Reklama

Trener, social ninja, mistrz Painta. Po prostu Perez Garcia

redakcja

Autor:redakcja

13 listopada 2017, 10:32 • 3 min czytania 4 komentarze

Wiele barwnych osobowości przewinęło się przez ekstraklasę, także mające różnej maści problemy czy uzależnienia. Jeden pali, drugi pije, trzeci musi oddać hajs, za to był też gość uzależniony od Twittera i Painta. Przypomnimy dziś tekst sprzed trzech lat o Angelu Perezie Garcii, któremu podsunięcie klawiatury jest jak  danie małpie karabinu.

Trener, social ninja, mistrz Painta. Po prostu Perez Garcia

Obserwując Pereza – momentami czuliśmy się, jak w matriksie. Zastanawialiśmy się, czy za bardzo polano nam, czy może jemu. A może do kompa dorwały się jego dzieci? Może w hakera zabawił się jakiś Osyra lub inny Szeliga? Bo to przecież niemożliwe, by poważny (?) 57-letni trener był proponował Skype’owi, że zacznie go reklamować, a także… rozsyłał do ludzi ze środowiska wiadomości, by natychmiast przestali kupować followersów, bo niszczą swoją wiarygodność. Poważnie, wiele rzeczy widzieliśmy, ale czegoś takiego jeszcze nie. Już pal licho te paintowe arcydzieła i błaganie o retweety, ale żeby ktoś wytoczył publicznie wojnę „jajkom”?

Zrzut-ekranu-2014-11-13-o-15.24.10

Do apogeum twitterowej głupawki doszło jednak wczoraj wieczorem. Hiszpan wjechał w kompa jak – to porównanie jest chyba najlepsze – słoń w porcelanę. Internauci zorientowali się, że adresując do niego jakiegokolwiek tweeta, w którym znajdzie się hasło w stylu „best coach”, mogą liczyć na podanie dalej. Upraszczając – ktoś, kogo śledzi pięć osób, mógł na sekundę trafić do szerszej rzeszy ludzi. Warunkiem było pochwalenie Pereza. Co bardziej błyskotliwi zaczęli jednak przeciągać linę i testować inteligencję Pereza. Efektem takie kwiatki…

Zrzut-ekranu-2014-11-12-o-21.44.31

Reklama

Zrzut-ekranu-2014-11-12-o-21.51.09

Zrzut-ekranu-2014-11-13-o-16.10.48

Zrzut-ekranu-2014-11-12-o-21.51.26

Redaktor naczelny głównego dziennika sportowego w kraju pyta faceta, czy ten poprowadziłby reprezentację, a ten nie zorientował się, że – mówiąc kolokwialnie – bekę kręci z niego pół środowiska, nie traktuje go poważnie NIKT i  zawzięcie wszystko retweetuje. I naprawdę, przy całej sympatii i szacunku do resultados historicos, trzeba w końcu stwierdzić wprost – takiego prawdziwka w polskiej piłce nie było. Opisywaliśmy na Weszło wiele osobliwych postaci. Obrywało się Smudzie, Rumakowi, Staszkowi Levemu… Obrywało się wszystkim, ale jednocześnie żadna z tych jednostek nie odleciała na taki poziom absurdu, jak Perez Garcia. Śmieją się z chłopa jego zawodnicy, śmieją się przeciwnicy, kibice, a kolejne osoby wydzwaniają z pytaniem, czy to na pewno prawdziwe konto i nikt się za Pereza nie podszywa.

Nie, to nie fake. Branża nie dowierza, ale Piast chyba naprawdę zatrudnił gościa bez piątej klepki. Proponujemy się opanować, zanim będzie za późno.

***

Reklama

Dodamy jeszcze fragment naszego wywiadu z Gerardem Badią, w którym Hiszpan mówi o tym jak poznał Angela. Naturalnie… przez internet.

To zbyt pozytywne nastawienie było jego największym problemem?

Jego największym problemem był internet. Jeśli jesteś trenerem i chcesz mieć Twittera, to okej, jeden wpis na miesiąc będzie w porządku. Ale Angel po każdym meczu pisał: dziękuję wszystkim, super mecz, trzymajcie za nas kciuki! Odpisywał każdemu kibicowi, ktoś napisał mu, że zagraliśmy bardzo słabo, a on od razu wyświetlał wiadomość i zaczynał dyskusję. Potem ludzie to upubliczniali.

Pamiętasz pierwszą rozmowę z nim?

Ale na facebooku czy już na żywo?

Jak to na facebooku?

Mieliśmy zgrupowanie. Siedzimy sobie w pokoju, dostaję wiadomość na messengerze:

„Cześć Gerard, jak się masz?! Od jutra będę twoim trenerem! :)))”

Że co? Co to za człowiek? O co chodzi? Pokazałem to Carlesowi Martinezowi i Rubenowi Jurado. Powiedzieli, że to niemożliwe, ktoś robi jaja, mamy Brosza. Śmialiśmy się z tego z chłopakami cały dzień. Rano dostajemy informację: Marcin Brosz out, naszym nowym trenerem zostaje Angel Perez Garcia.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

4 komentarze

Loading...