Co jakiś czas w polskich mediach toczy się dyskusja o to, kto jest najlepszym obcokrajowcem w historii ekstraklasy, a ostatnia passa Odjidji-Ofoe wcale jej nie wygasiła, tylko wręcz przeciwnie. Niektórzy w gronie rywali wymieniają nazwisko Kalu Uche, inni Danijela Ljuboji czy Jana Muchy, jeszcze inni wspominali Marcelo. Już grając na polskich boiskach blisko mu było do przekozaka, a jego klasę bez wątpienia potwierdziły dalsze losy kariery – Brazylijczyk, który obchodzi dziś 30. urodziny, zaliczał wyłącznie poważne kluby, a wróble ćwierkają, że kolejny także będzie bardzo poważny.
PSV, Hannover 96, Besiktas – tak wyglądają dotychczasowe miejsca pracy Marcelo po odejściu Wisły i w sumie ciężko przypomnieć nam sobie obcokrajowców – poza strzałami typu Paulinho, po którym nikt się jednak aż takiej kariery nie spodziewał – którzy po opuszczeniu naszej ligi mogli się pochwalić pracodawcami na tym poziomie. W Besiktasie Brazylijczyk nie ma na co narzekać – kasa na konto wpływa regularnie (niemała), gra praktycznie wszystko, no i ma okazję osiągać sukcesy (w poprzednim sezonie mistrzostwo kraju). A dzięki temu wzbudza zainteresowanie jeszcze większych klubów.
No i recenzje też zbiera całkiem niezłe – według średniej not WhoScored jest trzecim najlepszym środkowym obrońcą Super Ligi (po Diego Angelo i Mehmecie Topalu, z tym że ten drugi jest traktowany jako pół pomocnik, pół obrońca). Ma trzy gole na koncie, a jego Besiktas na trzy kolejki przed końcem jest liderem z dwupunktową przewagą nad Basaksehirem. Sami widzicie – wszystko potoczyło się tej karierze zgodnie z planem.
Gdy Marcelo brał szturmem ekstraklasę, Maciej Skorża, ówczesny szkoleniowiec Wisły, miał prawdziwy problem bogactwa. Oprócz Marcelo w krakowskiej defensywie urzędowała dwójka Cleber – Głowacki. Między innymi przez tego pierwszego Marcelo jesienią musiał się zadowolić rolą zmiennika. Jednak im dalej w las, tym nowy defensor spisywał się coraz lepiej, więc i zyskiwał w oczach Skorży. Niemal całą wiosnę trener Wisły wystawiał duet Marcelo – Głowacki, który stał się nie do przejścia. Obaj defensorzy dostali nominację na gali „Piłkarskich Oscarów 2009”, a główną nagrodę zgarnął Polak. Ale to Marcelo popisał się chociażby w spotkaniu, które ostatecznie zadecydowało o mistrzostwie – przeciwko Legii zdobył jedyną bramkę w całym klasyku.
Sto lat, panie piłkarzu!