Co tu dużo mówić – to jego kibice Evertonu przed niedzielnym starciem muszą obawiać się najbardziej. To on wszedł ostatnio na niewyobrażalne obroty, najpierw zaliczając gola i trzy asysty w lidze, później poprawiając hat-trickiem w Champions League. A i historia pokazuje, że potrafił The Toffees karać pięknymi trafieniami. Sztyletami prosto w serce. Philippe Coutinho.
W całej swojej karierze Coutinho tylko trzem zespołom zapakował więcej bramek niż Evertonowi. Manchesterowi City, Southampton i – po środowym starciu – Spartakowi. Ale takie gole, jak ten, powinny się spokojnie liczyć za dwa. Nieuchwytny, nienaganny technicznie, nie do podrobienia.