Reklama

Torres i spółka w efektowny sposób zamykają piękną polsko-ukraińską imprezę

redakcja

Autor:redakcja

01 lipca 2017, 10:49 • 2 min czytania 3 komentarze

Kiedy Michel Platini wyjmował ze srebrnej koperty kartkę, na której napisano Polska i Ukraina, mało kto się spodziewał, że wyjdzie nam z tego aż tak fajna impreza. Fakt, może wynik sportowy obu reprezentacji pozostawił wiele do życzenia, ale jeśli chodzi o samą otoczkę wokół turnieju – byliśmy najlepsi. Wszelkie strefy kibica, atmosfera na stadionach, komunikacja – wszystko było na najwyższym światowym poziomie. Okazja, by powspominać tamto wielkie piłkarskie święto nadarzyła się idealna, bo dokładnie pięć lat temu kadra Vicente Del Bosque rozwaliła w Kijowie Włochów i tym samym obroniła tytuł mistrza Europy.

Torres i spółka w efektowny sposób zamykają piękną polsko-ukraińską imprezę

Na całej imprezie tylko jedna rzecz psuła nam nastrój, czyli gra reprezentacji Polski. Nasi grupowi rywale na papierze na kolana nikogo nie rzucali. Dostaliśmy sensacyjnych triumfatorów z 2004 roku, Greków, Rosjan i Czechów. Patrząc na to, że mieliśmy jednego z najlepszych napastników Bundesligi, jednego z najlepszych obrońców Bundesligi i również jednego z najlepszych skrzydłowych Bundesligi, a naszej bramki miał strzec podstawowy golkiper Arsenalu, nadzieje były ogromne. No ale właśnie, po raz kolejny dostaliśmy potwierdzenie tezy, że papier nie gra.

A Hiszpanie w 2012 roku kontynuowali swoją hegemonię. Co więcej, to chyba był ich najlepszy turniej. Co prawda z Włochami w grupie zremisowali, Chorwację ledwo ograli, ale formę szykowali na późniejszą fazę. 2-0 z Francją, wygrana w karnych z Portugalią, aż na koniec ten fantastyczny w ich wykonaniu finał. Italia była bezsilna. Po drugiej bramce się poddała i tylko opatrzności mogą być wdzięczni, że tamto starcie z mistrzami świata nie skończyło się jeszcze większym blamażem.

Co najprzyjemniej będziemy przywoływać za kilkadziesiąt lat, bujając się na fotelu? Chyba właśnie tę organizację. Wiadomo, przebywanie na stadionie na meczu Polaków było czymś fantastycznym, ale będąc w strefie kibica też nie można było być rozczarowanym. Warszawa w czerwcu 2012 roku zamieniła się w jeden ogromny stadion piłkarski. Niektórzy zawodnicy zza granicy wręcz zakochali się w Polsce. Sam Daniele De Rossi opowiadał, że po tamtym turnieju zmienił swoje zdanie o naszym kraju, a nawet wysłał na wakacje do nas swoją matkę. Wszystkim wokół pokazaliśmy, że Polska to naprawdę fajne miejsce, i że jest w stanie sprostać organizacji tak wielkiego turnieju. Swoją drogą – pięć lat później znów zorganizowaliśmy świetny turniej, znów zagraliśmy na nim słabo i znów Hiszpania grała w finale.

Natomiast z okazji rocznicy kijowskiego finału przypominamy bramki z tamtego meczu:

Reklama

Najnowsze

Komentarze

3 komentarze

Loading...