Wymieńmy zalety Michała Kucharczyka. Ambitny, wybiegany. No tak. Dośrodkowanie takie sobie, strzał taki sobie, drybling taki sobie, gra głową taka sobie. Ale ambitny i wybiegany – jak najbardziej. I na tym poprzestańmy.
Problem zaczyna się wtedy, gdy zawodnik bazujący na ambicji i wybieganiu przestaje być ambitny i przestaje biegać. Oto sytuacja z meczu Górnik Łęczna – Legia Warszawa.
@BL_1916 a Kucharczyk w pierwszym składzie będzie? pic.twitter.com/8a4hAJmxho
— TenSkonieczny (@theskonieczny) 13 sierpnia 2016
Nawet podczas gry klasa na klasę za takie zachowanie zawodnik dostałby niezłą burę od kolegów. A tu mamy mecz ekstraklasy. Ktoś mi uciekł? Naprawdę? O rany, no to trudno. Uciekł to uciekł. Przecież nie będę go gonić!
Ludzie szybciej chodzą po kuchni, niż w tej akcji poruszał się Kucharczyk po stracie piłki. Co on, zbierał muszelki? Szukał czterolistnej koniczynki? A może rozmyślał o tym, że naprawdę fajnie byłoby przegrać mecz z Łęczną? Jeśli chodziło o ten ostatni wariant to gratulacje – cel udało się zrealizować.
Fot. FotoPyK