W starciu Olimpii Grudziądz z Chojniczanką miało być bardzo ciekawie, a było tylko trochę. Wygrał lepszy, ale czy wystarczająco dobry na ekstraklasę? Co do tego mamy pewne wątpliwości, bo tutaj w końcu mierzyły się dwie drużyny z czołówki walczące o awans, a wyglądało to trochę jak walka o utrzymanie, i to niekoniecznie utrzymanie na najwyższym poziomie rozgrywkowym.
Starcie zapowiadano jako mecz na szczycie, ale nam bardziej przypominało rewanż w dwumeczu, gdzie pierwsze spotkanie zakończyło się wynikiem 0:3. Olimpia wcieliła się w rolę drużyny z komfortową sytuacją. W zasadzie od pierwszej do ostatniej minuty nie zrobili nic, aby to spotkanie wygrać. Co więcej, niby chcieli bronić “cennego” remisu, ale wychodziło im to strasznie kulawo. Trzeba powiedzieć szczerze, że równie dobrze mogli nie wyjść na murawę i spokojnie zacząć walkę o awans w weekend. Chociaż teraz przez swoje asekuranctwo może już nie będą mieli o co walczyć.
Z kolei Chojniczanka miała nóż na gardle i potraktowała sprawę nadzwyczaj poważnie. Przeważali przez całe spotkanie, a co ważniejsze w kontekście ich ostatnich potknięć, mieli wszystko pod kontrolą. No prawie wszystko, bo w końcówce trochę się pogubili, ale Olimpia im bliżej była bramki rywali tym bardziej robiła się nerwowa. Trochę to wyglądało, jakby właśnie dziś gracze z Grudziądza przypomnieli sobie dzieciństwo i zabawę ,,piłka parzy”.
Drużyna z Chojnic oczywiście była lepsza piłkarsko i bardziej jej się chciało, ale o jakieś stuprocentowe okazje też było ciężko. Na początku co prawda należał im się karny, ale sędzia popełnił błąd i nie odgwizdał ewidentnej ręki. No, ale jak już wreszcie wpadło z gry, to po akcji której nie powstydziłaby się nawet Barcelona. Nie często widujemy tak dynamiczne klepki na poziomie I ligi – pyk, pyk, pyk i gol. Pykali Zawistowski z Podgórskim, a strzelał również Zawistowski. Po takiej akcji ręce same złożyły się do oklasków.
Świetne spotkanie rozegrał dziś Rafał Grzelak, który zarówno w obronie jak i ataku przewyższał rywali. Zwłaszcza prostopadłe piłki robiły różnicę i pokazywały, kto tutaj przyjechał grać w piłkę. W końcówce mógł jeszcze powiedzieć szach mat po niezłym strzale z rzutu wolnego, ale Królczyk był na posterunku.
Trzy punkty pojechały do Chojnic i chyba wreszcie zaczął działać efekt nowej miotły. Trener Derbin przez całe spotkanie zachowywał się niczym Emery, póki mu nie zabronili. Wydaje się, że właśnie takiej żywiołowości i energii tam brakowało. Być może w Chojnicach wreszcie zapomną o Bartoszku. Nie da się ukryć, że to już ostatni moment na otarcie łez rozpaczy.
* * *
Na wszystkich pierwszoligowych boiskach jesteśmy coraz bliżej ostatecznych rozstrzygnięć, i wcale nie mamy tu na myśli degradacji Kluczborka, który dziś utracił matematyczne szanse na utrzymanie czy awansie Sandecji (który był sprawą wiadomą). O wiele ciekawiej jest tuż pod spodem, gdzie spośród ośmiu pretendentów do zajęcia drugiego miejsca kilku się pomału wykrusza. Przede wszystkim swoją kapitalną serię kończy Podbeskidzie, które przegrało po raz pierwszy od dziesięciu spotkań (i to jak!) oraz zaliczyło drugi mecz bez zwycięstwa z rzędu. Na trzy kolejki przed końcem podopieczni Jana Kociana tracą już sześć punktów do Zagłębia Sosnowiec.
A Zagłębia, które wygrało teoretycznie najtrudniejszy mecz końcówki sezonu w Suwałkach (i to jak!), wjechało na autostradę do awansu. Na dziś piłkarze Dariusza Banasika mają dwa punkty przewagi nad Chojniczanką i względnie łatwy terminarz – Stal (dom), Chrobry (wyjazd), GKS Tychy (dom). Chociaż w tym sezonie już niejednokrotnie przekonywaliśmy się, że na zapleczu nie ma łatwych zwycięstw, a i wyniki bywają zupełnie nieprzewidywalne. Poniżej rezultaty wszystkich dzisiejszych spotkań:
Bytovia Bytów – Chrobry Głogów 2:1
(Surdykowski 45 (k), Bielák 67 – Bonecki 48)
Olimpia Grudziądz – Chojniczanka Chojnice 0:1
(Zawistowski 42)
MKS Kluczbork – Stomil Olsztyn 1:2
(Niziołek 21 (k) – Nishi 27, Ratajczak 52)
Pogoń Siedlce – Podbeskidzie Bielsko-Biała 3:0
(Żytko 48 (k), Zjawiński 66, Tomasiewicz 86 (k))
Miedź Legnica – Stal Mielec 1:2
(Vojtuš 59 (k) – Sobczak 41, Kolew 75)
Wigry Suwałki – Zagłębie Sosnowiec 0:3
(Nowak 21 (k), Pribula 57, Łuczak 63)
Fot. FotoPyK