Lechia Gdańsk to drużyna, która na początku sezonu ma więcej problemów niż udanych akcji. W lidze i Pucharze Polski nie wygrała sześciu kolejnych spotkań, aż czterokrotnie schodząc z boiska pokonana. W zespole niewiele funkcjonuje, a trener Piotr Nowak zupełnie nie wygląda na człowieka, który ma pomysł na wyjście z sytuacji. Wreszcie zawodzą też piłkarze, którzy do niedawna stanowili o sile drużyny. Czyli tacy piłkarze, jak Dusan Kuciak.
Rzecz jasna Słowak nie zapomniał jak się broni. Przeciwnie – raz na jakiś czas popisuje się bardzo dobrą interwencją. Notuje też całe udane mecze, jak to miało miejsce chociażby w Szczecinie. Ale też ma ewidentny problem z koncentracją, przez co – jak na siebie – popełnia bardzo dużą liczbę błędów. Kompletnie zawalił drużynie mecz we Wrocławiu, wczoraj z kolei miał ogromny udział przy pierwszym golu dla Sandecji. Lekko licząc swoimi babolami zawalił już drużynie cztery punkty.
Przypomnijmy największe wpadki Kuciaka tylko z tego sezonu. Ze Śląskiem było tak:
I tak:
A z Sandecją tak:
Po bramkarzu, który w zeszłym sezonie trzymał całą defensywę Lechii i nie puścił ani jednego gola w grupie mistrzowskiej pozostało już tylko wspomnienie. Dziś gdańscy obrońcy nie mogą czuć się przy Kuciaku pewnie, a już na pewno nie mogą mieć przekonania, że Słowak w razie co naprawi ich błędy. Przeciwnie, dziś muszą się zastanawiać, czy ich bramkarz aby nie uciął sobie kolejnej drzemki między słupkami, która będzie kosztować następnego gola i w konsekwencji następne punkty.
Co więcej, gole puszczone w meczach ze Śląskiem i Sandecją nie były jedynymi, przy których golkiper Lechii mógł zrobić znacznie więcej. Kuciak w dyspozycji z rundy wiosennej prawdopodobnie nie przepuściłby strzału Angulo w meczu z Górnikiem czy strzału Kamińskiego w meczu z Bytovią. Ogólnie więc tych nie najlepszych zachowań przy bramkach strzelanych przez przeciwników Lechii zrobiło się niepokojąco dużo. Jasne, Słowaka nie można obciążać za wszystkie niepowodzenia, bo na początku sezonu cała drużyna jest zupełnie daremna, ale – delikatnie rzecz ujmując – specjalnie kolegom z zespołu nie pomaga.
Tak jak jednak napisaliśmy we wstępie, Słowak nagle nie przestał być dobrym bramkarzem, bo wciąż potrafi dać próbkę bardzo wysokich umiejętności. W tym zawodzie trzeba być jednak jak saper, bo każda bramkowa pomyłka wpływa na oceną całego występu. Siłą rzeczy na początku sezonu ta ocena nie może być wysoka, a Kuciak musi się błyskawicznie poprawić. Szczęśliwie lechista wygląda na człowieka, który ma pełną świadomość zaistniałej sytuacji.
Inna sprawa, że Kuciakowi już udało się sprawić, że gdańscy kibice zaczęli się mocniej zastanawiać kim jest i co potrafi zasiadający na ławce Oliver Zelenika. Jeszcze kilka miesięcy temu było to zupełnie nie do pomyślenia.
Fot. FotoPyK