Dobrze by było, gdyby tę sprawę dokładne prześwietliło CBA, bo smród się ciągnie na kilometr. W ostatnich dniach okazało się, że Grzegorz Lato jednak umie się podpisać i z tej umiejętności z miejsca zrobił użytek – parafował kontrakt ze SportFive, warty 100 milionów euro. Zrobił to w zastanawiającym pośpiechu i maksymalnie nieprofesjonalnie. Nie jest wykluczone, że mamy do czynienia z największym skandalem w ostatnich latach. Teraz pozostaje tylko pytanie, czy ktokolwiek będzie w stanie ten ewentualny skandal zbadać, czy też powszechnie na ten kontrakt machnie się ręką.
Do przetargu chciała stanąć także firma UFA. PZPN zresztą twierdzi, że stanęła. Jej szef Nikolaus von Doetinchem stwierdził: – Gdyby Lato do nas teraz zadzwonił od razu jestem w stanie przedstawić mu znacznie korzystniejszą ofertę niż ta, którą zaproponowała Sportfive.
– Byliśmy z prezesem Latą w stałym kontakcie – dodał. – Wielokrotnie przyjeżdżałem do Warszawy. W lutym zaprezentowaliśmy nasze pomysły na współpracę. Po raz ostatni spotkałem się z prezesem PZPN trzy tygodnie temu w Kopenhadze podczas kongresu UEFA i pytałem, kiedy zostanie ogłoszony przetarg. Zapewnił mnie wówczas, że na pewno zostaniemy powiadomieni. Tak się jednak nie stało, a w środę dotarła do nas wiadomość o podpisaniu umowy. W żadnym europejskim państwie jeszcze się z czymś takim nie spotkałem. Nie tylko przedstawiciele PZPN nie poznali konkurencyjnej oferty, ale jeszcze podpisali umowę na tak długi okres. To zdecydowanie niekorzystny układ dla polskiej piłki. 90 procent budżetu związku pochodzi właśnie z tych praw, z nich PZPN się utrzymuje, a z roku na rok ich cena powinna rosnąć. Już za pięć lat można by żądać znacznie większej kwoty, ale PZPN nie będzie miał takiej możliwości, bo pozbył się praw na dziesięć lat.
Niestety, pan Nikolaus nie poleciał ostatnio na wycieczkę do Kapsztadu z prezesem PZPN, nie był też oficerem SB (ps. Andrzej Kafarski), jak pan Placzyński…
Przypomnijmy, że PZPN nie przeprowadził żadnej analizy propozycji SportFive, nie oszacował, ile w rzeczywistości warty jest pakiet, który sprzedano. Nikt nie sporządził ani raportu prawnego, ani marketingowego. Po prostu postanowiono zagłosować – kto za, kto przeciw, tylko szybciutko panowie… Wy też przed monitorami możecie podnosić rękę – kto za tym, że Lato podpisał umowę bezinteresowanie, kto przeciw…
– Prawa telewizyjne z meczów reprezentacji to najważniejsze aktywa, jakie ma PZPN. Najlepszy i najdroższy produkt. Tymczasem nagle, z dnia na dzień, zostają one sprzedane – zdziwił się Jacek Masiota, członek zarządu PZPN. – I to na dziesięć lat, podczas gdy normalnie sprzedaje się maksimum na pięć. Przecież nie mamy pojęcia, jak będzie wyglądał rynek telewizyjny za kilka lat. Prawdopodobnie te prawa niedługo będą znacznie droższe.
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT