Reklama

Co właśnie wywalczyła sobie Legia? Ogromne pieniądze w Lidze Mistrzów

redakcja

Autor:redakcja

15 sierpnia 2016, 12:07 • 7 min czytania 0 komentarzy

Wczorajszym awansem do Ligi Mistrzów Legia nie tylko zapewniła sobie obecność wśród piłkarskiej elity Starego Kontynentu, lecz także przytuliła nieprawdopodobne pieniądze. O jakie sumy konkretnie chodzi i jakie konsekwencje może mieć tak potężny zastrzyk finansowy?

Co właśnie wywalczyła sobie Legia? Ogromne pieniądze w Lidze Mistrzów

Image and video hosting by TinyPic
Sponsorem cyklu jest dom maklerski X-Trade Brokers (kliknij).

Każdy wie, że w Lidze Mistrzów są ogromne pieniądze, to jeden z najbardziej oczywistych futbolowych faktów. Niby banał, ale nie każdy zdaje sobie sprawę, że ta kasa z roku na rok jest coraz większa. Kiedy w czasach swojej wielkości Wisła Kraków biła się o awans do fazy grupowej Champions League, w puli było kilkakrotnie mniej pieniędzy. Dość napisać, że przed ośmioma laty, w ostatnim roku przed wprowadzeniem tzw. reformy Platiniego, UEFA płaciła za taki sukces prawie 2,5 raza mniej. Ale dla “Białej Gwiazdy” i tak byłaby to niewyobrażalna suma. Byłaby, gdyby w tamtym czasie na jej drodze nie stanął późniejszy triumfator rozgrywek, czyli Barcelona Pepa Guardioli.

Widać więc jak na dłoni, że wydłużająca się absencja w Lidze Mistrzów była dla naszych klubów coraz bardziej bolesna. Skoro w 2008 roku za awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów UEFA płaciła 5,4 miliona euro, a obecnie już 12,7 miliona, to aż strach wyobrazić sobie sumy, jakimi będzie się operować w kolejnych latach. Od 2008 roku kasa skoczyła nieprawdopodobnie, tym bardziej jeśli uwzględni się różnice kursu euro, które osiem lat temu było o złotówkę tańsze. Porównajmy dwie sytuacje:

Reklama

dfd117ab-8db6-4b29-8f2b-8d34e5ae26d5

Mamy więc 36,5 miliona złotych więcej za to samo, o ile tym samym można nazwać wyeliminowanie Dundalk i Barcelony. Jakkolwiek spojrzeć, jeżeli polska drużyna ma już grać w Lidze Mistrzów raz na dwadzieścia lat, to dobrze się składa, że realna szansa pojawiła się pod koniec tego okresu, kiedy w puli są rekordowe pieniądze. Tym bardziej, że na tym nie koniec, bo wspomniane 12,7 miliona euro to premia wyłącznie za awans do fazy grupowej. W fazie eliminacyjnej można przytulić kolejne 2 miliony:

Innymi słowy, za przejście Zrinjskiego, Trenczyna i Dundalk łącznie Legia zarobi przeszło 14,7 miliona euro. Tyle wynosi premia jedynie za wynik sportowy i to cały czas przy założeniu, że w fazie grupowej będzie zupełna klęska. A gdyby udało się wyszarpać jakikolwiek szczęśliwy remis, kwota zostanie powiększona o dodatkowe pół miliona euro. Natomiast każde zwycięstwo – na przykład w ostatnim meczu z rezerwami drużyny, która już wyszła z grupy – będzie warte aż półtora miliona euro, czyli prawie dwukrotność kwoty odstępnego, jaką niegdyś zapłacono za Michała Masłowskiego. W 90 minut będzie więc można z nawiązką odbić sobie jedną z największych transferowych pomyłek ostatnich lat. To jednak już czyste spekulacje, a my pozostajemy przy faktach. Wyeliminowanie Dundalk to gwarantowane 14,7 miliona w klubowym portfelu oraz stworzenie szansy na kolejny zarobek.

