Miał być ulepszoną wersją Jose Mourinho. Gdy odchodził z Porto, wiązano z nim wielkie nadzieje – najpierw szansa życia w Chelsea, a potem droga jeszcze bardziej spektakularna od swojego mentora. Andre Villas-Boas szybko jednak przekonał się jak ciężkim kawałkiem chleba jest trenerka. Teraz, po kilku latach od zdobycia Ligi Europy ze Smokami, zamiast przebierać w ofertach z najwyższej półki, wyjeżdża na peryferie poważnego futbolu.
Kiedy spoglądamy na listę osiągnięć Portugalczyka i przypominamy sobie, jak mocno pompowano go na początku kariery, to rzeczywiście – spory zawód. Przed pięcioma laty opuszczał Portugalię jako mistrz kraju, a od tamtego czasu, mimo trzech prób – w Chelsea, Tottenhamie i Zenicie – sukcesy osiągał tylko w Rosji, gdzie w ciągu dwóch lat zdobył po razie każde z możliwych trofeów.
Opuszczając Petersburg, Villas-Boas zapowiedział, że najpierw chce zrobić sobie rok przerwy, który poświęci edukacji, a potem złapie byka za rogi i ruszy do pracy w którymś z europejskich klubów. Na swoim Instagramie na bieżąco zresztą zdawał raporty ze swoich postępów. Fotka książek do nauki języka niemieckiego i zwolnienie Dietera Heckinga z funkcji trenera VfL Wolfsburg niemieckie media szybko połączyły w jedną całość – „Wilki” jednak ostatecznie na zatrudnienie AVB się nie zdecydowały.
Teraz wiemy już, że ani Wolfsburg, ani tym bardziej żaden inny europejski klub nie nakłoni 39-latka na pracę u siebie. Villas-Boas zdecydował się bowiem zastąpić Svena-Görana Erikssona w roli szkoleniowca Szanghaj SIPG.
DONE DEAL: Andre Villas-Boas has been appointed as the new manager of Chinese club Shanghai SIPG. He will earn €12m per year. pic.twitter.com/VGf03zfFRu
— Transfer Related (@TransferRelated) 4 listopada 2016
Priorytet? Zdetronizowanie Guangzhou Evergrande, które od pięciu lat nieprzerwanie sięga po mistrzostwo.
12 milionów euro rocznie… W sumie to nawet nie dziwimy się, że Portugalczyk postanowił nieco przedwcześnie poczuć smak emerytury w dostatku. Swoje zarobi, na brak czasu też raczej narzekać nie będzie, a za kilka lat wróci do Europy i będzie miał przed sobą jeszcze kawał kariery.