Reklama

„Konar”! Udowodnij, że już zapuściłeś korzenie lidera

Rafal Bienkowski

Autor:Rafal Bienkowski

17 sierpnia 2017, 15:57 • 3 min czytania 2 komentarze

Siedem dni. Już tylko tyle pozostało do pierwszej piłki siatkarskich mistrzostw Europy na polskiej ziemi. Podejrzewamy, że naszych już swędzą ręce, żeby zlać na PGE Narodowym Serbów, a najbardziej pewnie Dawida Konarskiego, który po latach czekania w kolejce w końcu dostał turniej, gdzie będzie liderem pełną gębą. Co tu dużo kryć, liczymy, że popularny „Konar Barbarzyńca” podczas Eurovolley nie będzie miał dla nikogo litości.  

„Konar”! Udowodnij, że już zapuściłeś korzenie lidera

Szorowanie tyłkiem po ławce rezerwowych boli każdego sportowca no może z wyjątkiem Grześka Krychowiaka i Konarski coś o tym wie. Chociaż w PlusLidze od kilku sezonów był w absolutnym czubie wśród atakujących, to w kadrze długo musiał zadowolić się rolą zmiennika. Taki stan trwał dobrych kilka lat. Dawid mógł czuć się więc trochę jak grany przez Cezarego Pazurę bohater filmu „Nic śmiesznego”, który mówił: – Znowu drugi. Całe życie ciągle drugi. I tak do zajeb…

Podczas zwycięskich mistrzostw świata w Polsce w 2014 r. nie do ruszenia był Mariusz Wlazły, dlatego Dawid otrzymywał niewiele szans. Z ciekawości aż odgrzebaliśmy statystyki z tamtej imprezy i liczby pokazują to najlepiej: Wlazły nastukał wtedy łącznie 233 pkt., on 39. Chociaż znał swoje miejsce w szeregu, to kiedy po mundialu gwiazdor Skry Bełchatów zrezygnował z gry w reprezentacji, mógł już mieć jakieś nadzieje, że dostanie szansę wejścia w jego buty. Ale wtedy jednak Stephane Antiga sprawił mu prezent: wpadł na pomysł, że pierwszym atakującym będzie Bartosz Kurek, czyli nominalny przyjmujący. Już sobie wyobrażamy reakcję „Konara”, kiedy się o tym dowiedział… Bo jakby nie patrzeć, było to pewne wotum nieufności wobec niego. Taka hierarchia w zespole obowiązywała zarówno podczas Pucharu Świata oraz mistrzostw Europy w 2015 r., jak i na igrzyskach w Rio de Janeiro. Chłop to wszystko znosił.

Wszystko zmieniło się, kiedy Antigę zastąpił Ferdinando De Giorgi, czyli trener, z którym Konarski zdobywał mistrzostwo Polski w Kędzierzynie-Koźlu. Ale nie było tutaj mowy o żadnym nepotyzmie – on pod jego skrzydłami rozwinął się, stając się w końcu pierwszym bombardierem PlusLigi. Był jednym z głównych architektów dwóch tytułów mistrzowskich i Pucharu Polski dla ZAKS-y. W kraju wygrał wszystko, włącznie z nagrodami indywidualnymi. Nic dziwnego, że poczuł się syty i podpisał wypasioną finansowo umowę z tureckim Ziraatem Bankasi Ankara. Zasłużył. I teraz w dużej mierze właśnie od jego formy będą zależały szanse naszej kadry na medal podczas Euro. Dobra informacja jest taka, że jest w gazie, podczas niedawnego Memoriału Huberta Wagnera był najlepszym atakującym.

– W sporcie generalnie najczęściej jest pod górę, ale jeśli ktoś umie zacisnąć pięści, schylić głowę i ciężko zasuwać, to sobie poradzi. Takim przykładem jest właśnie Konarski, który nigdy nie płakał, nie żalił się, że gra Kurek, tylko trenował. I teraz podczas mistrzostw naprawdę dużo będzie od niego zależało, może być dopalaczem dla tej ekipy – mówi Weszło Ryszard Bosek, mistrz olimpijski z Montrealu i świata z Meksyku.

Reklama

Krzysztof Ignaczak, były reprezentacyjny libero: – Każdy musi poczekać na przysłowiowe pięć minut. Jak pamiętamy, Michał Kubiak też musiał odstać swoje w kwadracie dla rezerwowych, Bartek Kurek podobnie. W dwóch ostatnich sezonach Dawid pokazał, że faktycznie jest już jednak atakującym z prawdziwego zdarzenia i potrafi udźwignąć ciężar najważniejszych piłek. Wyrósł na numer jeden. Mocno mu kibicuję, bo jesteśmy bardzo dobrymi kumplami, znam jego charakter, wiem co potrafi. Chciałbym, żeby z nim chłopaki doszli do ścisłego finału.

Miejmy więc nadzieję, że „Konarowi Barbarzyńcy” podczas całego turnieju ręka nie zadrży.

276310.1

Fot. fundancjawagnera.pl

Najnowsze

Komentarze

2 komentarze

Loading...