Iworyjczyk brylował już podczas swojego pobytu we Francji i jedynie kwestią czasu było, kiedy odejdzie do topowego europejskiego zespołu. Zgłosił się po niego Pep Guardiola ze swoją Barceloną, która apogeum formy miała osiągnąć, gdy ten zawodnik kończył swoją erę na Camp Nou. Podczas tych trzech lat z hakiem bramek trochę nastrzelał, a tą, którą dziś przypomnimy, tylko potwierdził swój niewątpliwy kunszt.
Skomplikowana jest ta relacja Yayi z Pepem. Niby jest dobrze, ale nie do końca. Widać to między innymi po Manchesterze City, gdzie Guardiola najpierw kompletnie odrzucił zawodnika, a gdy go już wystawił, to ten… uratował „Obywatelom“ tyłek. W meczu z Malagą kilka lat temu Toure dostał piłkę od Eto’o, minął pierwszego przeciwnika, następnie wszedł między trzech i strzelił po krótkim słupku. Miód malina.