Przyzwyczailiśmy się już trochę do tego, że o porządek w drużynie narodowej możemy być spokojni. Wszystko dopięte na ostatni guzik, pod kontrolą, zgodnie z planem i założeniami. Po okresie kilkumiesięcznej sielanki czas w końcu zmierzyć się z pierwszym, poważniejszym kryzysem. I choć reprezentacja w najbliższych dniach wcale nie będzie mierzyć się z nie wiadomo jakimi potęgami, ba, jeden z meczów rozegra sparingowo, to prawdopodobnie poznamy odpowiedź na wiele nurtujących nas pytań.
1. Wariant z duetem napastników Lewandowski – Milik, Polacy mają opanowany do perfekcji. Dwóch zawodników wzajemnie się uzupełniających, napędzających grę ofensywną, którzy wypracowali świetne porozumienie boiskowe. Teraz jednak przed polskim selekcjonerem spory ból głowy, bo połowa tandemu odpoczywa na L4, a harmonię w zespole utrzymać trzeba.
Przeciwko Armenii selekcjoner próbował wariantu z Łukaszem Teodorczykiem, ale, mimo że „Teo” w klubie ładuje gole za golem, w tamtym meczu wypadł co najwyżej przeciętnie. Zmarnował kilka dobrych piłek, nie potrafił wpisać się na listę strzelców, a okazje do tego miał dogodne. Tak pisaliśmy o jego występie na gorąco, tuż po skończonym spotkaniu.
Raz próbował uderzać z powietrza, ni to nożycami, ni to przewrotką, ale wyszło słabo, bo prosto w ręce Beglarjana. Wcześniej – z dystansu, z okolic narożnika pola karnego. Z podobnym skutkiem. Najlepszą okazję miał z kolei wtedy, gdy zamiast doprowadzić sprawę do końca, z głodu przewrócił się w polu karnym Ormian. Tak jak po jego strzale głową i ręce Harojana karny się nam należał, tak tutaj sędzia mógł się tylko zaśmiać pod nosem i puścić grę dalej.
Trzeba też Teodorczyka mocno zganić za pierwszą z trzech spudłowanych dzisiaj główek. Okej, trzecia przyniosła nam korzyść, do drugiej miał pełne prawo nie sięgnąć, ale już ta numer jeden, po perfekcyjnej wrzutce Kamila Grosickiego – no to po prostu musiało siedzieć w sieci.
Mocno przeciętnie wyglądało również jego porozumienie z Robertem Lewandowskim, co zresztą było przed spotkaniem chyba największym znakiem zapytania. Nawet gdyby ktoś obudził się po kilku latach snu i dziś włączył pierwszy mecz kadry pod wodzą Nawałki, spostrzegłby że we współpracy napastników coś nie gra. Że nie ma automatyzmów, że to na pewno nie jest podstawowy duet tej reprezentacji.
Decyzją o wyborze wyjściowej jedenastki na Rumunów, Adam Nawałka da więc jasny sygnał: albo nadal liczy na napastnika Anderlechtu i ma do niego zaufanie, albo woli poświęcić jednego snajpera na przykład kosztem środkowego pomocnika.
2. No właśnie, jak jesteśmy już przy Teodorczyku. Łukasz o ostatnim zgrupowaniu chciałbym pewnie jak najszybciej zapomnieć (o ile w ogóle je pamięta), bo nie dość, że blado wypadł na boisku, to i poza nim. Zamieszany w imprezę, autor scen w hotelu, generalnie gość, który tamten wypad może zapisać tylko i wyłącznie na minus.
Burza toczyła się jednak nie tylko wokół niego, ale i paru innych zawodników. Na reprezentacji dotychczas nieskalanej, uchodzącej za wzór profesjonalizmu, pojawiła się pierwsza rysa, a zadaniem Adama Nawałki, którego realizację powinien rozpocząć, a najlepiej i ukończyć już na tym zgrupowaniu, jest przejście przez ten problem względnie suchą stopą.
3. Czekamy na bardzo dobry mecz Piotra Zielińskiego. Jednak nie 15 minut, 20 czy 45 – wszyscy kibice chcieliby, by Piotrek zagrał na dobrym poziomie od A do Z. Ostatnio pretensje miał do niego trener klubowy, Maurizio Sarri: – Jestem zły, gdy ktoś nie wykonuje tego, co przygotowaliśmy na treningach podczas meczu. Piotr Zieliński podczas rzutu rożnego nie ustawił się tam, gdzie powinien, a właśnie w tym miejscu była dziura w defensywie Lazio. Byłem wściekły. Takie zachowanie jest jak bluźnierstwo – wściekał się szkoleniowiec Napoli. Więc może zadziała paradoks – ostatnio gorzej w klubie, to może tym razem lepiej w kadrze? No, pewnie jest to myślenie życzeniowe, ale jakoś Piotrek musi obudzić się na całego.
4. Po prostu wygrać z Rumunią i tyle. Co się działo ostatnio na zgrupowaniu, brak Milika, gorsza forma Krychowiaka – to po pierwszym gwizdku sędziego nie będzie mieć znaczenia, tego już nie zmienimy. A ta wygrana może być kluczowa, odskoczymy Rumunom na dystans dłuższy niż – odpukać – wpadka w jednym meczu, czyli zrobimy to samo co ostatnio z Duńczykami. Dwóch chyba najgroźniejszych rywali odstawionych na bezpieczną odległość zaledwie po czterech spotkaniach? To byłaby duża sprawa
fot. FotoPyk