Zostały cztery kolejki do końca rundy zasadniczej ekstraklasy, drużyny wciąż grają o połowę stawki – czyli półtora punktu – co nie znaczy, że nie warto o te ułamki się bić. Wiadomo, zespoły ze środka tabeli walczą jak o życie, by znaleźć się w górnej ósemce, ale i czołowa czwórka ma w tym swój interes. Przy małej różnicy po podziale oczek, każdy szczegół może zadecydować o mistrzostwie, trzeba więc ustawić się na starcie w jak najlepszej dla siebie pozycji.
Tak więc jak w przypadku starcia o ósemkę (KLIK), tak i teraz przeprowadziliśmy symulację terminarza – kto z tej czwórki najlepiej rozegra swoje karty?
4. LECHIA GDAŃSK – 46 PUNKTÓW
Terminarz – w nawiasach nasz typ:
Zagłębie Lubin – dom (wygrana)
Piast Gliwice – wyjazd (remis)
Arka Gdynia – dom (wygrana)
Pogoń Szczecin – wyjazd (remis)
Ile realnie punktów ugra? Osiem. Lechia mimo porażki z Legią to u siebie wciąż piekielnie mocna drużyna jak na nasze warunki i z wyczyszczonymi głowami po przerwie reprezentacyjnej wróci na właściwe tory. Co innego na wyjazdach – tam z wygłodniałego lwa zmienia się w potulnego dachowca i rzadko kiedy jest w stanie urwać dla siebie jakieś sensowne punkty. Gdańszczan czekają jeszcze delegacje w Gliwicach i Szczecinie, wróżymy skromny łup, w postaci dwóch oczek.
Czy zapewni to pierwsze miejsce? Nie.
Passa (średnia punktów wiosną): 1,16 pkt / mecz
Dlaczego Lechia miałaby być pierwsza? Bo przerwa reprezentacyjna pomoże niektórym piłkarzom się ogarnąć – mowa tu głównie o Malocy i Krasiciu. Ten pierwszy na wiosnę popełnił już co najmniej trzy rażące błędy (dwa gole z Legią i karny z Bruk-Betem są jego), drugi nie przypomina lidera z jesieni, człapie, wdaje się w bezsensowne dryblingi, traci piłki – gdy Ruch zabrał Serbowi futbolówkę, zaraz strzelił gola na 2:1. Jeśli Lechia na serio myśli o liderze, ci dwaj panowie muszą wrócić do formy.
Dlaczego Lechii miałoby się nie udać? Lider musi być skuteczniejszy na wyjazdach.
3. LECH POZNAŃ – 48 PUNKTÓW
Terminarz – w nawiasach nasz typ:
Wisła Kraków – wyjazd (wygrana)
Legia Warszawa – dom (remis)
Wisła Płock – wyjazd (wygrana)
Ruch Chorzów – dom (wygrana)
Ile realnie punktów ugra? Dziesięć. Doceniamy obie Wisły, ale Lech jest dla nich za mocny. Ruch z kolei pisał piękne historie z Legią i Lechią, ale do trzech razy sztuka, poza tym z Kolejorzem bandzie Fornalika nie idzie, w lidze dostali 0:5, w pucharze 0:3. No i jeszcze jest hit z Legią, którego rozwiązanie trudno przewidzieć, stawiamy bezpiecznie na remis.
Czy zapewni to pierwsze miejsce? Może, ale trzeba liczyć na potknięcie Jagi.
Passa (średnia punktów wiosną): 2,66 pkt / mecz
Dlaczego Lech miałby być pierwszy? Lech jest w gazie i nie zmienia tego nawet remis z Łęczną, taka jest po prostu ekstraklasa, faworyt czasem musi potknąć się w najmniej spodziewanym momencie, a taki był ostatnio, gdy Smuda wystawił Pitrego na środku obrony. Bjelica to ogarnięty facet, kojarzy fakty i wie, że jego machina na chwilę zwolniła, ale dwa tygodnie przerwy pozwoliły mu rozkręcić ją na nowo. Strasznie ciekawy będzie mecz z Legią i zapewne kluczowy dla układu tabeli na tym etapie sezonu.