Kolejna kwota gwarantowana zasili warszawskie konto z tytułu wartości marketingowej, z tzw. Market pool. Póki co tę wartość możemy jedynie szacować, ale widzimy tu szereg optymistycznych przesłanek. Kolejno:

1) Legia jest mistrzem kraju.
2) Legia jest jedynym przedstawicielem kraju w Europie.
3) Legia reprezentuje duży kraj z dużym rynkiem telewizyjnym.

Reklama

To wszystko będzie miało niemałe znaczenie przy dzieleniu puli z Market pool wartej niemal pół miliarda euro, która zostanie rozdysponowana pomiędzy 32 kluby. Na ile może liczyć Legia? W sezonie 2014/15, w którym warszawianie rywalizowali zaledwie w Lidze Europy, ta kwota wyniosła 2,2 miliona euro. Również w sezonie 2014/15 obijane przez wszystkich w Lidze Mistrzów Malmö dostało z tego tytułu aż 7,4 miliona euro. Realnie patrząc legioniści mogą tu liczyć minimum na jakieś 5 miliona euro.

Jakkolwiek spojrzeć, w premiach sportowych i marketingowych na Legię czeka ok. 20 milionów euro, i to zaledwie jako nagroda za trzy dwumecze ze średniej klasy przeciwnikami.

Na tym jednak także nie koniec, bo należy także doliczyć przychód z dnia meczu. Z tego tytułu zeszłoroczna kampania pucharowa przyniosła Legii 3,7 miliona złotych, a przecież nietrudno sobie wyobrazić, że na niewidzianą u nas od 20 lat Ligę Mistrzów ludzie będą walić drzwiami i oknami. Kolejna sprawa to sprzedaż klubowych pamiątek – koszulka na stulecie obrandowana logiem Champions League z pewnością będzie gorącym towarem, a pamiętajmy, że w samym 2015 roku nawet bez Ligi Mistrzów udało się wygenerować 10 milionów złotych z samego merchandisingu. Dalej mamy jeszcze wpływy z praw telewizyjnych, które w zeszłym roku z samej Ligi Europy przyniosły 23 miliony złotych. Ciężko spekulować, jak awans do Ligi Mistrzów może podreperować poszczególne przychody, ale jedno wydaje się pewne – wszystkie mocno się poprawią. Dotychczasowy budżet Legii, który według raportu EY w 2015 roku wyniósł 130 milionów złotych, wzrośnie skokowo.

Jeżeli przyjmiemy, że po awansie do Champions League i bez wliczenia bonusów od UEFA nastąpi mniej więcej 15-procentowe tempo wzrostu, otrzymamy 150 milionów złotych budżetu. Do tego po przejściu Dundalk pieniądze z UEFA wzrosną z około 5 milionów euro za sezon 2015/16 do około 20 milionów euro za sezon 2016/17, czyli o równowartość 64 milionów złotych. Jak łatwo policzyć, kolejny budżet Legii może się zamknąć w kwocie 215 milionów złotych, czyli byłby niemal siedem razy wyższy, niż jeszcze w 2010 roku!

Do tej pory w Polsce Legia i tak była hegemonem, a zastrzyk kasy z UEFA wywinduje ją daleko do góry, w niezbadane dotąd rejony. Najmocniej goniący Lech Poznań, pomimo sprzedaży Linettego, znacząco nie poprawi swoich wyników, bo w tym sezonie nie dostanie nawet grosza z tytułu gry w europejskich pucharach. Można więc założyć, że budżet “Kolejorza” dalej będzie oscylował w granicach 80 milionów złotych, a to przecież mniej, niż sama premia z UEFA za awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Przy optymistycznym wariancie Legia ze swoimi 215 milionami będzie obracać dwa i pół razy większą kasą niż Lech, niemal pięć razy większą kasą niż Lechia, niemal osiem razy większą kasą niż Wisła Kraków i piętnaście razy większą kasą niż Piast. Za chwilę może powstać nieprawdopodobna przepaść, znacznie większa niż ta z 2015 roku, którą i tak widać było w raporcie EY (kwoty w tysiącach złotych):

