Eliminacje do mistrzostw świata we Francji w wykonaniu naszych zawodników były obrazem nędzy i rozpaczy. W najlepszym razie honorowe porażki, w stylu 1:2 na Wembley, ale w praktyce stanowienie średnio atrakcyjnego tła. Gdy zwolniono Piechniczka, w czerwcu 1997 na jeden mecz z Gruzją selekcjonerem został Krzysztof Pawlak. Do dzisiaj statystycznie najlepszy w historii – nikt nie wcześniej ani później nie dobił do stuprocentowej skuteczności zwycięstw.
Kibice nie wierzyli w drużynę. Atmosfera wokół kadry była fatalna. Dość powiedzieć, że na stadion GKS przyszło raptem… tysiąc kibiców! Pawlak postawił na eksperymentalny skład: Szamotulski – Skrzypek, Kukiełka, Michalski, Kałużny, Sokołowski, Bukalski, Ledwoń, Dembiński, Nowak, Trzeciak. Okazało się, że Polska zagrała świetnie i wygrała 4:1. Zwycięstwo było tak imponujące, że wielu widziało Pawlaka w roli stałego selekcjonera.
To w tym meczu swoją jedyną bramkę w kadrze zdobył Adam Ledwoń. Oczywiście poza golem dorzucił też szybko zdobytą żółtą kartkę.
Uwagę zwraca też kapitalne podanie Radosława Michalskiego.
od 1:43: