Eksperyment trwa. Ekipa Bruk-Betu Termaliki ciągle stara się sprawdzić, czy można wywalczyć awans do górnej ósemki, nie wygrywając meczów wiosną. To już osiem spotkań, można gratulować konsekwencji. No i chyba powoli również tytułu “frajerów sezonu zasadniczego”, bo stało się – w obliczu zwycięstw Wisły Płock i Pogoni Szczecin drużyna z Niecieczy wylądowała pod kreską. A jeśli w poniedziałek Korona wygrywa u siebie z Ruchem (całkiem prawdopodobne), to spadnie ona na dziesiąte miejsce.
Różnica w porównaniu z poprzednimi siedmioma meczami jest taka, że w końcu udało się strzelić rywalowi dwa gole, czyli niemalże podwoić dorobek strzelecki z wiosny. I to nie byle komu, bo Wiśle Kraków. Kolejne osiągnięcie – przez 12 minut Bruk-Bet z Białą Gwiazdą prowadził, a przecież to uczucie w tej rundzie towarzyszyło drużynie tylko w Warszawie i to przez zaledwie kwadrans. Mamy jednak pełną świadomość, że w Niecieczy nie docenią tych małych rzeczy. I w sumie trudno się dziwić, skoro ostatecznie to Wisła wraca do domu z kompletem punktów.
Co warte podkreślenia – to był dobry, emocjonujący mecz. Czyli kolejkę mamy na razie taką, że – zgodnie z pokręconą ekstraklasową logiką – jutrzejszy szlagier pewnie okaże się kaszaną. Wracając do Niecieczy – pierwszy cios zadała Wisła, choć na listę strzelców wpisał się piłkarz Bruk-Betu. Niefortunną interwencją przy próbie strzału Cywki popisał się Putiwcew. Nie po raz ostatni tego wieczora szczęście dopisało Wiśle. Później mieliśmy błyskawiczne wyrównanie Misaka po tym, jak zbiorową drzemkę urządziła sobie defensywa Białej Gwiazdy.
I cóż, chyba najwyższa pora to napisać, że znany schemat, którego głównym bohaterem jest Semir Stilić, znów się powtarza. Bośniak potrzebował trochę czasu, ale wszystko wskazuje na to, że znów będzie wymiatał na boiskach Ekstraklasy. Wiele istotnych piłek przechodziło dziś przez jego nogi. Jeszcze w pierwszej połowie zaliczył takiego “no-look passa”, że Brożek powinien postawić mu obiad za to, że nie zrobił z tego asysty. Semir próbował też z wolnego, a także miał spory udział przy drugim golu Wisły, gdy w polu karnym zagrał do Brleka. Ten oddał strzał, który został zablokowany przez Fryca, ale piłka tak odbiła się później od pomocnika Wisły, że wpadła obok bezradnego Pilarza. A że trochę wcześniej po stałym fragmencie Putiwcew trafił do właściwej bramki, mieliśmy 2-2.
Trzeba jednak postawić sprawę jasno – nawet Stępień z “13 posterunku” dostrzegłby, że to Wisła bardziej zasłużyła na zwycięstwo. Już przy stanie 2-2:
– Stilić trafił w słupek,
– Zachara zmarnował setkę po pięknym podaniu Brleka (kolejny świetny mecz),
– Sadlok trafił w poprzeczkę,
– i w samiutkiej Zachara zrehabilitował się za niewykorzystaną okazję.
Bruk-Bet zawalił końcówkę. Chyba trzeba tam poważnie popracować nad głowami piłkarzy, bo mówcie co chcecie, ale nam coraz bardziej zaczyna to zalatywać Podbeskidziem.