Podobno Pavel Nedved wcale nie był wybitnie utalentowanym graczem, o czym… wiedział. Wiedział i dlatego ciężko pracował. Zostawał po treningach by szkolić się w uderzeniach, w celności podań – tu liczy się tylko powtarzalność, a nie iskra Boża. Setki, tysiące godzin ponad normę dały my kapitalny pakiet techniczny, a jeden wielki atut miał już wcześniej: mentalność zawodnika, jakiego chciałby każdy trener świata.
Nedved dziś to wzór dla młodych, warto im opowiadać o skromnym Czechu. Ale w złotych czasach Serie A był jedną z najważniejszych postaci tej najlepszej wówczas ligi świata.
Tu z bramką przeciw Galacticos w Lidze Mistrzów. Kto pamięta ten mecz? Nedved na 3:0 i Juve wchodzi do finału.