Reklama

Śląsk wreszcie ma napastnika. Mervo-gate jednak z happy endem

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

22 lipca 2016, 14:23 • 2 min czytania 0 komentarzy

Nawet nie wyobrażamy sobie, co musiał dotychczas czuć Mariusz Rumak, gdy analizował wachlarz swoich możliwości podczas wyboru napastnika na kolejny mecz. Dziś jednak jego największe troski, koszmary senne i utrapienia znikają – klub z Oporowskiej wypożyczył bowiem na najbliższy rok Węgra Bence Mervo.

Śląsk wreszcie ma napastnika. Mervo-gate jednak z happy endem

Z podziwem patrzyliśmy na Pepa Guardiolę, który w swoich drużynach kombinował na wiele sposobów, by stworzyć zapasową taktyką pozbawioną obecności napastnika. Fałszywa dziewiątka, ofensywny pomocnik w domyśle ustawiony na szpicy, a w praktyce spełniający zupełnie inną rolę i tak dalej, i tak dalej. Od początku wydawało nam się to niezwykle sprytnym zabiegiem, a czas pokazał, że Hiszpan myślał nie tylko o sobie, ale też o maluczkich – może być to po prostu świetna alternatywa dla drużyn, które najzwyczajniej w świecie nie mają obsadzonej linii ataku.

Albo mają ją obsadzoną tak, jak wrocławianie.

Jeszcze do wczoraj spoglądaliśmy w kadrę tego zespołu i kandydatury do gry na szpicy były trzy:

– Kamil Biliński
– Mariusz Idzik
– pachołek treningowy

Reklama

Która z tych opcji byłaby najlepsza, a która najgorsza? Cóż – pole do dyskusji jest szerokie. Parafrazując klasyka: Biliński jaki jest, każdy widzi. Idzik w Ekstraklasie ma rozegranych tylko 19 minut więcej od Marka Mostowiaka. A pachołek treningowy w tym towarzystwie też wcale nie odstaje.

Szarpanina o Mervo trwała niezwykle długo. Najpierw trudności sprawiało dogadanie się ze Szwajcarami. Gdy już jednak ze Sionem udało się znaleźć nić porozumienia, to wynikły kolejne problemy, tym razem na linii piłkarz-Śląsk. Bence w międzyczasie zmienił agenta, chciał nieco zmodyfikować swoją umowę i warunki wypożyczenia, więc jeszcze wczoraj mogliśmy zapoznać się z treścią takiego oświadczenia ze strony agenta, Adama Szmajdzińskiego.

Bez tytułu

Szopka jednak zakończyła się happy-endem, a Mervo zostaje w Śląsku na wypożyczeniu do końca czerwca 2017. Potem – jeśli obie strony będę zainteresowane – wrocławianie mogą wykupić jego kartkę zawodniczą.

Nie ma wątpliwości, że jest to największe wzmocnienie klubu tego lata. Raz, że nie trzeba będzie cudować z wystawianiem choćby Ryoty Morioki jako fałszywej dziewiątki. Dwa – w końcu na szpicy zagra facet potrafiący zdobywać gole (dziesięć spotkań, cztery trafienia, jedna asysta w poprzednim sezonie). Tylko tyle i aż tyle.

fot. 400mm.pl

Reklama

Najnowsze

Ekstraklasa

Mocny transfer wewnętrzny w Ekstraklasie? Legia zainteresowana młodym obrońcą

Szymon Janczyk
0
Mocny transfer wewnętrzny w Ekstraklasie? Legia zainteresowana młodym obrońcą
Inne kraje

Chińska potęga utopiona w korupcji. Kłamstwa, zastraszanie i dożywocia

Szymon Piórek
0
Chińska potęga utopiona w korupcji. Kłamstwa, zastraszanie i dożywocia
Ekstraklasa

Chciała go Legia, on wreszcie błyszczy w Lechu. „Może grać w reprezentacji Portugalii”

Jakub Radomski
1
Chciała go Legia, on wreszcie błyszczy w Lechu. „Może grać w reprezentacji Portugalii”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...