Najlepszy strzelec polskiej ekstraklasy w ostatnich latach zimą nieoczekiwanie wybrał się za Ocean, ale nie miał żadnych problemów z aklimatyzacją w nowym otoczeniu. Nemanja Nikolić, bo o nim mowa, szybko został najlepszym piłkarzem drużyny, która teraz ma w składzie mistrza świata Bastiana Schweinsteigera. Do Niko – jak wołają na niego wszyscy w Chicago, włącznie z kolegami z zespołu i rzecznikiem prasowym Fire – podeszliśmy po meczu w StubHub Center, gdzie znów strzelił gola. Jego drużyna prowadziła 2:0, ale ostatecznie zremisowała 2:2. On sam jednak był w świetnym humorze.
Znakomicie rozpocząłeś swój pobyt w Chicago, strzelasz dużo bramek…
I wy Polacy jesteście tym zdziwieni? No myślałem, że trochę mnie znacie… Ze strzelaniem goli jest tak, że albo to potrafisz, albo nie. Bramka jest taka sama w Polsce, Ameryce i wszędzie indziej. Trzeba tylko umieć w nią wcelować.
Czy wiesz jakie jest największe polskie miasto?
Warszawa. Piękne miasto, które zawsze pozostanie bliskie memu sercu. Świetnie się tam czułem ja oraz moja rodzina. Niestety z pewnych względów musiałem wyjechać… Nie miałem na to wpływu, naprawdę. Ale trudno – tak się stało i teraz muszę koncentrować się na tym, co mam przed sobą. Legia to piękny, ale zamknięty rozdział. Pozostaną wspaniałe wspomnienia.
A jakie jest drugie, największe polskie miasto?
Chicago. Ha! Myśleliście, że mnie złapiecie, co? Ja jednak od początku wiedziałem, dokąd się wybieram. Polaków spotykam na każdym kroku. Poczułem się, jakbym nigdy nie wyjechał z Warszawy… Kilka dni temu poszedłem z dziećmi na plac zabaw, który znaleźliśmy w internecie. Wszyscy tam byli Polakami, włącznie z właścicielem. Zupełnie tego nie planowałem – chcieliśmy tylko pójść gdzieś z rodziną, a tu taka niespodzianka. Później wybraliśmy się do pobliskiego sklepu – identyczna sytuacja. W tym momencie dotarło do mnie, że chociaż poleciałem na drugi koniec świata – moje otoczenie i styl życia praktycznie zupełnie się nie zmieniły. Moja córeczka mówi dobrze po polsku, więc cieszę się, że może się się bawić z polskimi dziećmi i dogaduje się ze wszystkimi bez problemów. Do większości polskich restauracji mam kilka kilometrów dystansu, ale na pewno będę tam wybierał się regularnie.
Jak Ci się generalnie podoba Chicago?
Bardzo fajne miasto… Szybko się zaaklimatyzowałem. Zresztą nigdy nie miałem problemów z odnalezieniem się w nowym miejscu, czy w nowym zespole. Zawsze potrafiłem znaleźć wspólny język z kolegami w szatni i tak samo jest również teraz. Kumple z Fire przywitali mnie bardzo serdecznie. Ja jestem łatwym człowiekiem we współżyciu. Najważniejsze dla mnie jest to, że mogłem przylecieć z rodziną – teraz szukamy przedszkola dla dzieci i spędzamy ze sobą każdą, wolną chwilę. Ważne, że oni też się tutaj dobrze czują.
Czy byłeś już na meczu Chicago Bulls?
Tak i to nawet kilka razy! Bardzo mi się podobało. Szkoda, że odpadli z Bostonem już w pierwszej rundzie playoffów. Utrzymuje stałe kontakty z jednym z koszykarzy Bulls, Nikolą Miroticiem, więc to on zaprosił mnie na mecz.
Mirotić jest dobrym kolegą Marcina Gortata…
Moim też! To świetny kolega – bardzo mi pomógł w pierwszych tygodniach w Chicago. Dobrze mieć kogoś takiego w swoim towarzystwie.
Czy regularnie spotykasz kibiców Legii?
Tak. Na Toyota Park przychodzi mnóstwo polskich kibiców. Wielu z nich kojarzy mnie z meczów Legii. Bardzo duża grupa zjawiła się na spotkaniu z Real Salt Lake. Później do mnie podeszli – mieli na sobie koszulki i szaliki Legii, śpiewali… Węgierscy emigranci też przychodzili na mecze i dopingowali mnie z trybun. To bardzo miłe.
Gdy podpisywałeś kontrakt z Chicago Fire – wielu ekspertów było zdziwionych, że wybierasz najsłabszy klub MLS w ostatnich kilku sezonach. Od tego czasu kontrakty podpisali jednak Juninho, Dax McCarty, czy też Bastian Schweinsteiger. Jak oceniasz przyjście aktualnego mistrza świata? Jak się z nim gra w jednej drużynie?
Basti jest strasznie sympatycznym człowiekiem i oczywiście wybitnym piłkarzem. W futbolu osiągnął wszystko i jest przyzwyczajony do wygrywania na każdym poziomie, więc po to przyleciał również do Chicago. Tacy zawodnicy chcą wygrywać wszędzie, gdzie tylko występują, więc wierzę, że zainspiruje tym wszystkich kolegów z drużyny. Mam nadzieję, ze zostanie z nami na kilka lat, ponieważ wszyscy możemy się od niego wiele nauczyć. Jest liderem, ale ma wspaniałą osobowość i dużą klasę.
Śledzisz wyniki Legii? Ciągle może zostać mistrzem Polski za sezon 2016/2017.
Tak, oczywiście. Wiem, że wygrali ostatni mecz. Mam nadzieję, że tak będzie już do końca. To są moi koledzy, więc oczywiście życzę im jak najlepiej. Cały czas trzymam kciuki za Legię. Nie jest mi łatwo oglądać wszystkie spotkania, ze względu na różnicę czasu oraz obowiązki na miejscu, ale gdy tylko mogę, to oczywiście tak robię.
Rozmawiali w Los Angeles: Marcin Harasimowicz i Wojciech Szaniawski