Każdy klub na świecie ma swojego – co najmniej jednego – człowieka od stałych fragmentów gry. Rzuty rożne, wolne czy karne – za każdym razem to on ustawia piłkę. Z reguły jest to piłkarz hojnie obdarzony techniką, który potrafi przyłożyć stopę i odmienić losy spotkania w ostatniej minucie. W Valencii takim grajkiem jest Dani Parejo, którego gola dzisiaj wspominamy.
Może wygląda na świętoszka, ale wcale nim nie jest. Czasami lubi pobalować, pokłócić się z kibicami lub, co gorsza, z trenerem. Mimo to jest i tak jednym z najlepszych zawodników Valencii i osobowością w szatni, wszyscy czują respekt. Jednak tym razem wspominamy bramkę, którą strzelił dla hiszpańskiej młodzieżówki, a nie dla klubu, któremu jest wierny od 2011 roku. Bramkarz rywala nawet nie drgnął [od 2:20].