Lokal w dniu 25.06 będzie nieczynny. Doktor Niewyraźny w sobotę przyjmuje tylko do godziny 13:00. Sklep między 14 a 17 będzie miał przerwę techniczną z uwagi na mecz Polaków. Gdy nowy pacjent melduje się w szpitalnej sali, zaczyna od sprawdzenia liczby dwuzłotówek w portfelu, czy na pewno wystarczy, by dziś już od rana żyć kadrą. Gdy jakiś pechowy właściciel sklepu musi dziś zdecydować – utarg czy mecz, nie waha się ani sekundy. O 15:00 cała Polska stanie, przy pomyślnych wiatrach – na dwie godziny.
Przy wiatrach pomyślnych nieco mniej – pewnie do drugiej straconej bramki. Ale tego scenariusza nawet nie chcę brać pod uwagę.
Jeszcze dwa miesiące temu część osób zastanawiała się, czy w ogóle jest sens wykupować pakiety w telewizji, czy jest sens jakoś specjalnie przeżywać to Euro, jeśli jak zwykle może skończyć się gigantyczną klapą. Po zwycięstwie z Irlandią Północną część się złamała i ruszyła na starcie z Niemcami. Po kolejnym udanym meczu, euforia ogarnęła już cały kraj. Sam widziałem, ba, niewiele brakło a również dołączyłbym do grupy, która kompletnie spontanicznie stwierdziła, że praca pracą, zobowiązania zobowiązaniami, ale po dwóch takich spotkaniach uczestniczenie w bitwie z Ukrainą to po prostu ich obowiązek. I wsiedli w busy, auta oraz samoloty, by tylko być blisko naszych bohaterów.
Koledzy nagrywali program, w którym chcieli wkręcić przechodniów – przed meczem z Ukrainą pytali o typy na mecz Polska – Niemcy. Praktycznie wszyscy zaczepiani, od najstarszych po najmłodszych, od eleganckich kobiet po kompletnie nieeleganckich studentów, wiedzieli nie tylko o rozkładzie grupy i dotychczasowych wynikach, ale i o liczbie przechwytów Pazdana z Niemcami oraz przyczynach zmarnowanych sytuacji Arkadiusza Milika. Jeszcze miesiąc temu, w tym samym miejscu, przed finałem Ligi Europy, część osób wskazywała, że finał Euro odbędzie się w połowie maja. Dziś każdy zna drabinkę, ma rozpisane absolutnie wszystkie scenariusze a koło telewizora wywiesił sobie flagę i szalik.
W tramwajach temat jest jeden. W przypadkowych gadkach w kolejce do lekarza, w telefonicznych rozmowach z rodziną, w telewizji, Internecie i na czołówkach gazet – temat jest jeden. W korkach co trzecie auto ma chorągiewkę, co czwarte biało-czerwoną narzutkę na lusterka. W oknach jest chyba więcej flag niż w 2012 roku, gdy Euro przyjechało do Polski.
“Eurosceptycy” mają dziś naprawdę przekichane. “Piłkosceptyków” nawet ciężko znaleźć, grupa stale obecna przy wszystkich ważniejszych imprezach wydzierająca się, że to tylko bieganie dwudziestu chłopa za obszytym skórą powietrzem tym razem milczy i maluje na policzkach dwie barwy.
Polska po prostu zwariowała, co oczywiście nie może dziwić, biorąc pod uwagę, że ostatni raz wyszliśmy z grupy na dużej imprezie w czasach, gdy Czarnobyl nie był przykryty czterema sarkofagami i pięcioma strefami ochronnymi, ale zasilał całą Prypeć.
Niech to szaleństwo potrwa jeszcze chociaż kilka dni. Po trzydziestu latach chyba zasłużyliśmy!
JAKUB OLKIEWICZ
Fot. FotoPyK