imponującym stylu (4:0 w dwumeczu) półfinał Pucharu Polski z Pogonią.

Korona Kielce

Nikogo w końcówce rozgrywek nie złapała taka zadyszka, jak podopiecznych Gino Lettieriego. Niemiec na początku sezonu był obiektem drwin, później jednak okazało się, że przygotował złocisto-krwistych fizycznie do zamęczania rywala bieganiem, do walki od pierwszej do dziewięćdziesiątej minuty. Było znakomicie aż do grudnia, kiedy to kielczanie z dziewięciu punktów możliwych do zdobycia, zgarnęli jeden – ten z Cracovią. Zebrali zaś 0:3 z Arką i 1:5 z Jagiellonią.

Jaśniejszego sygnału, że chwil kilka wytchnienia i poukładanie na nowo szyków się przyda, wysłać się chyba nie da.

Michał Probierz

Sami po meczu derbowym z Wisłą (1:4) „nagradzaliśmy” Probierza zestawem nowych ziaren, bo z tych, które miał, póki co niewiele wyrosło. Janusz Filipiak zaś obiecał trenerowi Cracovii zabrać go do dużego sklepu ogrodniczego, deklarując na łamach Faktu: – Trener chce sprowadzić dwóch zawodników z wyższej półki. Już wcześniej pokazaliśmy, że mamy pieniądze. Za Tomasa Vestenickiego daliśmy 500 tysięcy euro, za Jaroslava Mihalika 800. To są środki nad poziom ligi.

Reklama

Czy uda się z ich pomocą zbudować skład nawet nie nad poziom ligi, ale choćby taki, który na poziomie ekstraklasy utrzyma się bez drżenia o to aż do ostatniej kolejki? Na to z pewnością wszyscy w Krakowie bardzo mocno liczą.

A, no i w przypadku Probierza tak jak w przypadku Bjelicy – przerwa zimowa to także przerwa od VAR.

Adam Gyurcso

Wielce prawdopodobne, że nikt już po zimie nie każe mu biegać, walczyć i się starać dla Pogoni. Nie jest tajemnicą, że Węgrowi nie chce się chcieć i że Kosta Runjaić w związku z tym nie widzi go w swojej drużynie. A stąd już krok do wymarzonego transferu, do gry w klubie, który będzie wreszcie adekwatny poziomem do poziomu samooceny umiejętności Gyurcso.

Patrząc na jesień w jego wykonaniu, stawialibyśmy na coś pomiędzy Torpedo Kutaisi a FC Ułan Bator.

Carlitos

Jeśli to, o czym mówił Kiko Ramirez w wywiadzie z Tomkiem Ćwiąkałą – często kilkumiesięczne zaległości Wisły wobec piłkarzy – jest prawdą, zima jest znakomitym momentem dla Carlitosa, by się z tej Wisły wyrwać. Chętnych na wyłożenie za niego sporej sumki pieniędzy, którą przy Reymonta przyjmą z pocałowaniem ręki, zabraknąć nie powinno. On też raczej nie będzie kręcił nosem, gdy na stole wyląduje kontrakt gwarantujący mu płacę znacznie bardziej adekwatną do pracy niż ta, jaką obecnie pobiera w Wiśle. Oczywiście szkoda będzie się rozstawać z jednym z najlepiej wyszkolonych technicznie zawodników, jacy w ostatnich latach przewinęli się przez naszą ligę już po pół roku. Ale za tę corridę, którą urządzał sobie z obrońcami rywali, należy mu się sportowy i finansowy awans.

Kibic każdego klubu ekstraklasy

Bo zima to taki piękny okres, kiedy sprowadzony 2 stycznia Szrotović wciąż wydaje się jeszcze mistrzem świata w dryblingu, strzałach z dystansu, dwutakcie i rzucie oszczepem. Gdy dołożony mu do pomocy w rozerwaniu tej ligi na strzępy kilka dni później Słabaldinho to gość, który nie został drugim Ronaldinho, bo w Hiszpanii miał pecha do trenerów, do Niemiec agent wepchnął go ze złamaną nogą, a w Indonezji grałby więcej, gdyby nie to, że po dwóch kolejkach zwolniono trenera nalegającego na jego transfer. Można wtedy analizować sobie do woli scenariusze pogoni za ósemką/podium/mistrzostwem kraju, dzień po dniu wklejać w komentarzach tu i ówdzie rozpiskę taktyczną z nowymi, zajebistymi nabytkami. Liczyć, ile punktów uda się ugrać na tych wszystkich frajerach, którzy sprowadzili tylko parodystę Kontuzjovcicia z rezerw rezerw Dinama Zagrzeb. Hulaj dusza, piekła nie ma.

Meczów też nie ma i póki nie okaże się, że Ze Banan to jednak nie jest drugi Quaresma, a Obsrajan nie zaistniał poza Kazachstanem nie przez pecha, a totalny brak umiejętności, wszystko będzie wyglądało tak pięknie. Tak cudownie. Tak błyszcząco.

No i oczywiście… Michał Kucharczyk

Parę wolnych weekendów, wolne święta. Elegancko.

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

26 komentarzy

Loading...