Wyjaśniło się dlaczego Abdou Razack Traore nie mógł zadebiutować w Pucharze Narodów Afryki. Przez kilka dni, jak to często w Afryce bywa, panowała kompletna dezinformacja. Jedni mówili – kontuzja. Inni, że Razack po prostu nie zmieścił się w meczowej wizji trenera, co byłoby jednak o tyle dziwne, że w poprzednich spotkaniach Burkina Faso grał regularnie i zdobywał bramki. Okazuje się, że nie mógł zagrać z Angolą z powodów formalnych, bo w bazie FIFA figurował jako obywatel… Wybrzeża Kości Słoniowej (źródło sport.pl).
Problem udało się odkręcić. Choć inna rzecz, że Razack, przyparty do muru, potwierdziłby pewnie, że obywatelem Burkina Faso sam nie do końca się czuje. Pamiętam, jak spotkaliśmy się po raz pierwszy. W Krakowie – kilka tygodni po tym, jak trafił z Norwegii do Polski. Już wtedy było widać, że Lechia nie ściągnęła przypadkowego grajka, choć trudno było jeszcze stwierdzić, czy na dłuższą metę będzie dla niej wzmocnieniem.
Przyszedł, usiadł – niedługo po 12-godzinnej podróży pociągiem z Gdańska do Krakowa. Trochę tym faktem zdziwiony, bo grając w Norwegii na każdy dalszy wyjazd latał samolotem. „I am very tired, kurwa”. To chyba pierwsze zdanie, jakie wypowiedział. Niby poirytowany, ale wyraźnie zadowolony, że poznał już pierwszy rozdział polskiego elementarza, pod tytułem „zwroty najbardziej przydatne”.
Z czasem się rozkręcił. Chętnie mówił o swoim kraju. O Wybrzeżu Kości Słoniowej i Abidżanie, w którym się urodził. Mówił, że jest z tego dumny, bo to ważne miasto dla Afryki – coś jak Madryt czy Mediolan w Europie. Opowiadał, jak żył z siedmiorgiem rodzeństwa, bratem, który chciał zostać piłkarzem, ale nie miał chyba dość talentu i ojcem – szanowanym nauczycielem, który robił wszystko, by Razack nie biegał za piłką, tylko zabrał się za naukę.
Federacja Burkina Faso dopiero sondowała w tym czasie możliwość powołania go do swojej kadry. Traore chwalił się, że kiedyś był już bardzo blisko debiutu w reprezentacji Wybrzeża. Jako młody chłopak trenował na przygotowawczym „campie” z największymi gwiazdami swojego kraju, ale nie doczekał się debiutu w ani jednym sparingu. Mówił, że ma drugi paszport. Jakoś pokrętnie tłumaczył, skąd to obywatelstwo Burkina Faso, ale o samym podejściu do gry w reprezentacji powiedział kluczowe zdanie. Spodziewałem się czegoś w stylu: „Urodziłem się w Abidżanie, czuję się obywatelem WKS. Nie wyobrażam sobie gry dla innego kraju”. Ale w tym momencie mnie zupełnie zaskoczyłâ€¦
– Czy zagrałbym dla Burkina Faso? Oczywiście. Moją rolą jest grać w piłkę, więc jeśli chcą mnie w Burkina Faso, to ja przyjeżdżam i gram. Potraktowałbym to jako część mojej pracy.
Rozmawialiśmy później jeszcze dwa, może trzy razy, ale nigdy więcej nie widziałem u niego tak mało dyplomatycznej reakcji. „To moja praca. Chcą mnie, to przyjeżdżam i gram”. Kompletnie bez emocji. Jakby nie chodziło o grę w narodowej kadrze tylko o dobrze płatną chałturę w hipermarkecie.
Uważałem, że to trochę dziwne. On przekonywał, że zupełnie normalne. I jak widać, doczekał się szybciej niż chyba sam się tego spodziewał.
PAWEŁ MUZYKA