Podejrzani w procesie korupcyjnym dotyczącym naszej ligowej piłki wnoszą skargi do ministra sprawiedliwości o niezgodne z procedurami metody zatrzymań i przesłuchań, jako żywo przypominające okrutne czasy PRL i stosowane wtedy brutalne działania SB – donosi “Polska”.
Podejrzani, ale jeszcze nie skazani (bo w ich wypadku powinna obowiązywać stara zasada państwa prawa – domniemania niewinności) czują się przez prokuraturę zaszczuci, stłamszeni i zastraszeni.
Niedawne samobójstwo byłego piłkarza Korony Kolportera Kielce Sławomira Rutki skłania do innego spojrzenia na dotychczasowe prowadzenie śledztwa w sprawie korupcji w polskiej piłce. Każe się przy tym poważnie zastanowić, dokąd tak naprawdę zmierza to bezwzględne tropienie nieprawidłowości w sporcie. I czy ta swoista gra prokuratury warta jest poświęcenia ludzkiego życia?
Nadużycia policji, niewłaściwe zachowanie oraz jej brutalność, nieskuteczne sądownictwo, przepełnione areszty i więzienia spowodowane nadużywaniem aresztu przedprocesowego wytyka Polsce, między innymi, w swoim najnowszym raporcie amerykański Departament Stanu. Z oceny amerykańskich dyplomatów niezbicie wynika, że w naszym kraju notorycznie łamane są prawa człowieka.
Niesprawny system sądowniczy i brak wobec niego zaufania społecznego to jeden z wielu czynników naruszania podstawowych zasad demokracji w Polsce.
– Stosowanie tak zwanego aresztu wydobywczego wobec podejrzanych o korupcję jest jedną z karygodnych metod prokuratury. Uzasadnianie zatrzymań niwelowaniem prób mataczenia podejrzanych, gdy domniemane przestępstwa miały miejsce cztery lata temu, to kolejne poważne nadużycie prawa – twierdzi były prawnik PZPN, mec. Eugeniusz Stanek.
Były minister sprawiedliwości, profesor Zbigniew Ćwiąkalski, jeszcze przed zdaniem urzędu zdążył przyznać rację trenerowi Jerzemu Engelowi juniorowi w jego skardze złożonej na nieprawidłowe metody prokuratury zatrzymania i przesłuchania.
Skargi innych podejrzanych rozpatrzy już kolejny minister sprawiedliwości – Andrzej Czuma lub jego następca.
Skargę na działania prokuratury wrocławskiej złożył między innymi międzynarodowy sędzia piłkarski Grzegorz Gilewski z Radomia. Arbiter zarzuca organom ścigania nieprzestrzeganie w prowadzeniu śledztwa zasady domniemania niewinności i brak rzetelności. Ma również uzasadnione zastrzeżenia – i to nie tylko w jego mniemaniu – do sposobu i miejsca jego zatrzymania, którego dokonano w Łodzi pod Centrum Zdrowia Matki Polki w okolicznościach, delikatnie mówiąc, mało humanitarnych, gdy akurat odwoził żonę na badania prenatalne podczas jej poważnie zagrożonej ciąży.
Jeśli już konieczne było doprowadzenie arbitra do prokuratury – choć według niego takie nie było i nie ma do tego żadnych podstaw – to czy nie prościej zwyczajnie byłoby zatrzymać go w miejscu zamieszkania, czyli w Radomiu?
Inny podejrzany, były sędzia piłkarski Piotr Siedlecki ze Szczecina, nosi się z zamiarem wniesienia skargi na prokuraturę za dokonanie zatrzymania w trudnych życiowo dla niego okolicznościach, gdy właśnie obchodził, jak się później okazało, ostatnie urodziny umierającego na raka ojca. Zastrzeżenia do naginania procedur przesłuchania, m.in. sugerowania składania zeznań, ma były sędzia piłkarski Marek Ryżek z Wielkopolski.
Na 5 i 6 marca sąd we Wrocławiu wyznaczył dwie ostatnie rozprawy w procesie Ryszarda F. pseudonim “Fryzjer” oraz Arki Gdynia. Jeszcze w tym miesiącu mają zapaść wyroki w tej sprawie.
Ryszarda F. broni dwóch renomowanych adwokatów.
Profesor Piotr Kruszyński to kierownik Katedry Postępowania Karnego na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Ma za sobą m.in. udaną obronę Zyty Gilowskiej oskarżanej o współpracę z SB, Sławomira Sikory, pierwowzoru bohatera filmu Krzysztofa Krauzego “Dług”, a także Edwarda Mazura, oskarżanego o zlecenie zabójstwa gen. Marka Papały. Prof. Kruszyński przewodzi też – na zlecenie PO – zespołowi przygotowującemu projekt wprowadzenia do naszego prawa instytucji sędziego śledczego. Drugi z obrońców to Andrzej Grabiński, rekomendowany przez PiS wiceprzewodniczący Trybunału Stanu.
Obaj starają się dowieść, że “Fryzjera” niesłusznie oskarżono, bo jeśli nawet ustawiał mecze, to nie czynił tego wbrew prawu, bo prawo to nie obejmowało rozgrywek amatorskich, a za takie należy uznać rozgrywki ówczesnej II ligi.
– Profesjonalne zawody sportowe według PZPN dotyczą ekstraklasy i I ligi [dawnej II ligi – red.]. Musi więc występować zawodowstwo zawodników. O ile w niektórych klubach piłkarze byli na kontraktach, o tyle w MKS Mława, którego dotyczy sprawa, byli stypendystami, czyli amatorami. Ustawa antykorupcyjna w sporcie więc ich nie dotyczy. A wobec tego należy umorzyć postępowanie lub odroczyć sprawę – mówi mec. Grabiński.
– Materiał dowodowy jest słaby, oparty na pomówieniach i poszlakach. Jeśli prezentuje się listę połączeń telefonicznych, które tak naprawdę niczego nie dowodzą, to dlaczego nie ujawnia się treści tych rozmów – pyta się adwokat “Fryzjera”, sugerując jednocześnie, że sprawa przybrała taki, a nie inny obrót, gdyż na skazanie Ryszarda F. jest zapotrzebowanie społeczne.
Obrona wierzy jednak w niezawisłość i bezstronność sądu. Ale nie wyklucza nawet dochodzenia swoich racji w Trybunale w Strasburgu.