A przecież budżet wysokości 215 milionów złotych to mniej więcej równowartość 50 milionów euro. Tego typu przychód wprowadzi Legię na znacznie wyższą półkę w europejskiej piłce. Byłyby to już rejony naprawdę bliskie takim markom, jak Anderlecht Bruksela czy Celtic Glasgow, które finansowo zdecydowanie dominują w swoich ligach. Natomiast pod względem przewagi na krajowym podwórku sytuacja Legii wyglądałaby następująco:

– Przewaga nad Lechem byłaby analogiczna do tej, jaką w Serie A Juventus ma nad Napoli.
– Przewaga nad Lechią byłaby analogiczna do tej, jaką w La Liga Barcelona ma nad Valencią.
– Przewaga nad Wisłą Kraków byłaby analogiczna do tej, jaką Manchester City ma nad największymi outsiderami Premier League.
– Przewaga nad Piastem byłaby analogiczna do tej, jaką w La Liga Real Madryt ma nad Realem Betis.

Po awansie do Ligi Mistrzów cała nasza liga może zostać przez Legię w większym stopniu zdominowana, niż Serie A przez Juventus, który – przypomnijmy – niedawno zdobył piąty z rzędu tytuł mistrzowski. Na potwierdzenie tych słów prezentujemy prostą symulację na rok 2016. Legii ustawiamy budżet na poziomie wspomnianych 215 milionów złotych, a całej reszcie podnosimy wynik z 2015 roku o piętnaście procent. Jaką część przychodów Legii zanotowałyby inne polskie kluby?

(w zestawieniu brakuje beniaminków oraz Termaliki, która nie udostępniła danych EY)

Dla porównania, analogiczne zestawienie dla Serie A, na bazie danych opublikowanych przez La Gazzetta dello Sport w marcu tego roku, ukazujących cyferki z sezonu 2014/15. Budżet Juventusu, do którego odniesieśliśmy wyniki pozostałych klubów, wyniósł 328 milionów euro.

(w zestawieniu 15 klubów z najwyższym budżetem)

W Serie A mamy siedem drużyn, które osiągnęły budżet na poziomie 20 procent budżetu Juventusu lub większy. Natomiast u nas w szeroko pojętej grupie pościgowej byliby tylko Lechia i Lech. Wydaje się więc, że do zobrazowania możliwej finansowej dysproporcji pomiędzy liderem polskiej ligi i grupą pościgową lepiej niż Serie A nadawałaby się Scottish Premier League. I to jest chyba tutaj najbardziej wymowne.

***

Jak więc widzimy, Legia poczyniła milowy krok w kierunku wyprzedzenia pod względem ekonomicznym o lata świetlne reszty ligowej stawki, a także zdołała znacznie przybliżyć się lub też zrównać w tym aspekcie z niektórymi zespołami regularnie występującymi w Champions League. Niezależnie od tego, jak “Wojskowi” zaprezentują się na tle europejskiej elity, finansowo tak czy inaczej zostaną niekwestionowanymi zwycięzcami polowania. Tak olbrzymiego zastrzyku gotówki nie otrzymał bowiem jeszcze żaden z polskich klubów. Obecnie ostatnią niewiadomą jest już tylko to, do jakiego pułapu są w stanie wywindować w Warszawie tę niesamowitą fortunę.

MICHAŁ SADOMSKI

Więcej o inwestycjach w XTB znajdziesz TUTAJ (KLIKNIJ)
Image and video hosting by TinyPic

 

Najnowsze

Francja

Media: Podstawowy obrońca przedłuży swój kontrakt z PSG

Bartosz Lodko
1
Media: Podstawowy obrońca przedłuży swój kontrakt z PSG
Piłka nożna

U-21: Nie będzie nam łatwo o awans do fazy pucharowej. Poznaliśmy skład koszyków

Bartosz Lodko
3
U-21: Nie będzie nam łatwo o awans do fazy pucharowej. Poznaliśmy skład koszyków

Liga Mistrzów

Polecane

Polski siatkarz gra w Izraelu. „Czuję się bezpiecznie. Narracja mediów jest rozdmuchana”

Jakub Radomski
29
Polski siatkarz gra w Izraelu. „Czuję się bezpiecznie. Narracja mediów jest rozdmuchana”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...