Reklama

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY

redakcja

Autor:redakcja

20 czerwca 2016, 15:10 • 4 min czytania 1 komentarz

Widzieliście kiedyś mrówki? Wpatrywaliście się w mrowisko albo chodnik przed domem? Otóż popierdalają setki, tysiące, miliony mrówek, i wszystkie są jednakowe. Jednakowo nieprzydatne, choć robotnice. Ich budowle ulotne i całkiem zbędne. Działanie szkodliwe. Dlatego psikam je aerozolem i zabijam.

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY

To skojarzenie po ostatnim „Stanie Futbolu”, sobotnim. Obejrzałem sam siebie ze sporą przyjemnością. Popis polszczyzny, futbolowej wiedzy, humoru w najlepszym wydaniu i talentów wokalnych. No i czytam, pierwszy raz od dawna, komentarze. Oczywiście pochlebne. Ale co drugi cymbalista o tym, że jadłem ciastka. Nie, że Stan i Smok przynudzali, tylko ja jadłem ciastka…

My God! Czy ci ludzie nie wiedzą, że po to stoją przede mną? Że ja się wydurniam, żeby zapełnić jakoś czas kiedy nie mówię, kiedy słucham innych (rzadko, wiem co powiedzą a czego nie, udręka bycia inteligentnym). Że jest to uzgodnione, tak jak marchewki za tydzień, bo nie chcę być mrówką taka jak wy?

Nie łapiecie czym jest górne 3 procent?

Czym przykuwanie uwagi lub rozpraszanie, cokolwiek co inne od schematu? A tak łatwe?

Reklama

Byłem kiedyś w Vegas na Show, zawsze chodzę i znów mam zaproszenie. Otóż siedzę z jakąś fajna laseczką i czekamy na aktorów, scena w środku, widownia powoli się zapełnia, ale nudno. Każdy się rozgląda, szuka punktu zaczepienia, innej dupy… No i zerkam na spóźnialskich, jakiś steward ich prowadzi na miejsca. Chyba złe, bo przez scenę wędrują na inne. Tamte zajęte, kłótnia, no to gościu holuje rodzinkę spóźnialskich dalej, usadza. Za chwilę to samo, z innymi, znów draka i bałagan. I za chwilkę jeszcze, łapię się na tym… że to ten gościu fajtłapa jest bohaterem i głównym aktorem Show! A ludzi wkręca na chama, podpuszcza, puszcza oko, przewraca się niezdarnie, ale człapie do celu… Oglądałem to z zapartym tchem, i też jak dobre, klasyczne kino – godzina czterdzieści.

Otóż jeśli ktoś takich zasad nie rozumie, przyciągania uwagi, to jest nie tyle mrówką, co zwykłym zjadaczem chleba i trollem.

Raz nie przyjdę na program, specjalnie, zobaczycie jak jest przeeeeeciekawie…

Trochę za późno trafiła do szkół jako lektura obowiązkowa książka „Piękni dwudziestoletni” Marka Hłaski, dla mnie Biblia. Pisania, ruchania, picia i życia. Kitu i pułapek, prawdziwych zmyśleń. No i Mareczek opisuje świat kina, bardzo mi bliski. Jak Humphrey Bogart, ten z „Casablanki”, specjalnie wkłada prawy but na lewą nogę żeby się wiercić. Jak duka i jąka się, by stać się… bardziej naturalnym i prawdziwym, a nie aktorem klepiącym swoją kwestię, jak wszyscy inni.

Ja się cieszę, że otacza mnie wielu ludzi tak wszechstronnie nieutalentowanych, choć przecież pracowitych, lecz głupich po prostu.

Niedawno przyjaciółka zaczęła narzekać, że gosposia (studentka architektury) jest głupia i źle pościeliła moje łóżko. Powiedziałem: gdyby była mądra, to ty byś ścieliła łóżka u niej, proste.

Reklama

Czasem gdy czegoś nie rozumiecie, pomyślcie, że nie wiecie. Ale ponieważ jesteście młodsi, wszystko przed wami. Ja też nie urodziłem się doskonały i taki nie jestem, wciąż podpatruję, wciąż mam swoich idoli (w świecie sportu nikt, niestety).

Ponieważ nie zostało mi wiele czasu, naprawdę nie żartuję, zorientujcie się, że staram się poszerzać nasz świat kultury futbolowej, a autorytet jaki zdobyłem, także chuligaństwem słownym, pozwala mi ocenić każdego.

I każdy to rozumie, jeśli nie jest debilem.

Pycha jak zwykle przeze mnie przemawia, jasne, ale to też poszerzanie – pewności siebie, inaczej nigdy nie zdobyłbym żadnej pięknej kobiety. A zapewniam – jestem w tej dziedzinie choreografem…

Zenek wraca do domu, ktoś mu dmucha żonę… Ona dostrzega męża i mówi: Zenek, ty się nie patrz, ty się ucz!

No więc to moja prośba.

*

Troszkę rozpropagowałem panią Neumann (Achtung!), ale w Polsce mieliśmy eksperymenty daleko bardziej ryzykowne. W „Sztandarze” Magda, potwornie się jąkająca, wszyscy rozmówcy modlili się w duchu by jakimś cudem skończyła zaczęte zdanie: yyaaaeeoooouuuu…

A w radiu Renata, jak przyjeżdżała wszyscy uciekali. Faceci.

Eksperymenty te nie były udane, chyba że na badanie wytrzymałości materiału i tak tez stanie się z Claudią, zwłaszcza że w sędziwym wieku kobiecina…

*

Przed tygodniem radziłem remis z Ukrainą i grę rezerw, podtrzymuję, nawet jak Anglia otworzy nam dziś kuchenne drzwi (zresztą kibicuję Słowakom i Dudzie, to do diabła Mistrz Polski, choć prostak niestety). Ale od futbolistów zbyt wiele nie wymagam, są od grania, jak pupa od srania (to cytat jednego z moich nauczycieli, nazywał się podobnie do mnie – Paweł Smaczny, pozdrawiam Zaświaty!).

A rogaliki francuskie polubiłem, gdy świeżutkie, i zaraz wtrącę kilka. Mimo tego że wiem, że się kruszą, zasypują ubranie, i tworzą sadło przez co coraz wolniej łażę po schodach. Trudno, jest wojna są straty.

Aha, bo pisałem o komentatorach sportowych, że poza mną mało odkrywczy. Oczywiście są wyjątki. Dla mnie przyjemnością jest oglądanie meczów w towarzystwie Wojtka Jagody (a jego brat Tomek jest najlepszym kucharzem jakiego znam), u Roberta Lewandowskiego. Otóż Wojtek widzi rzeczy, których nie widzę ja, to ciekawe, zwyczajny obrońca przecież… Toporek…

Akurat pochował Ojca, Henia, na Bródnie, gdzie i mój Henio leżakuje. Mam nadzieję, w futbolowych, czyli najpiękniejszych, pachnących skoszoną trawą Zaświatach.

*

Ciekawe jak wypadnie Duda na tle Rooneya?

Aż obejrzę. I każdy wynik mnie ucieszy. A najbardziej widok tysięcy Krzyży! Biało – Czerwonych!

Najnowsze

Komentarze

1 komentarz

Loading...