Wygraliśmy z Kazachstanem, zainkasowaliśmy ważne trzy punkty. Wynik 3-0 brzmi przekonująco, ale chyba każdy, kto oglądał mecz, zgodzi się, że to tylko fasada, która zasłoniła kilka problemów. Powiecie, że o stylu przy takim rezultacie lepiej zapomnieć i nie dyskutować, ale kiedy to robić, jeśli nie teraz?
My do takiej dyskusji zapraszamy. Jak zwykle oceniliśmy wszystkich piłkarzy w skali od 1 do 10. Sprawdźcie, kto naszym zdaniem nie dojechał, a kto zaprezentował się znośnie lub nawet nieźle. Tak, byli i tacy.
ŁUKASZ FABIAŃSKI 6
Naprawił błąd Glika, przy czym wykazał się przytomnością. Potem pewnością siebie, bo zabawił się z Kazachem przed polem karnym. Radził sobie z wrzutkami, przy golu – na szczęście nieuznanym – bez szans. Mocny punkt zespołu nawet pomimo tego, że nie miał zbyt wielu okazji, by się wykazać.
ŁUKASZ PISZCZEK 5
Kilka niechlujnych zagrań – aż było to do Piszczka niepodobne. Parę razy podłączył się do ofensywy, ale bez większych konkretów. Jednak koniec końców rozliczamy go z tego, jak bronił dostępu do naszej bramki, a tu zarzucić można mu niewiele. Solidny występ.
KAMIL GLIK 5
Już na początku mógł po raz kolejny udowodnić, że świetnie czuje się w polu karnym rywala, ale spudłował. Poprawił się w drugiej połowie, świetnie zapakował piłkę do bramki, Loria nawet nie pierdnął. Ale na tym koniec pozytywów, można nawet powiedzieć, że ten gol trochę podratował sytuację. Już na początku sprezentował piłkę Chiżniczence w polu karnym. Brakowało mu pewności w poszczególnych zagraniach.
MICHAŁ PAZDAN 6
W 14. minucie zadrżeliśmy, gdy ruszył, by zatrzymać wchodzącego na gazie w pole karne Murtazajewa, ale wykazał się swoim starym, dobrym timingiem. Z tym samym piłkarzem starł się w końcówce pierwszej połowy – ta interwencja była trochę mniej pewna, ale przecież nie będziemy robić tragedii z tego, że rywal miał rożnego a nie aut. Bardzo solidny występ – taki, który był “Pazdkowi” potrzebny. Jedyna rysa to interwencja przy nieuznanym golu, ale przecież Rybus powinien spokojnie wypieprzyć tę piłkę jak najdalej.
MACIEJ RYBUS 5
Pierwsza wrzutka do poprawki, druga już wprost na głowę Makuszewskiego, czyli to spory udział przy golu. Jednak lewonożny zawodnik na tej pozycji, to coś innego niż szukający prawej kończyny przy ofensywnych szarżach Jędrzejczyk. Ale wspominaliśmy o tym przy Piszczku – przede wszystkim obrona. A za nią musimy tę podwyższoną notę znów obniżyć. Złe wybicie, a w zasadzie asysta przy nieuznanym golu Kazachów – to największy z błędów, ale nie jedyny.
MACIEJ MAKUSZEWSKI 6
Od początku aktywny, pierwsze dwie nasze akcje przeszły przez niego. Później świetnie zgrał piłkę do Milika, co pozwoliło otworzyć wynik. Poza tym, robił sporo szumu, gdyby jeszcze raz wykazał się precyzją, mielibyśmy świetny debiut w pierwszym składzie. A tak mamy dobry, choć w drugiej połowie musieliśmy prowadzić poszukiwania gościa z dyszką na plecach.
KRZYSZTOF MĄCZYŃSKI 3
Długo nie rzucał się specjalnie w oczy. Powiecie, że biorąc pod uwagę jego zadania na boisku, to nawet komplement, ale nie zgodzimy się z wami – w meczu z takimi rywalami trzeba brać na siebie odpowiedzialność, szczególnie jeśli w środku mieliśmy jednego piłkarza mniej niż ostatnio. Tak to można grać w starym kinie pana Mietka. Fragmenty, w których nie mogliśmy wymienić kilku podań, spadają w dużej mierze na jego barki. Później Mączyński widoczny był bardziej, ale nie dzięki dobrej grze. Najsłabszy z naszych.
PIOTR ZIELIŃSKI 4
Fatalna strata w 3. minucie, później brak dokładności w – jak mogłoby się wydawać – dość prostych zagraniach. Po takich wejściach w mecz często ginął już na dobre. Tym razem aż takiej tragedii nie było, bo do końca pierwszej połowy zaliczył też ze dwie odbiory, oddał strzał po zebranej piłce i tak dalej. Jednak to ciągle za mało, pewny był dopiero przy ustalonym wyniku. Wahaliśmy się, ale asysta przechyliła szalę na korzyść czwórki.
KAMIL GROSICKI 4
Dogranie do Glika na samym początku. Później dość aktywny, ze swoją okazją na gola, no ale gra głową nigdy nie była jego mocną stroną. Jak powiedział Tomasz Hajto, trochę brakowało mu truskawki – nie wiemy, czy chodziło o tę z tortu, ale możemy się zgodzić. W drugiej połowie sam nie wykorzystał sytuacji, koledzy nie wykorzystali też jego dograń. Podsumowując – jak zwykle dużo wiatru, ale takiej rubryki próżno szukać w statystykach meczowych. Chcemy więcej.
ARKADIUSZ MILIK 5
Najpierw niewidoczny, można było się zastanawiać, czy jest na boisku. Aż do 11. minuty. Pewnie wykorzystał zgranie Makuszewskiego, nie wróciły demony z Astany, gdy sporo naknocił. To znaczy – wydawało się, że nie wrócą. Dziesięć minut później sprytnie przymierzył z wolnego, ale Loria nie dał sobie wrzucić piłki za kołnierz. Drugą bramkę powinien strzelić w 37. minucie – kilka metrów, lewa noga, wewnętrzna część stopy, na treningach wpada pewnie 9 na 10 podobnych piłek. Ta poszybowała nad bramką. Na początku drugiej połowy już nie “powinien”, a “mógł” dobić do dubletu, ale znów nie trafił bramkę. I po raz kolejny, tym razem strzelał głową. Piłka go szukała i znajdowała. Szkoda, że on tylko raz znalazł drogę do siatki.
ROBERT LEWANDOWSKI 7
Prześladowany przez Kazachów. Ale szukał gry, między innymi setka Milika to jego zasługa. Drugą, już brzydszą asystę mógł zaliczyć, gdy wyłożył piłkę “Grosikowi”, ale ten sieknął w bramkarza. Sam gola mógł strzelić najpierw z wolnego. I strzelił, ale sędziowie zapomnieli psa-przewodnika. Za to dostał karnego i pewnie go wykorzystał. Najlepszy z naszych.
JAKUB BŁASZCZYKOWSKI 6
Dostał 25 minut i dał naprawdę dobrą zmianę. Potrafił przytrzymać piłkę, wprowadzał trochę spokoju. Siła doświadczenia. Raz jego intencji nie zrozumiał Milik, a szkoda, bo byłoby 2-0 i nie musielibyśmy patrzeć z duszą na ramieniu na bardzo słaby fragment naszych w drugiej połowie.
JAN BEDNAREK i ŁUKASZ TEODORCZYK
Grali zbyt krótko, by wystawiać im notę.
Fot. FotoPyK