Gdy już było wiadomo, że drużyna z Zagłębia Ruhry podejmie naszą polską Wisłę, niewielu ludzi sądziło, że taka historia może mieć miejsce. Fakt, szans krakowskiej drużynie kompletnie nie odbierano, ale remis 1-1 w Polsce tylko wszystkich utwierdził, że Schalke to za wysokie progi dla naszego zespołu. To co się wydarzyło w drugiej części tego dwumeczu odmieniło całkowicie spojrzenie innych europejskich teamów na Białą Gwiazdę. Dzisiaj przypominamy gola Kamila Kosowskiego, który tylko wbił gwóźdź do trumny w Gelsenkirchen.
Mecz tak na dobrą sprawę dopiero się zaczął w 40. minucie, kiedy to gola strzelił Maciej Żurawski, jednocześnie sprawiając, że zawodnicy Schalke oraz kibice na stadionie przyjęli kubeł zimnej wody. Minutę po trafieniu „Żurawia”, dla gospodarzy trafił Hajto. Druga odsłona jednak należała już wyłącznie do Wisły. Najpierw na listę strzelców wpisał się Kalu Uche, potem znów wspomniany Żuraw, a na dokładkę – po fantastycznej kontrze – Kamil Kosowski. Jego pierwszy strzał został jeszcze wybroniony przez Franka Rosta, ale przy dobitce golkiper Schalke nie miał szans.