Reklama

Zamieszki, chaos i dezorientacja. 15 milionów Senegalczyków w szoku

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

17 lipca 2016, 17:18 • 3 min czytania 0 komentarzy

Dziś nadszedł najbardziej wyczekiwany w 2016 roku dzień dla mieszkańców Senegalu. Apel El Hadji Dioufa, piłkarskiego Boga w tym kraju, miał na każdego zadziałać magicznie – jeśli mamy siąść przed telewizorami, to siadamy. Jeśli mamy wziąć wolny dzień w pracy, weźmiemy. Jeśli ma nas być 15 milionów dopingujących ludzi, to – mimo że w kraju żyje nieco mniej – 15 milionów będzie. A jeśli mamy kibicować Koronie Kielce, to… No cóż, ktoś tego planu do końca nie przemyślał.

Zamieszki, chaos i dezorientacja. 15 milionów Senegalczyków w szoku

Niezorientowanym przypominamy: Wojciech Lubawski, prezydent Kielc, śmiało kalkulował, że Koronie przybędzie nam 15 milionów widzów, bo dla Senegalczyków futbol to religia. I wcale byśmy się nie zdziwili, gdyby liczba niewierzących nagle teraz wzrosła. Próba generalna przed oficjalnym przejęciem klubu przez Senegalczyków – ujmiemy to delikatnie – nie wypadła zbyt pozytywnie.

Wystarczyło tylko usiąść przed telewizorem i obserwować popisy podopiecznych trenera Wilmana:

– Łukasz Piątek wbiegł w ogromną lukę na środku obrony, a goniący go Mateusz Możdżeń tracił z dziesięć metrów dystansu. Gol w 47. sekundzie (!)

– Wierchowcow położył rękę na Krzysztofie Piątku, a ten się przewrócił i naciągnął sędziego na jedenastkę

Reklama

– Kwartet Pilipczuk-Kallaste-Dejmek-Rymaniak przyglądał się, jak Zagłębie zaskakująco i pomysłowo rozegrało rzut wolny wykończony przez Dąbrowskiego

– Krzysztof Piątek najwyżej wyskoczył w polu karnym i po wrzutce Vlasko z rzutu rożnego trafił głową

4:0, 31. minuta. Kaplica, po meczu. Jeśli w Kielcach mieli obawy co do zmian, które zaszły latem – odejście Marcina Brosza, powierzenie funkcji trenera debiutantowi, odejście Jovanovicia, Pawłowskiego i Sylwestrzaka, a przyjście piłkarzy gorszych – to one tylko się potwierdziły. Jeśli Lubawski jeszcze liczył, że po pierwszym meczu zdoła podbić stawkę, to niech się przygotuje, że już nikt telefonu od niego nie odbierze.

Jasne, mamy świadomość, że cztery celne strzały Zagłębia momentalnie zamieniły się na bramki, że tak znakomicie wejść w mecz to również drobny uśmiech losu (patrz: rzut karny), ale to, co pokazała Korona… Maciej Murawski mówił dziś dużo, naprawdę dużo za dużo, i ocenił, że kielczanie – chcąc walczyć o coś więcej – potrzebują dwóch nowych ofensywnych graczy. Naszym zdaniem, jeszcze z czterech do obrony.

Lubinianie, mając cztery bramki zapasu nad Koroną, wrzucili na luz. Zaczęli się bawić, klepali pod szesnastką przeciwnika, próbowali strzałów z dystansu, a w tych okolicznościach przestawała razić nawet tradycyjna nieskuteczność Piątka (mamy wrażenie, że w pewnym momencie to naprawdę zaboli Miedziowych). Piotr Stokowiec mógł się wygodnie rozsiąść na ławce trenerskiej, popijać wodę i opowiedzieć piłkarzom, gdzie najlepiej kupować marynarki w kratę.

Korona po przerwie wróciła do żywych. To znaczy, nie grała nic ponad stan, nie dominowała, łącznie zdołała nawet oddać 17 strzałów, z czego… dwa celne. No ale jak przypominamy sobie sposób, z jaką celnością walił w kierunku bramki przed siebie Rafał Grzelak, to naprawdę nie mamy pytań. Najważniejsze dla gości było to, że już nie stracili więcej goli. Powiedzmy sobie szczerze: jeśli po pół godzinie twój bramkarz zdążył wyciągać piłkę cztery razy z siatki, masz prawo obawiać się finiszu.

Reklama

A ten mógłby być jeszcze gorszy, gdyby nie to, że lubinianie zwolnili tempo również przez zbliżający się rewanż z Partizanem Belgrad. Próba generalna udana, ale poziom Serbów ciężko jakkolwiek porównywać z dzisiejszą Koroną.

zagkor

Najnowsze

Anglia

Guardiola ze stanowczą deklaracją: Zostanę tutaj, nawet jeśli nas zdegradują

Arek Dobruchowski
1
Guardiola ze stanowczą deklaracją: Zostanę tutaj, nawet jeśli nas zdegradują

Komentarze

0 komentarzy

Loading...