Dwa cele miała reprezentacja Holandii przed meczem z Bułgarią – po pierwsze oczywiście wygrać, ale po drugie zrobić to wysoko, by podreperować bilans bramkowy i podgonić w nim Szwedów. Zwyciężyć się udało, choć momentami od oglądania Oranje powieki robiły się ciężkie, ale odstawić gości na więcej niż dwie bramki już nie. Trudno więc powiedzieć, by baraże jakkolwiek się do ekipy Advocaata przybliżyły.
Pierwszy gol padł szybko, już w siódmej minucie – idealne dośrodkowanie Blinda z lewej strony wykorzystał Propper – ale jeśli fani reprezentacji Holandii spodziewali się pójścia za ciosem, to przeżyli spore rozczarowanie. Gospodarze grali bowiem wolno, nudno, schematycznie i nie trzeba oglądać piłki od kilku dekad, by stwierdzić, że to nie jest to, że Holendrom daleko do najlepszych lat. Często nie czuli gry i piłki, przytrafiały się im błędy techniczne – przykładem niech będzie paralityczne zagranie Robbena z początku meczu w szesnastce, czy wiecznie drwalowaty Janssen, który potrafił stracić futbolówkę w najprostszej sytuacji.
Rywal był naprawdę słaby, tę Bułgarię dobra reprezentacja rozstrzelałaby dziś 5:0. Co najmniej. Oni przepraszali, że żyją, chowali się na swojej połowie, pressing zaproponowali może przez minutę. A i tak stworzyli sobie w pierwszych 45 minutach dobrą okazję (Kostadinov z główki słupek), natomiast po przerwie strzelili nawet bramkę kontaktową na 1:2, kiedy centrostrzał Popova z wolnego znalazł drogę do siatki. Właściwie goście mogą żałować swojego strachu, bo może choć parę gramów odwagi przyniosłoby im remis.
A tak wygrała Holandia i wystarczyło im do tego kilka zrywów, parę przebłysków jakości. Takie dawał Blind, który czasem grał na stojąco, ale jednak dwukrotnie dograł piłkę na nos do kolegów. Pierwszy przypadek już wspomnieliśmy, lecz drugi był wręcz identyczny, Holender znów puścił piłkę po ziemi będąc na lewej flance, tyle że tym razem odbiorcą był Robben. Zresztą, gol na 3:1 też padł po dośrodkowaniu z lewej strony, zagrywał Promes, kończył Propper.
Jest więc zwycięstwo w bitwie, lecz trudno wierzyć, że Holandia wygra wojnę. Kiedy ona zwyciężała bowiem tylko 3:1, Szwedzi roznieśli na wyjeździe Białoruś aż 4:0. Już przed meczem reprezentacja Trzech Koron miała lepszy bilans bramek od Oranje, a teraz sprawa dla Holendrów tylko się pogorszyła. Oni mają +5, Szwedzi +11 i Luksemburg na rozkładzie. Jeśli ktoś liczył w sztabie reprezentacji na pomoc Białorusi, to sorry, ale nic z tych rzeczy. Ci tracili bramki na takim poziomie:
Komplet wyników:
Chorwacja – Kosowo 1:0
Vida 74’
Białoruś – Szwecja 0:4
Forsberg 18’, Nyman 24’ Berg 37’ Granqvist 87’
Estonia – Cypr 1:0
Kait 90+2’
Holandia – Bułgaria 3:1
Propper 7’ 80’ Robben 67’ – Popov 69’
Wyspy Owcze – Andora 1:0
Sorensen 31′