Dlaczego Lechowi miałoby się nie udać? Ponieważ ekstraklasa znowu da o sobie znać i przyjdzie podobna wpadka jak z Łęczną.
2. LEGIA WARSZAWA – 48 PUNKTÓW
Terminarz – w nawiasach nasz typ:
Pogoń Szczecin – dom (wygrana)
Lech Poznań – wyjazd (remis)
Korona Kielce – dom (wygrana)
Cracovia – wyjazd (wygrana)
Ile realnie punktów ugra? Dziesięć. Pogoń jest w przeciętnej formie, Korona w lepszej, ale obie drużyny są za krótkie w uszach, by wywieźć nawet remis z Łazienkowskiej. Cracovia – wiadomo, bije się o utrzymanie i Legia raczej nie wyciągnie w ich kierunku pomocnej dłoni. Argumentacja hitu z kolei taka sama jak przy Lechu.
Czy zapewni to pierwsze miejsce? Karty w rękach Jagi.
Passa (średnia punktów wiosną): 1,83 pkt / mecz
Dlaczego Legia miałaby być pierwsza? Wydaje się, że kryzys z początku rundy jest już za nią. Ekipa Magiery gra lepiej i choć wygrywa czasem szczęśliwie – jak w Gdańsku – to fart naturalnie też jest w sporcie potrzebny. Poza tym, warszawiacy są piekielnie mocni kadrowo i przy tym doświadczeni, czołowi zawodnicy z Łazienkowskiej z niejednego pieca jedli, co może im tylko pomóc.
Dlaczego Legii miałoby się nie udać? W kluczowym momencie zabraknie jej rasowego snajpera na szpicy.
1. JAGIELLONIA BIAŁYSTOK – 49 PUNKTÓW
Terminarz – w nawiasach nasz typ:
Bruk-Bet – dom (wygrana)
Zagłębie Lubin – wyjazd (remis)
Cracovia – dom (wygrana)
Piast Gliwice – wyjazd (wygrana)
Ile realnie punktów ugra? Dziesięć. Jeśli myśli o liderze, potknąć może się jedynie w Lubinie.
Czy zapewni to pierwsze miejsce? Przy remisie Legii z Lechem, tak.
Passa (średnia punktów wiosną): 1,66
Dlaczego Jagiellonia miałaby być pierwsza? Sam Michał Probierz mówi, że gdyby liga trwała 30. kolejek, białostocczanie byliby jednym z faworytów do tytułu, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by teraz Jaga zajęła fotel lidera. Jest w niezłej formie, ma niezły terminarz – bez starć ze sobą jak Legia z Lechem, bez spotkań o podwyższonej temperaturze, jak Lechia z Arka. To się może udać.
Dlaczego Jadze miałoby się nie udać? Kadrowo mimo wszystko wygląda najwątlej z całej czwórki i to zadecyduje.
*
Tak wygląda tabela po naszej symulacji:
1. Jagiellonia – 59 punktów
2. Legia – 58
3. Lech – 58
4. Lechia – 54
Natomiast tak sytuacja będzie się miała, gdy te punkty podzielić:
1. Jagiellonia – 30 punktów
2. Legia – 29
3. Lech – 29
4. Lechia – 27
Równo, ciasno, o emocje w takiej sytuacji nie trudno. Przy tak małej różnicy w łupach, na pewno duży komfort miałaby Jagiellonia, bo na przykład Lechia, nie dość, że musiałaby odrobić do niej trzy punkty, to potem jeszcze jeden, bowiem w przypadku takiej samej liczbie oczek, decyduje miejsce jakie drużyna zajęła w fazie zasadniczej.
Terminarz czołowej czwórki w meczach między sobą wyglądałby natomiast tak:
34. kolejka: Lechia – Jagiellonia; Legia – Lech
35. kolejka: Jagiellonia – Legia; Lech – Lechia
37. kolejka: Jagiellonia – Lech; Legia – Lechia
Cokolwiek powiedzieć i tak można zamknąć to w jednej myśli – powinno się dziać i to naprawdę dużo, czterech kandydatów do mistrzostwa to w naszej lidze spory ewenement. Skoro nie stać nas na najwyższy poziom, dobrze, że mamy emocje.
Fot. FotoPyk