Wiosną – w obliczu kontuzji oraz problemów z powrotem do składu Jakuba Rzeźniczaka – kapitanem Legii jest Miroslav Radović. I mogłoby się wydawać, że Serb będzie sprawował tę zaszczytną funkcję między innymi poprzez:
– ciągnięcie drużyny na boisku,
– dawanie przykładu młodszym.
Być może ciężko mieć wielkie pretensje o pierwszy punkt, bo nie tacy zawodnicy jak Radović łapali dołki formy. Ale zwyczajnie wypada zauważyć, że od początku roku Serb jest cieniem samego siebie (i niech was nie zmylą trzy zdobyte gole). Za to uzasadnione pretensje z pewnością można już do niego mieć o ten drugi aspekt, tym bardziej, że kapitan Legii notorycznie zachowuje się na boisku jak pospolity bandzior. I tak naprawdę kolejne odpały Radovicia stanowią niepokojące sygnały, że może to być zawodnik, który dziś jest nie tylko ociężały fizycznie, ale też w pewnym sensie intelektualnie. Prześledźmy kilka sytuacji z ostatnich tygodni, chronologicznie:
Mecz z Zagłębiem:
Aucun carton ni jaune, ni orange, ni rouge, bienvenue en Pologne 😵😵😵#ZAGLEGpic.twitter.com/jDX47iD2Pn
— Piłka & Nożna (@OwskiMateusz) 3 March 2017
Mecz z Lechem:
Mecz z Wisłą:
Zachowanie Radovicia #LEGWIS pic.twitter.com/D5xHhsjvDE
— Arbiter Café (@h_demboveac) 30 kwietnia 2017
W pierwszej sytuacji Serbowi udało się jeszcze zachować pozory walki o piłkę, natomiast w drugiej i trzeciej – bardzo podobnych do siebie – próbował już bezczelnie kopnąć przeciwnika bez piłki. I tak naprawdę w obydwu sytuacjach mógł zaliczyć przedwczesny zjazd do bazy, bo przecież udało mu się drasnąć swoich rywali. A on nie zobaczył nawet żółtka, co już nam się zupełnie nie mieści w głowie. Owszem, Radović nie trafił ich czysto, ale czy to stanowi jakiekolwiek usprawiedliwienie? Na tej samej zasadzie moglibyśmy odpuścić sobie karanie ludzi, którzy strzelają z pistoletu do przechodniów na ulicy, ale mają kiepskiego cela.
Na koniec zagadka: ile kartek – żółtych lub czerwonych – Radović obejrzał we wszystkich wiosennych meczach ekstraklasy? Okrągłe zero! A przecież oprócz wspomnianych trzech fauli – przy których nie mógłby mieć pretensji, gdyby został odesłany do szatni – ma jeszcze na koncie kilka żenujących symulek, które w normalnych okolicznościach również należałoby karać żółtkiem. Apelujemy więc do arbitrów – chyba już dość taryfy ulgowej dla tego zawodnika. Bo on zdaje się tylko rozkręcać i, jak tak dalej pójdzie, w końcu zrobi komuś krzywdę.
Fot. FotoPyK