Jacek Magiera lubi podkreślać, że nigdy nie był szczególnie uzdolnionym piłkarzem, ale miał za to talent do ciężkiej pracy. Trochę się w piłce przez te lata pozmieniało, ale wydaje nam się jednak, że piłkarz jego pokroju przydałby się dziś w prowadzonej przez niego drużynie.
Trudno bezpośrednio porównać go do któregoś z dzisiejszych zawodników warszawskiego klubu. Jeśli chodzi o same zadania, które z reguły miewał do wykonania na boisku, najbliżej będzie mu chyba do Michała Kopczyńskiego. Ale oczywiście piłkarzem był zdecydowanie lepszym niż 24-latek, co objawiało się między innymi tym, że potrafił włączyć się do akcji ofensywnej, a także zakończyć ją dobrym strzałem.
Magiera jako defensywny pomocnik miał sezon, w którym potrafił strzelić sześć bramek (i to już do 13. kolejki!), z czego cztery na wagę zwycięstw, jedną decydującą o remisie i jedną w przegranym meczu. Ogólnie zdobył 25 bramek w 233 meczach w Ekstraklasie. Nieźle. Chyba jednak ktoś taki by się przydał.
I zdarzały się też całkiem urodziwe trafienia.